City of Flame (1) | Rozdział 9 | Dark Messiah of Might and Magic poradnik Dark Messiah of Might and Magic

Po przejściu przez Portal idę dobrze znanymi sobie miejscami do wykucia z katakumb w Stonehelm. Lochem dostaję się w pobliże włazu na powierzchnię, gdzie zastaję przerażonego kmiecia, który mówi mi o hordach Ghouli, Nekromantów i wojowników Black Guard's, którzy wycinają mieszkańców w pień i palą miasto. Mężczyzna jest tak przerażony, że przestaję go wypytywać i wspinam się na drobinę. Po chwili jestem na powierzchni. Jest znacznie gorzej, niż opowiadał mi przerażony kmieć. Po chwili spotykam Duncana, który informuje mnie o stanie rzeczy. Jest bardzo źle. Straż zamkowa już prawie nie istnieje wymordowana przez wysłanników Arantira, koniec Stonehelm jest coraz bliżej, o ile czegoś nie uczynię. A jedyną drogą jest zatrzymanie tego szaleńca Arantira! Łatwo powiedzieć, ale ja musze znaleźć miejsce jego nowego ukrycia. Trop wiedzie do Necropolis - Miasta Umarłych. Ktoś jednak musi pokazać mi do niego drogę. Póki, co, musze przebić się przez płonące miasto i odnaleźć przewodnika o imieniu Percy. W drogę! Ruszam do przodu i trafiam w środek piekła! Nekromanci i Ghoule niemal panują nad miastem. Przypuszczają na mnie atak i wpadają w przygotowane zawczasu pułapki Fire Trap! Wielki dzięki mojemu Mentorowi Phenrigowi, że nauczył mnie je stawiać. Bez nich, po wielokroć głowę z karku by mi zdjęto. Oczyszczam pierwszy dziedziniec z napastników, płacąc przy okazji daninę z krwi i lecząc się miksturami. Z poziomu dziedzińca droga dalsza nie wchodzi w grę. Wszystkie wyjścia są zatarasowane.

Powrót dobrze znaną mi drogą. Leanna w tym czasie załatwi inne, niemniej ważne sprawy.	Kmieć jest w głębokim stresie i z trudem udaje mi się zrozumieć, o czym mówi. Stonehelm płonie!
Duncan! Wreszcie znajoma twarz na mojej drodze! Wieści są złe - miasto płonie!	Nekromanci wyszli na powierzchnię i stanęli do walki wyrzynając niewinnych mieszkańców Stonehelm.
W sytuacjach krytycznych korzystam z mojego demonicznego drugiego "ja".	Ghoule. Czarci pomiot, który muszę wytrzebić za wszelką cenę!
Starcie twarzą w twarz jest bez sensu. Zasadzka - to jest to!	Ten już dzisiaj nie zje kolacji.

Zauważam zwisający łańcuch, którym gramolę się na podest, a z niego przez okno do środka budynku. Katem oka zauważam, że podestów jest cztery i fakt ten notuję w pamięci. W środku widzę dziurę w podłodze przykrytą luźno rzuconymi deskami, które odrzucam i skaczę w dół. Okazuje się, że jestem w miejscu, z którego przybyłem. Wracam łańcuchem do góry i przeskakuję po kolejnych podestach, lądując na czwartym. Wskakuję do środka i jestem w Secret Area! Opuszczam ją bogatszy o Health Potion i Mana Potion. Wracam na pierwszy podest, sprawdzam prawą część tego mieszkania i zabieram kolejne flasze mikstur Mana Potion i Health Potion. Dalsza droga wiedzie przez okno, na drugą stronę budynku. Widok z okna nie pozostawia złudzeń. Gorzej może jeszcze być, na lepiej jest już chyba za późno! Na moście widzę woja z zamkowej straży, więc będę miał odrobinę wsparcia. Gdzie jest ten Percy?

Ta lina to jedyna droga, by wydostać się z tego miejsca, ale moja uwagę przykuwają pozostałe podesty.	Skok do środka i zobaczymy, czy to rozwiązanie ma sens.
Drewniana skrzynia z furażem.	Nieudolnie zamaskowane przejście piętro niżej, tylko czy okaże się przydatne?
Kolejne okno. Zaglądając przez nie niewiele osiągnę.	Warto było! Kolejna Secret Area padła moim łupem!
Widoki nie są najlepsze, wnioskując po stanie miasta.	O jeden most za daleko?