PARYŻ rok 2011 - część 3 | Strażnik Czasu poradnik Strażnik Czasu
Ostatnia aktualizacja: 9 października 2019
Wszedłem do Biblioteki. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ogromny kwiat. Kiedy przyjrzałem mu się bliżej zauważyłem pustą łodygę, którą zabrałem. Aha, bibliotekarka...Tak jak myślałem, wejście do Biblioteki nie będzie łatwe. Skąd ja wezmę dowód?! Chyba poszukam innego wyjścia... Na pożegnanie od niemiłej bibliotekarki dostałem czarny ołówek... chociaż prosiłem o czerwony... Wyszedłem na zewnątrz.
Z hałdy piasku wziąłem sobie jeden kamień, z ławki wyciągnąłem gwoździa, a na chodniku przed Japończykiem znalazłem kawałek gumy do żucia... Ale skarby... Z druta, gumy i kamienia złożyłem gotową do użycia procę... Jakby co mam jakąś tam broń... Wziąłem jeszcze jeden kamień, tak na zapas. Tak... Teraz użyłem taśmy klejącej i przekreśliłem rosyjski napis "Foto" na tabliczce... Japończyk się tego nie spodziewał, ale okazałem wielkoduszność i zabrałem mu jedynie aparat fotograficzny...
Ale wciąż nie wiedziałem jak wejść do Biblioteki... Może sprzedawca pierogów coś poradzi? Po chwili stałem już przy budce... Zapytałem go o kolesia pod Biblioteką, tego w czarnej kurtce. Znał go, to niejaki biały jeździec Kowalski, mający na pieńku z Ruskimi. Chyba warto go zagadnąć...
Przyjemniaczek, nie ma co... Pożyczy legitymację, jak załatwię mu starą książkę... Bibliofil cholerny... Dobra, może coś znów doradzi sprzedawca. Wspomniał o starym Charlesie, suflerze z teatru, miłośniku kryminałów... Może po nim zostało kilka książek? Może... Wyszedłem na plac. Zamieniłem kilka słów ze stojącym nieopodal milicjantem... Tępy glina ale powiedział mi o ruchu oporu w kanałach... Szczuraki, co za bęcwał! Ale może to jest sposób...
Zszedłem do kanału na zapleczu Teatru i przeszedłem aż do następnego wyjścia. Nieopodal na ścianie zauważyłem napis "Vive la Liberte" - oho, nasi tu byli... Z pustej łodygi i gwoździa skombinowałem gwizdek i zagwizdałem na gliniarza. Kiedy pojawił się w otworze i zaświecił do środka latarką, rzuciłem w niego kamieniem. Latarka na szczęście się nie rozbiła. Pobiegłem szybko do Teatru, zanim gliniarz miał szansę mnie odnaleźć.