PARYŻ rok 1791 - część 2 | Strażnik Czasu poradnik Strażnik Czasu
Ostatnia aktualizacja: 9 października 2019
Poszedłem na cmentarz. Ciekawy grobowiec... Skąd ja znam to nazwisko? Nie pamiętam... Z pobliskiego grobu zabrałem butelkę z kwiatkiem i wyjąłem ziele ze środka. Pomachałem nim przed nosem trędowatemu, ale to nic nie dało. Nie tędy droga. Wróciłem na ulicę i zagadałem do strażników, ale ci wyzwali mnie od wieśniaków i pognali precz. Zapytałem więc profesora, czy raczej obecnego opiekuna cmentarza, jak gadać z tymi żołdakami, a ten doradził, by zwracać się do nich per "obywatelu" i coś zaofiarować. Ciekawe, co będą chcieli... A, palić mu się chce... Nie ma sprawy.
Wszedłem do sklepu Etienne'a Rennarda, sprzedawcy artykułów... różnych. Zapytałem go o tytoń, ale okazało się, że nie ma go w całym mieście... za wyjątkiem królewskich magazynów. To coś dla mnie... Przed wyjściem zabrałem z podłogi gęsie pióro i pobiegłem na plac. Zamieniłem tam butelkę koniaku na tę znalezioną na cmentarzu, tak by grabarz nie zauważył. Teraz kolej na magazyny.
Ze stosu wziąłem jedną dynię i podszedłem do strażnika. Zaproponowałem mu niewielki łyk koniaku i dzięki temu mogłem wejść do magazynu. Tam spotkałem... no kogóż by innego, jak nie magazyniera? Ale typek nie był przyjemny. Udało mi się jedynie ze stołu zabrać kartkę papieru i świeczkę. Nic tu po mnie, wyszedłem na zewnątrz, a tam... Strażnik już miał dość, dzięki czemu stał się uboższy o proch i krzesiwo. Zajrzałem przez okienko do magazynu broni i zabrałem stamtąd bagnet.