autor: Damian Pawlikowski
30. SWAT 4. Strzelaniną wszech czasów jest...
Spis treści
30. SWAT 4
Warto czasem odetchnąć sobie od względnie hollywoodzkich gier pokroju Battlefield: Hardline czy Tom Clancy's Rainbow Six: Siege i wrócić do nastawionej na realistyczne doznania klasyki sprzed lat, takiej jak fantastyczny i pompujący adrenalinę niczym lot arabskimi liniami lotniczymi, SWAT 4. Gracz nie skupia się na dramacie poszczególnych jednostek, zamiast tego kierując całą grupą (w systemie rozkazów lub kooperacji), celem wypełniania kolejnych, niebezpiecznych misji antyterrorystycznych. Wybieramy skład ekipy, dobieramy potrzebny nam sprzęt i jazda, jazda, jazda!
29. BioShock Infinite
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich odsłon BioShocka, trzeci epizod wynurza się z głębi oceanu i szybuje hen, pod błękitne niebo. Lewitujące miasto Columbia jest równie przepiękne, co niebezpieczne, i choć z odkrywaniem jego zakamarków wiążą się początkowo zgoła inne emocje, z czasem zaczynamy dostrzegać, że sprawy mają się tutaj wcale nie lepiej, niż na Rapture (do którego zresztą zdążymy jeszcze powrócić w pakiecie dwóch DLC do Infinite). Dodatkowo trzeci BioShock to wylęgarnia świetnie skrojonych postaci (i potworów), począwszy od naszego protagonisty Bookera DeWitta, przez tajemniczą parkę bliźniaków Lutece, na niezwykle urokliwej Elizabeth skończywszy. Boże święty, te disneyowskie oczy…
28. Unreal
Tytuł gry mówi sam za siebie – ten hicior z 1998 roku jest w rzeczy samej „nierzeczywisty”! Był to pierwszy shooter, który wyglądał równie nieziemsko (łapka w górę, kto jeszcze pamięta ten fotorealistyczny wodospad… aż szkoda, że współcześni gracze nie docenią takich wodotrysków), a ponadto oferował równie rozbudowaną fabułę, co w latach dziewięćdziesiątych było całkowitym odstępstwem od reguły kreowania strzelanek. Enigmatyczny, miejscami przytłaczający klimat był dodatkowo podbudowywany sugestywną, futurystyczną ścieżką dźwiękową, zaś silnik – a konkretnie jego kolejne wersje - na którym śmigało to cudo, stanowi dziś szkielet wielu znamienitych produkcji.
27. Call of Duty: Modern Warfare 2
Narratolodzy posiadający fetysz fabuł w grach wideo z pewnością preferują pierwszą odsłonę Modern Warfare, choć również i jej pierwsza kontynuacja zawierała w swojej kampani takie niezapomniane misje, jak No Russian (choć zwolennicy moralności mogliby się wykłócać, co do jej „niezwykłości”). W każdym razie, drugi epizod serii Infinity Ward wyróżnił się przede wszystkim multiplayerem oraz trybem operacji specjalnych, zapewniających kilka dodatkowych godzin wyśmienitej zabawy.
Waszym zdaniem:
Zdecydowanie najlepsza gra z całej serii, pod względem multi oczywiście. Singiel też fajny, ale i tak najlepszy w singlu był Call of Duty 2. Natomiast wracając do MW2 to multiplayer był po prostu bajeczny. Grałem na PS3. Ocena za multi 9.0. – markusik
26. Tom Clancy's Rainbow Six
Tom Clancy’s Rainbox Six to jedna z tych gier, w których godzinę spędzimy na starannym planowaniu akcji, zaś dwie minuty na wcieleniu taktyki w życie. W końcu nie chcemy stracić członków naszej ekipy, ani tym bardziej ustrzelić bądź narazić osobę postronną, czy zakładnika. Bawienie się w taktyka i przeprowadzanie szybkich interwencji na szesnastu mapach spodobało się fanom na tyle, że twórcy pokusili się nawet o wypuszczenie kilku kolejnych pakietów misji, równie dobrych, co te z podstawki.
25. Far Cry
Rok 2004 dał nam całe mnóstwo doskonałych gier wideo, wśród których znalazło się także kilka wiekopomnych strzelanin, m.in. Far Cry, Doom 3, czy Half-Life 2. I choć każdy z wymienionych tytułów uznany jest dziś za mniejszą bądź większą perełkę z gatunku FPS, to właśnie ten pierwszy wyskoczył niczym Jacek z konopii i zupełnie niespodziewanie wzburzył całą branżę rozrywki wirtualnej. Gra prezentowała się przecudnie (za sprawą nowego silnika CryEngine, dla którego Far Cry był demem technologicznym), a do tego pokonywała wiele znanych dla gatunku grzeszków, takich jak nagromadzenie ciasnych, mrocznych lokacji (Doom 3), czy nieustanne doczytywanie się fragmentów mapy (Half-Life 2). I choć dziś marka znajduje się w rękach nie mniej zdolnego Ubisoftu, to właśnie studiu Crytek należą się podziękowania za wykreowanie tej cudownej, sensacyjnej marki.
24. Call of Duty
Wydane kilka lat po udanym debiucie Medal of Honor: Allied Assault, Call of Duty, zgromadził pod jednym dachem wiele osób tworzących wcześniej konkurencyjną serię. I dało się odczuć, że to ci sami specjaliści od kreowania zapierających dech w piersiach militarystycznych historii, gdzie gracz czuł się niczym maleńki trybik w olbrzymiej wojennej machinie, która jednak nie działałaby bez niego równie sprawnie (współtowarzysze troszczyli się od nas i sami wymagali troski, interaktywna Kompania Braci pełną buzią). Fabuła zawierała w sobie trzy wciągające kampanie, i choć zabawę potrafiły czasami psuć oskryptowane momenty, to właśnie ta seria momentalnie położyła Medal of Honor na łopatki i zaczęła rozwijać skrzydła z każdą kolejną odsłoną… do czasu.
23. Return to Castle Wolfenstein
Na kontynuację pierwszej strzelaniny wszech czasów, Wolfensteina 3D, czekały całe rzesze graczy, jednak mimo tego id Software preferowało dłubać przy kontynuacji Dooma. Na szczęście projektu postanowiono nie porzucać, tylko oddać go w ręce nie mniej zdolnego dewelopera Gray Matter Interactive Studios (Spider-Man, Mat Hoffman's Pro BMX), któremu udało się wykrzesać bardzo solidny shooter, oparty na silniku graficznym Quake’a III. Poza ewidentnie urokliwym klimatem (poczekajcie aż pojawią się żywe trupy!), tytuł zaskakiwał dopieszczoną sztuczną inteligencją (naziści odrzucali granaty), szczegółowym systemem obrażeń, bogatym arsenałem oraz rozległymi lokacjami, które aż zachęcały do zwiedzania.
22. Quake II
Wiele osób tuż po premierze drugiego Quake’a narzekało na samą grę, preferując dużo bardziej dynamiczny pierwowzór. Tytułowi brakowało mrocznego wydźwięku „jedynki”, rakietnica straciła nieco na swojej mocy, zaś fabuła nie była wcale jakoś szczególnie wyjątkowa… zaraz, jak to fabuła? Malkontenci zawsze będą kręcić nosem, jednak warto mieć na uwadze, że Quake II jako pierwsza strzelanka w serii starała się postawić na istotę opowieści, która doczekała się nawet wprowadzenia w postaci intra. Co więcej, tytuł obsługiwał akcelerator 3Dfx, a trójwymiarowe eksplozje potrafiły zrobić niemałe wrażenie.
21. Counter-Strike
Pisać cokolwiek o niniejszym tytule, to tak jakby opowiadać komuś kim był Jezus – pozornie banalna sprawa, ale jakoś tak głupio opisywać rzeczy na wskroś oczywiste, przez co nawet nie za bardzo wiadomo od czego zacząć. Wszak zaczynający swoją karierę jako zwyczajny mod do pierwszego Half-Life’a, „król polskich kafejek internetowych” Counter-Strike, to kwintesencja taktycznych gier wieloosobowych, w których stające naprzeciw siebie dwie drużyny zawodników starają się popsuć plany oponenta, posyłając do piachu jak największą ilość członków wrogiej kompanii. Terroryści kontra antyterroryści. System kupowania broni za pieniądze zdobyte dzięki sprawnym zabójstwom. Uwalnianie zakładników, podkładanie ładunków wybuchowych, destrukcja wrogich baz… oj, doskonale to wszystko znamy, przechodzimy do kolejnego kandydata!