autor: Damian Pawlikowski
14. Half-Life. Strzelaniną wszech czasów jest...
Spis treści
14. Half-Life
Końcówka lat dziewięćdziesiątych zapisała się w historii branży jako szalenie płodny okres dla gatunku strzelanek, spośród których znacząco wyróżniał się śmigający na silniku Quake’a doskonały Half-Life, dziś stanowiący dla wielu graczy kult (jeśli nie religię). Po odpaleniu produkcji Valve Software przywitało nas długie niczym trylogia Sienkiewicza intro fabularne, przedstawiające rozmownego jak zawsze naukowca Gordona Freemana, pracownika kompleksu Black Mesa, będącego świadkiem nieudanego eksperymentu. Skutkiem nieoczekiwanego wypadku lokację najechali przybysze z innego wymiaru, stanowiący idealną motywację do trzymania się jak najdalej od otwartych przestrzeni. Survival połączony z typową dla FPS-ów walką przeciw obdarzonym wyjątkowo dobrze oskryptowaną sztuczną inteligencją obcym, eksploracja kolejnych poziomów, a także enigmatyczna, choć diabelnie wciągająca opowieść, to tylko część atrakcji czekających na złaknionych niecodziennych doznań graczy. Ba, nawet oprawa audiowizualna dawała jak na tamte czasy radę, wyciskając ostatnie soki z raczej średnio urokliwego silnika pierwszego Quake’a. Kto grał, ten z pewnością pamięta i docenia początek oraz koniec historii, która w przeciwieństwie do swojej kontynuacji z 2004 roku, stanowiła zamkniętą całość. A to niemała zaleta, biorąc pod uwagę zapał Valve do dokończenia porozpoczynanych ponad dekadę temu wątków…