40. Command & Conquer: Red Alert. Przypominamy najlepsze gry lat 90.
Spis treści
40. Command & Conquer: Red Alert
Mnie Red Alert zawsze kojarzył się głównie z genialnym rockowym utworem Franka Klepackiego Hell March. W 1996 roku gracze zapewne zwrócili jednak uwagę na kompletnie inne aspekty gry: misje, które można było wykonywać na różne sposoby, kompletnie różniące się od siebie frakcje, intuicyjny interfejs, pozwalający jednocześnie na dokładniejszą kontrolę nad jednostkami, oraz interesującą fabułę, która – w zależności od wybranej strony – toczyła się dwoma odrębnymi torami.
39. Another World
Trudno mi pisać o Another World bez pewnego zaślepienia nostalgią – to jeden z pierwszych tytułów, w jakie grałem, jeszcze na komputerze kolegi. Świetna platformówka z wciągającą fabułą, osadzoną w realiach science fiction, robiła wrażenie przepięknymi lokacjami nie z tego świata oraz rewelacyjnymi przerywnikami filmowymi. Ponadto zrezygnowanie z jakiegokolwiek interfejsu znacznie ułatwiało wczucie się w specyficzny klimat tej produkcji.
38. Transport Tycoon Deluxe
Był taki czas, kiedy tycoony sprzedawały się jak świeże bułeczki (sam miałem w domu ze trzy gry z tego gatunku, a nie mam zadatków na przedsiębiorcę). Transport Tycoon Deluxe wydatnie się do tego przyczynił: to świetny przykład niemal idealnie wykonanej produkcji tego typu. Poprawiając wydanego rok wcześniej Transport Tycoona, studio Microprose zapewniło większą kontrolę nad ruchem towarów oraz nowe otoczenia, które zmieniały nie tylko wygląd, ale i zasady rozgrywki.
37. Quake III: Arena
O to, czy lepszym z dwóch ojców sieciowych strzelanek był Unreal Tournament, czy Quake III: Arena, można się kłócić przez długie godziny. Można się też po prostu pogodzić się z faktem, że obie te gry zrewolucjonizowały multiplayer w FPS-ach. Trzecia część serii id Software bazowała na rozwiązaniach z poprzedniczek, tym razem jednak kierując swoje błyskawiczne tempo akcji do miłośników gry wieloosobowej. Jak wyszło, wie każdy, kto choć raz zarwał przez Arenę nockę.
36. WarCraft II: Tides of Darkness
Lata 90. w strategiach czasu rzeczywistego należały do dwóch firm. Jedną z nich było Westwood Studios, znane z serii Command & Conquer, które w momencie wydania Warcrafta II: Tides of Darkness miało już ugruntowaną pozycję na rynku. Blizzard zdołał jednak podjąć wyzwanie, skupiając się na dopracowanym trybie wieloosobowym, poprawieniu sztucznej inteligencji, ładniejszej oprawie audiowizualnej oraz odpowiednim zbalansowaniu frakcji.
35. Star Wars: X-Wing
Jedna z pierwszych gier osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen, która poza odniesieniem sukcesu komercyjnego spotkała się także z bardzo przychylnymi recenzjami. Łącząc skomplikowaną symulację ze świetną jak na ówczesne czasy grafiką, X-Wing dawał graczom możliwość wcielenia się w pilota Rebelii i ostatecznie wzięcia udział w ataku na Gwiazdę Śmierci z końcówki czwartej części sagi. Wkrótce tytuł ten przerodził się w serię, która dała branży kilka naprawdę wyśmienitych gier.
34. Resident Evil
Resident Evil zestarzał się fatalnie – głównie ze względu na nieintuicyjne sterowanie, kiepską pracę kamery i prawdopodobnie najgorsze aktorstwo głosowe (lub najlepsze, jeżeli spojrzeć na to jak na komedię) w historii interaktywnej rozrywki – ale w swoich czasach dzieło Capcomu było jednym z prekursorów survival horroru. Ponury, niepokojący klimat, amunicja zawsze na granicy wyczerpania i nagłe ataki zombie to dziś standard gatunku, warto jednak pamiętać, kto go wyznaczył.
33. Wolfenstein 3D
Na tej liście studio id Software pojawia się bardzo często – zazwyczaj w roli pionierów. Kto jednak wie, czy to nie właśnie Wolfenstein 3D jest najważniejszą produkcją tego dewelopera, który dzięki przygodom B. J. Blazkowicza doprowadził gatunek FPS-ów do niewyobrażalnej wręcz popularności. To jeden z pierwszych trójwymiarowych shooterów, który dodatkowo wyróżniał się wśród konkurencji bardzo szybką, krwawą akcją oraz rozbudowanymi poziomami z poukrywanymi gdzieniegdzie sekretami.
32. Lemmings
Przeprowadzanie stada lemingów przez tor potencjalnie śmiertelnych przeszkód może i nie brzmi fascynująco, ale na początku lat 90. Lemmings stało się pozycją obowiązkową dla każdego posiadacza Amigi. To produkcja, która wymuszała na graczu naprawdę solidne wysilanie szarych komórek – aby zwierzęta zaliczyły każdy etap, musieliśmy uważnie zarządzać ich umiejętnościami i dobrze analizować każde kolejne posunięcie.
31. Worms: Armageddon
Choć „walki uzbrojonych po zęby robaków” w teorii może nie brzmią jak najlepszy pomysł na hitową grę, Worms: Armageddon pokazało, że w praktyce jest zupełnie inaczej. Dwuwymiarowa mapa, oddziały dżdżownic i cały arsenał bardzo różnorodnej broni, od świętego granatu ręcznego aż po wybuchową staruszkę, dawały godziny przyjemnej rozgrywki i możliwość zakończenia długotrwałej przyjaźni jednym dobrze wymierzonym szturchnięciem.