30. Legacy of Kain: Soul Reaver. Przypominamy najlepsze gry lat 90.
Spis treści
30. Legacy of Kain: Soul Reaver
Od czasów premiery zarówno pod względem grafiki, jak i rozgrywki medium poszło mocno naprzód.
CZY WARTO TERAZ ZAGRAĆ?Z jednej strony Soul Reaver nadal oferuje świetną historię i interesujący klimat, z drugiej niewykorzystany potencjał oraz szalejąca kamera mogą odrzucić graczy.
CZY GRĘ MOŻNA KUPIĆ?Chociażby na Steamie czy GOG-u, i to całkiem niedrogo.
Legacy of Kain: Soul Reaver wyszło w sierpniu 1999 roku, rzutem na taśmę załapując się na lata 90. I w sumie data wydania to jedyne, co łączy grę z tą dekadą, bowiem znacznie wyprzedzała ona większość swojej konkurencji – zarówno pod względem grafiki (niektórzy dziennikarze nazywali ją nawet jedną z najlepiej wyglądających gier na pierwsze PlayStation), jak i klimatu czy rozgrywki. Ta ostatnia skupiona była na regularnych potyczkach z różnymi przeciwnikami, a także na rozwiązywaniu wszelkiej maści łamigłówek, których poziom trudności sprawiał, że mniej doświadczeni gracze rwali sobie włosy z głowy. Do tego rewelacyjna ścieżka dźwiękowa, budująca niepokojącą atmosferę, oraz świetni aktorzy głosowi...
Ostatecznie największym wrogiem Soul Reaver okazała się... ambicja deweloperów. Twórcy sami przyznawali, że w przypadku tego projektu porwali się z motyką na słońce. Druga część Legacy of Kain została okrojona po tym, jak producenci zorientowali się, że nie zdążą jej ukończyć na czas, jeśli nadal będą rozbudowywać swój początkowy pomysł. W związku z tym wycięto kilka rodzajów przeciwników, lokacji oraz umiejętności, a końcówka gry robi wrażenie mniej dopracowanej – jednak nawet pomimo tego recenzenci potrafili narzekać, że Soul Reaver jest zbyt nieliniowe! Trudno nie patrzeć na tę produkcję jak na tytuł, który – z przyczyn finansowych – nigdy do końca nie wykorzystał swego pełnego potencjału. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatniej dekadzie ubiegłego wieku mało było dzieł, które mogły drugiemu Legacy of Kain stawić czoła.
29. Fallout
Niestety tak. Mechanika Fallouta może się okazać zbyt toporna dla nowych graczy.
CZY WARTO TERAZ ZAGRAĆ?Tak – chociażby dlatego, że to absolutny klasyk medium i nie odpalić go chociaż raz to wstyd.
CZY GRĘ MOŻNA KUPIĆ?Tradycyjnie na Steamie, GOG itp.. Poza tym 2 października na półki sklepowe trafiła Antologia Fallout, zawierająca wszystkie dotychczasowe części serii.
Można by się kłócić, że tak naprawdę to Wasteland był pierwszym tytułem osadzonym w czasach po globalnej katastrofie, ale spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby nie Fallout, wyrażenie „postapokaliptyczny” byłoby dla wielu graczy po prostu wysoko punktowanym słowem w Scrabblach. W 1997 roku Interplay Entertainment nie stworzyło gry - stworzyło świat. Świat niezbyt gościnny, bo wypełniony bandytami, mutantami i ciągłymi problemami, ale od którego nie dało się oderwać. Przemierzanie Pustkowi jest po prostu uzależniające – co chwila możemy natknąć się na odniesienia do popkultury, czarny humor, interesujące postaci czy wreszcie na zadania, do których możemy podejść na kilka różnych sposobów, nie będąc karanym przez twórców za swoje decyzje. Do tego przyjemna, turowa walka z monstrami przemierzającymi postapokaliptyczny krajobraz, kultowy już system S.P.E.C.I.A.L., który diametralnie zmieniał rozgrywkę (spróbujcie obniżyć inteligencję do minimum!), świetne zakończenie…
Można wymieniać długo, ale wpływu Fallouta na medium nie da się przecenić. Możliwości poprowadzenia fabuły może być wzorem dla wielu współczesnych RPG-ów, Vault Boy stał się jednym z uniwersalnych symboli interaktywnej rozrywki, a zbudowane pomimo ograniczeń sprzętowych uniwersum powala pesymistycznym klimatem upadłej Ameryki lat 50-tych. Nowe odsłony serii może i wyglądają o niebo lepiej, oferują więcej opcji oraz nowocześniejszy model rozgrywki, ale to pierwszy Fallout pozostaje nie tylko jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku, ale i jedną z najwybitniejszych gier wszech czasów.