80. Stonekeep. Top 100 RPG – Wiedźmin w górę!
Spis treści
80. Stonekeep
Stonekeep to Duke Nukem Forever swoich czasów – tytuł powinien był ukazać się u progu lat 90. i walczyć o prymat wśród dungeon crawlerów z serią Eye of the Beholder, a tymczasem „troszkę” się poślizgnął i przyszedł na świat dopiero w 1995 roku. Na szczęście nie wpłynęło to negatywnie na jakość gry. Stonekeep zdołał zdobyć popularność choćby dzięki swojej oprawie audiowizualnej – warto wspomnieć scenki z udziałem żywych aktorów, płynne przejścia w ruchu i ładne animacje. Gdyby podwyższyć rozdzielczość i podrasować efekty, gra mogłaby wyglądać okazale nawet dziś.
79. The Bard’s Tale (1987)
Powyższy tytuł jest nieco problematyczny, więc powiedzmy sobie wyraźnie – mowa nie o izometrycznym hack’n’slashu z 2004 roku (który do rankingu RPG nijak nie przystaje), tylko przodku tejże produkcji, stworzonym przez sławne Interplay (z nie mniej sławnym Brianem Fargo na czele) w drugiej połowie lat 80. W odróżnieniu od marnotrawnego potomka „senior” serii inspirował się cyklem Wizardry, czyli był drużynowym RPG z widokiem FPP, klasycznym światem fantasy i turowym systemem walki. Opowieści Barda w swoim czasie zachwycały grafiką... i wszystkim innym, czym gry fabularne mogły zachwycać. Oby powstające The Bard’s Tale IV było równie udane.
78. South Park: Kijek prawdy
Mając opisać pokrótce Kijek prawdy, człowiek najchętniej dałby sobie spokój z nudnymi formalnościami – że to gra RPG z turowym systemem walki i dwuwymiarową grafiką, oparta na znanym serialu animowanym itd., itp. – i od razu przeszedł do meritum, czyli kontrowersji. Bo to przecież South Park – mało tego, South Park zrobiony przez twórców serialu, nagrany przez aktorów znanych z serialu i wyglądający kubek w kubek jak serial. No i oczywiście tak samo jak serial kontrowersyjny. Żyd jako grywalna klasa postaci? Misje polegające na dokonywaniu aborcji? Zdolność specjalna przywołująca Jezusa z karabinami maszynowymi? Takie rzeczy tylko w South Parku.
Wyciągnięte z forum
Nie no, gra jest po prostu nieziemska! Normalnie klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Humor na najwyższym poziomie, świetne walki i genialny soundtrack. Więcej takich gier! South Park wymiata!
voltek18
77. Risen
Idę o zakład, że gdyby Piranha Bytes nie wzięła rozwodu z JoWood i zamiast Risena w 2009 roku wypuściła Gothica 4, niniejszą grę prezentowalibyśmy Wam na znacznie wyższym miejscu. Bo sami powiedzcie, czego, co powinno znaleźć się w Gothicu, zabrakło w Risenie? Chyba tylko nazw geograficznych i „prawdziwego” Bezimiennego. Reszta była na swoim miejscu – świetnie skonstruowany, mało sympatyczny świat, fabuła napędzana przez system frakcji, a nawet specyficzna toporność sfery technicznej gry.
76. Persona 3
Oto kwintesencja japońskiej „dziwności” – gra o młodych ludziach, którzy wiodą podwójne życie, na co dzień uczęszczając na lekcje w szkole, a nocami włócząc się po mrocznych wymiarach i walcząc z siłami ciemności, odpieranymi z pomocą demonów, które bohaterowie przyzywają poprzez... strzelanie sobie w skroń. Na takim niecodziennym pomyśle bazuje jedna z najlepszych serii jRPG na rynku, której trzecia odsłona została wydana po raz pierwszy w 2007 roku na PlayStation 2. Tak mogłoby wyglądać Bully, gdyby Rockstar pochodził z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Wyciągnięte z forum
Gra jest równie chora, dziwna i idiotyczna (!), jak miażdżąca i ciekawa. Co prawda nie wiem nadal, czemu personę uwalnia się strzałem w głowę, ale gra wymiata. Rewelacyjny system walki, genialna fabuła, no i długość gry... Jedyny minus to jej poziom trudności. Na poziomie łatwym gra jest prosta jak włos Mongoła.
Lolerzz
75. Might and Magic VII: For Blood and Honor
Gdyby nie wydane na początku 2014 roku bardzo dobre Might & Magic X: Legacy, dziś prawdopodobnie niewielu graczy zdawałoby sobie sprawę z tego, że przed laty świat znany z megapopularnych „Herosów” oglądało się nie tylko z lotu ptaka, ale również oczami bohaterów – w RPG z serii Might and Magic właśnie. A wydana w 1999 roku „siódemka” jest z nich prawie najlepsza. Mamy tu duży i zróżnicowany świat do swobodnej eksploracji (i to nie skokowej, wbrew temu, co zrobiono we wspomnianej „dziesiątce”), krocie zadań do wykonania, no i trzymającą w napięciu fabułę. Do tych, którzy nie mieli okazji zagrać: pora na przygodę!
74. Kingdom Hearts
Skoro znalazł się tu cykl Final Fantasy, nie mogło zabraknąć też jego przesławnej serii spin-offów, w których główny bohater zazwyczaj tłucze swoich wrogów wielkim kluczem i robi to w asyście bohaterów wyjętych wprost z filmów Disneya. Tak, mowa o Kingdom Hearts, a dokładnie o pierwszej odsłonie tego cyklu, wydanej w 2002 roku na PlayStation 2. Oczywiście, szalony i świetnie zorganizowany crossover dwóch popularnych uniwersów to nie jedyny atut tej gry (choć prawdopodobnie największy). Na uwagę zasługuje także mechanika rozgrywki, oferująca więcej dynamiki i elementów charakterystycznych dla gatunku action-adventure niż Final Fantasy (dawniej).
73. Jade Empire
Zakładam, że znaczna część graczy, gdyby kazano im wymienić dzieła studia BioWare z ostatniej dekady, bez wahania wspomni o seriach Mass Effect i Dragon Age. To, że Kanadyjczycy mniej więcej w tym samym czasie opracowali także Jade Empire (w 2005 roku na Xboksa i w 2007 na PC), jest faktem popadającym coraz bardziej w zapomnienie – a szkoda, bo mamy tu pozycję unikatową. Rzadko zdarza się, by zachodni deweloperzy sięgali po chińską mitologię... i tworzyli w oparciu o nią dzieło tak klimatyczne. Kto lubi typowe dla BioWare podejście do warstwy fabularnej i zręcznościową walkę, powinien przyjrzeć się tej produkcji. Od niedawna może to zrobić także na smartfonie lub tablecie.
72. Drakensang: The Dark Eye
Kto bywał w dawnych latach na konwentach fantastyki, swoją kopię Drakensanga na pewno ma – może nawet więcej niż jedną. Gra ta, szybko straciwszy na wartości i otrzymawszy funkcję upominku od Techlandu na każdą okazję, wkrótce po swojej premierze (w roku 2008) w wielu kręgach zyskała renomę szmatławego RPG, nieudolnie naśladującego Baldur’s Gate w trzech wymiarach. Trudno o bardziej krzywdzącą ocenę dla dzieła niemieckiego Radon Labs – pod niejednym względem Drakensang spisał się lepiej niż konkurencyjne Dragon Age: Początek.
Wyciągnięte z forum
To jedna z lepszych gier, w jakie grałem. Znakomity klimat, muzyka idealnie wpasowująca się w nastrój fantasy, ciekawa fabuła, interesujące misje, dużo wrogów. Dobrze, że rozgrywka nie polega jedynie na rozwalaniu wrogów, ale na scenariuszu.
LukasArt29
71. Dragon’s Dogma
Wydane w 2012 roku Dragon’s Dogma to twór niezwykły i – z racji braku sequela z prawdziwego zdarzenia – niepowtarzalny. Wyobraźmy sobie japońskiego Skyrima z widokiem TPP, w którym zaimplementowano system walki rodem z Dark Souls (pod względem tak mechaniki, jak i poziomu trudności), tyle że nieco bardziej dynamiczny i widowiskowy dzięki zastosowaniu sekwencji niczym z God of War. No i mamy tu niespotykany nigdzie indziej system konstruowania drużyny, w którym tworzymy sobie jednego „pionka”, a resztę najmujemy niejako od innych graczy. Dobrze, że po kilku latach Dragon’s Dogma trafiło też na pecety (w wersji Dark Arisen).