60. Child of Light. Top 100 RPG – Wiedźmin w górę!
Spis treści
60. Child of Light
Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia zespół odpowiedzialny za rasowy shooter – takie, dajmy na to, Far Cry 3 – zostaje oddelegowany do zrobienia artystycznej krzyżówki platformówki i jRPG. Tak właśnie powstało Child of Light – nietuzinkowa hybryda prosto od montrealskiego oddziału Ubisoftu (tego samego, który do niedawna seryjnie wypuszczał kolejne części Assassin’s Creed). Dziecię światła wyróżnia się nie tylko niespotykanym wśród zachodnich deweloperów podejściem do mechaniki rozgrywki, ale również – a właściwie przede wszystkim – prześliczną grafiką 2D, jakby wyjętą z kart baśni ilustrowanej przez mistrza pędzla, oraz niepowtarzalną ścieżką dźwiękową. Bomba!
59. The World Ends with You
A oto chyba najmniej oderwana od rzeczywistości (i przy okazji obdarzona najbardziej nietypowym tytułem) gra w tym zestawieniu – i to stworzona w Japonii! Co prawda, wydane w 2008 roku na DS-a The World Ends with You przedstawia kolejną opowiastkę o dzielnych młodych ludziach, którzy wiodą niezwykły żywot (?) i włóczą się po alternatywnych wymiarach, ale tym razem przygoda toczy się w naprawdę przyziemnych realiach – to zwykłe (no, prawie) współczesne Tokio, pokazane z perspektywy tutejszej młodzieży i jej subkultur. Równie interesujący jest robiący użytek z obu ekranów konsolki system walki, a także mangowy styl graficzny i popowa ścieżka dźwiękowa.
58. Mario & Luigi: Bowser’s Inside Story
Jeszcze jedna przymiarka najsławniejszego hydraulika świata do gatunku RPG, dokonana na konsolce Nintendo DS w 2009 roku. Tym razem rzecz jest unikatowa nie tylko ze względu na przynależność gatunkową, ale również dzięki konwencji fabularnej. Oto bowiem Mario i Luigi zostali połknięci przypadkiem przez Bowsera i teraz, chcąc nie chcąc, muszą pomóc swojemu odwiecznemu wrogowi w obronie jego zamku przed przeciwnikami. Małą rewolucję stanowi fakt, że grę toczymy naprzemiennie Bowserem i połkniętymi braćmi na obu ekranach handhelda, zmagając się z różnymi wyzwaniami, a niekiedy nawet musząc współpracować. Krótko mówiąc, wybuchowa mieszanka.
57. The Elder Scrolls IV: Oblivion
Pamiętacie pierwsze screeny z Obliviona? Pamiętacie opad szczęki, jaki nam wtedy zafundowała Bethesda? Oczywiście, gdy gra wyszła – w 2006 roku – już nie wyglądała aż tak pięknie (albo po prostu nikomu nie trafiła się okazja zagrać na komputerach NASA), ale i tak miała zostać dziełem wiekopomnym – zarówno pod względem oprawy, jak i sandboksowości świata, zadań czy systemu walki. Gdy pojawił się Skyrim, dość powszechne stało się deprecjonowanie tej gry, objawiające się zwłaszcza szydzeniem z cukierkowego świata, skalowania poziomów, no i zbroi dla konia. Niby wszystko to prawda, ale Oblivion pozostaje piekielnie grywalnym kawałkiem kodu nawet dekadę po premierze.
56. Neverwinter Nights 2
Stworzone w 2006 roku przez Obsidian Entertainment Neverwinter Nights 2 to gra, która wyznacza koniec pewnej epoki – epoki tworzenia znamienitych RPG opartych na systemie Dungeons & Dragons. Jest to zarazem koniec piękny i wiekopomny, nawet jeżeli „dwójka” nie została nagrodzona aż tak dobrymi ocenami jak „jedynka”. Mimo opracowania ciekawszej fabuły, deweloperom oberwało się za sporą liczbę technicznych bolączek (jak to zresztą u Obsidianu często bywa) i nieco odstającą od ówczesnych standardów grafikę. Nie zmienia to jednak faktu, że najbardziej epickie mody – takie jak ten rekonstruujący Baldur’s Gate – powstały właśnie na silniku drugiej części, nie pierwszej.
55. Two Worlds II
Wydane w 2010 roku Two Worlds II to klasyczne „więcej, lepiej, ładniej” względem poprzednika – no, przynajmniej w większości aspektów. Nasi rodacy z Reality Pump przyłożyli się bardziej do fabuły i zadań pobocznych, dopracowali mechanikę walki, a także urozmaicili system rzemiosła, z bardzo ciekawym wymyślaniem własnych zaklęć na czele. Ba, dodali nawet multiplayer z kilkoma zróżnicowanymi trybami, w tym jednym quasi-strategicznym. Niech tylko twórcy wyeliminują resztę uchybień, a w kolejnym rankingu widzimy się z Two Worlds III w pierwszej pięćdziesiątce... jeśli Reality Pump po niedawnych wstrząsach zdoła jeszcze wysmażyć tak ambitny projekt.
54. Realms of Arkania: Blade of Destiny
Żebyśmy mieli jasność – mowa o klasycznym Blade of Destiny z 1992 roku, a nie o tak zwanej wersji HD, którą mieliśmy nieszczęście oglądać w 2013 roku. Tyle formalności, oto kolejne znakomite pierwszoosobowe RPG w realiach fantasy (tych samych, co w Drakensangu, czyli pożyczonych z „papierowego” systemu The Dark Eye), w którym drużyna śmiałków tura po turze ratuje świat przed plugawym złem, tu uosabianym przez hordy orków. Cechy wyróżniające? Taktyczne potyczki w rzucie izometrycznym oraz kompleksowy system rozwoju bohaterów, uwzględniający nie tylko ich mocne strony, ale również ułomności.
53. Drakensang: The River of Time
Po opisaniu The Dark Eye chciałoby się rzec: ot, więcej tego samego. Skąd zatem różnica dziewiętnastu lokat w naszym rankingu? Cóż, to chyba bardziej kwestia głodu przygody w oldskulowym stylu, którego nie była w stanie w pełni zaspokoić „jedynka”, niż wprowadzonych zmian – te bowiem, choć wcale ich nie brakuje (chociażby uwypuklenie roli towarzyszy), w zasadzie ograniczają się do drobnostek. Tak czy inaczej ironią losu jest, że drugi Drakensang sprzedał się słabiej niż pierwszy, co doprowadziło studio Radon Labs do upadku, a serię zmieniło w przeglądarkowego hack’n’slasha.
Wyciągnięte z forum
Dragon Age II przy tej grze to bieda. Tu mamy ciekawą fabułę, rozbudowany rozwój postaci i fajne, taktyczne walki. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych gier cRPG w historii. Dla wszystkich fanów gatunku to pozycja wręcz obowiązkowa. [...] porównania do Baldura są tu jak najbardziej słuszne. To jest właśnie to!
Kapitan Krwotok
52. Star Wars: Knights of the Old Republic II
KotOR jako seria wykazuje sporo podobieństw do Neverwinter Nights – oba cykle są oparte na mechanice k20, oba zaczynały w rękach BioWare, by następnie zostać przekazane Obsidianowi, i w obydwu sequel, mimo usprawnienia i/lub rozbudowania wielu elementów, cieszy się mniejszą estymą niż pierwowzór. Jednak w przypadku wydanego w 2004 roku The Sith Lords wina za ten ostatni czynnik nie leży całkiem po stronie dewelopera – spada tu przede wszystkim na wydawcę, który wymusił na twórcach wycięcie z gry dużej partii zawartości, byle tylko zdążyć z premierą w okresie świątecznym. Tak czy inaczej, to wciąż kapitalne, ambitne RPG w świecie Star Wars.
51. Kingdoms of Amalur: Reckoning
Biorąc pod uwagę, jak ciepło wspominany jest ten tytuł i jak wysoko uplasował się w tym zestawieniu, na ironię losu zakrawa fakt, że to właśnie Kingdoms of Amalur stało się przyczyną bankructwa stojącego za grą zespołu deweloperskiego Studio 38. Inna sprawa, że gwałtowna fala zainteresowania tym dziełem przyszła dopiero wtedy, gdy jego sklepowa wartość spadła do kilku dolarów... A czym w ogóle jest Kingdoms of Amalur: Reckoning? Wydanym w 2012 roku efektem współpracy poczytnego pisarza R. A. Salvatore’a i głównego projektanta serii The Elder Scrolls – epickim RPG z systemem walki na miarę slashera, liczbą atrakcji na miarę Skyrima i zbieractwem na miarę Diablo.