60. Colin McRae: DiRT. TOP 100 najlepszych gier wyścigowych i rajdowych
Spis treści
60. Colin McRae: DiRT
Gry wyścigowe to w wielu przypadkach niezwykle popularne serie, wydawane w większych lub mniejszych odstępach czasu przez lata. Jednym z takich przykładów są rajdy sygnowane nazwiskiem Colina McRae. DiRT był szóstą z kolei odsłoną, z dość luźnym podejściem do tematu. Zamiast jednej prawdziwej rajdowej imprezy mieliśmy tu całą serię przeróżnych konkurencji, z naciskiem na te rozgrywające się na bezdrożach i powiększające tytułowy „brud”. Stworzony na zupełnie nowym silniku DiRT wyróżniał się niezłą oprawą graficzną i otoczeniem tras podatnym na niewielką destrukcję, gdy wjechaliśmy w nie samochodem. Była to ostatnia gra z serii Colin McRae przed tragiczną śmiercią kierowcy w 2007 roku.
59. Forza Motorsport 2
Nowsza według naszej listy niekoniecznie znaczy lepsza. Przed chwilą wyżej od Grand Prix 3 znalazło się GP2, a teraz w tyle zostaje pierwsza Forza na Xboksa One, wyprzedzona z łatwością przez pierwszą Forzę Motorsport na Xboksa 360. Dwójka swego czasu oferowała tryb split-screen i prawie 350 samochodów przeróżnych klas. Recenzenci wytykali jej zbytnie podobieństwo do poprzedniczki, ale w odróżnieniu od pierwszej części – tu ścigaliśmy się wyłącznie na zamkniętych torach. Zlikwidowano wyścigi z punktu A do B. Ciekawostką były nazwiska prawdziwych kierowców jako naszych przeciwników w niektórych zawodach. Mogliśmy konkurować m.in. z Pedro Lamy, Johnnym Herbertem i Allanem McNishem.
58. Blur
Kolorowe wyścigi Blur sadzały nas za kierownicą samochodów znanych marek, na torach umiejscowionych w znanych miastach. Nic nowego, jednak twórcy chcieli jakoś urozmaicić rozgrywkę, pozwalając na walkę między pojazdami. Na trasie korzystaliśmy z nitro, rozstawialiśmy miny oraz wykorzystywaliśmy ataki specjalne. W 2010 roku gra bez możliwości zmiany wyglądu pojazdu była już czymś trochę nie na czasie, ale Blur nadrabiał to trybem wieloosobowym, gwarantującym niesamowite emocje w starciach z prawdziwymi przeciwnikami. Na dodatek umożliwiał zabawę na podzielonym ekranie aż czterem graczom.
57. Need for Speed Rivals
W kwestii liczby odsłon żadna inna gra nie ma co rywalizować z Need for Speed. Rivals z 2013 roku to już dwudziesta odsłona z kolei – tym razem postawiono na powrót do najbardziej lubianych motywów zabawy w piratów drogowych oraz policjantów, zapoczątkowanej przez takie tytuły jak Hot Pursuit czy Most Wanted. Już na początku kariery mogliśmy wybrać, w kogo wolimy się wcielić, a każda ścieżka oferowała trochę inny styl rozgrywki i zestaw gadżetów pomagających na trasie. Piękna grafika stworzona za pomocą silnika Frostbite oraz dynamicznie zmieniająca się pogoda sprawiały, że świat gry wydawał się żywy i wiarygodny, a unikalny system Autolog zacierał granicę pomiędzy grą solo a trybem wieloosobowym.
56. Lotus 3: The Ultimate Challenge
Zakończenie trylogii Lotusa było w pewnym stopniu rozczarowaniem. Zamiast stworzyć coś zupełnie nowego, połączono niektóre cechy pierwszej oraz drugiej części. Dodano kolejny samochód – Lotus M200 – oraz przywrócono usunięte z „dwójki” elementy. Tym razem mogliśmy wybrać pomiędzy jazdą na czas a ściganiem się z innymi kierowcami. Ponownie mogliśmy też wybrać muzykę do jazdy na chyba najciekawszym wtedy ekranie, z niezwykle sugestywnie oddanym radiem stereo CD. Wadą gry było wykorzystanie większości grafiki z drugiej części, wzbogaconej tylko o parę dodatkowych scenerii. Ciekawą nowością okazał się natomiast edytor tras RECS, działający na zasadzie definiowania kilku zmiennych.
55. Micro Machines (1994)
Świeże podejście do tematu wyścigów zaproponowała firma Codemasters w 1994 roku. Ścigaliśmy się tam małymi pojazdami, niczym w Reckless Racing, ale żeby było ciekawiej – trasy pasowały idealnie do rozmiaru naszych wehikułów. Zmagania odbywały się bowiem w wannie lub na kuchennym stole, a smaczku dodawały im leżące tu i ówdzie przedmioty codziennego użytku, jak np. lista zakupów – dużo większa niż sterowany samochód. Wszystko to okraszono sporą dawką humoru – omijaliśmy pułapki z pozostawionej żywności, pokonywaliśmy most z linijki, z którego łatwo było spaść. Niby prosty pomysł, a pokazał, jak bardzo kreatywnym można być w tym wydawałoby się dość monotematycznym gatunku.
54. Need for Speed Shift
Na miejscu 54 uplasował się kolejny Need for Speed. Odsłona z 2009 roku zrywała z konwencją otwartego miasta, nielegalnych wyścigów oraz ucieczek przed policją, nawiązując do wydanego w 2007 roku ProStreet. Zamiast swobody i typowo zręcznościowej jazdy mieliśmy czystą, sportową rywalizację na zamkniętych torach, w tym również tych prawdziwych, widok z kokpitu oraz o wiele bardziej realistyczne zachowanie samochodu. Fani tuningu mogli nadal zmieniać wygląd aut oraz ich osiągi, ale tu wszystko podporządkowane było prawdziwym zmaganiom na torze – budowaliśmy typowo sportowe bolidy, a nie neonowe cacka z filmu Szybcy i wściekli. Shift ucywilizował trochę serię Need for Speed i pokazał użytkownikom pecetów namiastkę tego, czym były Gran Turismo oraz Forza na konsolach.
53. DiRT 3
Słynna seria rajdowa Colin McRae Rally doczekała się wielu odsłon i z jakichś powodów osobnej podserii o nazwie DiRT – co ciekawe, również traktującej tylko o rajdach. W trzeciej części zrezygnowano jednak z sygnowania gry nazwiskiem nieżyjącego już kierowcy, zostawiając samo słowo DiRT, a dotychczasowe odsłony całkiem nieźle zapracowały na dobry wizerunek nowej marki.
DiRT 3 posiadał licencję WRC, a więc sporo autentycznych tras oraz samochodów, znany z „dwójki” tryb pozyskiwania sponsorów oraz nowość w serii – zawody Gymkhana, polegające na widowiskowej jeździe z poślizgiem pomiędzy pachołkami i innymi przeszkodami. Trójkę zapamiętaliśmy też dzięki dwóm aferom. Pierwsza to wyciek prawie trzech milionów kluczy ze strony AMD, publikowanych później w różnych miejscach w internecie, a drugą były kłopoty z uruchomieniem produktu w powiązaniu z niedziałającą już platformą Games for Windows Live. Usunięcie kłopotliwej usługi z gry trwało ponad rok.
52. ToonCar
Po rajdowej dawce emocji warto zrelaksować się w zupełnie innej atmosferze. Komiksowy ToonCar przypominał z założenia trochę Mario Kart, gdzie nieproporcjonalnie duże postacie śmigały w swoich małych samochodzikach, ale dziecinna stylistyka była nieco myląca, gdyż i tutaj mieliśmy do czynienia z bezlitosną rywalizacją. Zabawni kierowcy nie przebierali w środkach, używając rakiet, bomb czy min – wszystkiego, co mogło spowolnić przeciwnika. Oprócz klasycznych scenerii wyścigi wykorzystywały również iście kosmiczne plenery – na Księżycu i planecie Wenus.
51. Driver: San Francisco
Seria Driver to wyjątkowa pozycja wśród gier samochodowych, gdyż zamiast wyścigów mamy tu szczególny nacisk na pościgi. Widowiskowe, w filmowym, hollywoodzkim stylu – są głównym sposobem opowiadania fabularnej historii, zdecydowanie wysuniętej na pierwszy plan. Czasem kogoś gonimy, innym razem uciekamy bądź śledzimy, wykonujemy kaskaderskie popisy, ale zawsze, by zainicjować kolejne wydarzenia filmu opowiadającego o policjancie Tannerze i zbirze Jericho. Unikalny system Shift pozwalał zasiąść za kółkiem każdego samochodu na drogach świetnie odtworzonego San Francisco i to bez konieczności przemierzania miasta na piechotę. Co ciekawe, wersja na konsolę Wii posiadała zupełnie inną fabułę, będącą prequelem wydarzeń z pierwszej części gry, a Tanner był tam młodym, niedoświadczonym policjantem.