Thief – kradzież popłaca. Stare, ale jare – stare gry, w które ciągle gramy
Spis treści
Thief – kradzież popłaca
- Producent: Looking Glass Technologies
- Data premiery: 2 grudnia 1998
- Jak wrócić: wersja Gold na Steamie lub GOG-u
Płakać mi się chciało po premierze „nowego” Thiefa w 2014 roku. To, co zrobiono z przygód mojego ulubionego złodzieja, zasługiwało na bojkot, na gniew i pożogę, na widły i pochodnie. Ale po co te nerwy. Możemy przecież wrócić do pierwszej i drugiej części nietypowych gier FPP. Pierwszą z nich wydano już w 1998 roku.
Garrett był młodocianym złodziejaszkiem, który pewnego razu na targowisku spróbował okraść jednego z mistrzów złodziejskiego fachu. Zamiast stracić dłoń, chłopiec trafił do tajnego frakcji, gdzie przez lata szkolił się w tym trudnym rzemiośle.
Tym, którzy nie pamiętają, przypomnę – nie chodziło o samą kradzież. Garrett nie był znowu takim zwyczajnym przestępcą. Parał się złodziejstwem, owszem, ale w ramach karmicznego zadośćuczynienia miał niesamowity wręcz talent do pakowania się w kabałę i musiał ratować dopiero co okradzione miasto. Świetnie poprowadzona fabuła pierwszych części Thiefa oraz bezwzględna mechanika skradania się (w dużej mierze opierająca się na cieniach i dźwięku) spowodowała, że przygody Garretta do dziś stanowią duże wyzwanie. Od tamtej pory wracamy do tej pozycji przy rozmaitych okazjach, sprawdzając przy tym, czy potrafimy jeszcze grać na hardzie.
Mrok, jaki spowijał świat gry, mógł przerazić, choć rzeczona produkcja nie była przecież horrorem. Nadal wspominam te etapy, w których trafialiśmy do kopalni pełnej zombie i nienajedzone truposze odsyłaliśmy do piachu przy pomocy poświęconych strzał. Thief najwspanialszy stawał się jednak wówczas, gdy zabierał nas na ulice śpiących dzielnic lub do posiadłości ekscentrycznych, obrzydliwie bogatych maniaków.
W Thiefa gram praktycznie cały czas, na okrągło i bez wytchnienia. Gra jest świetna, ale sekret tkwi w społeczności, która ciągle żyje i tworzy nową zawartość. Kolejne mapy i kampanie powstają cały czas, a wiele z nich jest bardziej rozbudowanych niż te oryginalne. Jeden ze scenariuszy, który instalowałam niedawno (King’s Story, jeśli jesteście ciekawi), ma siedem zakończeń!
Iza Budzyńska
Dlaczego wracamy?
- Bo wersję Gold można dostać wszędzie za grosze.
- Bo choć grafika już brzydka, to mechanika i dźwięk wciąż rządzą.
- Bo kapitalne mody ułatwiają powrót, a samodzielne modyfikacje inspirowane grą (vide Dark Mod) dodatkowo potęgują wspomnienia.