The Settlers II – ścieżka, którą ciągle chadzamy. Stare, ale jare – stare gry, w które ciągle gramy
Spis treści
The Settlers II – ścieżka, którą ciągle chadzamy
W SKRÓCIE
- Producent: Blue Byte Software
- Data premiery: 17 kwietnia 1996 (PC)
- Jak wrócić: wersja Gold i 10th Anniversary na GOG-u, History Edition w sklepie Ubisoft
Dawno, dawno temu, kiedy szczytem marzeń fanów strzelanek był pierwszy Quake, nasi zachodni sąsiedzi wypuścili na rynek sequel swojego wielkiego hitu, czyli Osadników. Gra miała absolutnie unikatową mechanikę. Zamiast posyłać pracowników i żołnierzy do konkretnych zadań, stawialiśmy jedynie budynki i wytyczaliśmy drogi. Te pierwsze działały automatycznie, jeśli tylko miały potrzebne surowce, a po tych drugich nasi ludzie nosili bele drzewa, kamienie, narzędzia czy złote monety.
Wydaje się to proste, ale spróbujcie postawić zbyt mało tartaków, a w którymś momencie okaże się, że desek brakuje i wszystkie budowy stoją, czekając na surowiec. A jeśli zaniedbacie wydobycie węgla lub żelaza i zostaniecie bez narzędzi? Gra oferowała sporo głębi, a w „dwójce” mogliśmy wybrać dodatkowo jedną z czterech frakcji. Różniły się co prawda tylko wyglądem, ale za to budyneczki każdej z nich były prześliczne.
WSPOMNIENIA WETERANA
W The Settlers II spędziłem masę czasu. Zawsze ujmowała mnie urocza oprawa graficzna z masą drobnych szczegółów (znudzeni osadnicy zabijali czas na wiele zabawnych sposobów), relaksacyjny charakter rozgrywki (sztuczna inteligencja nie rzucała wielkiego wyzwania), satysfakcjonujące uczucie budowania od zera własnego królestwa – no i oczywiście unikatowa mechanika ścieżek. Co prawda podobne gry już dzisiaj nie wychodzą, ale jeśli szukacie zbliżonego klimatu, to koniecznie zainteresujcie się Northgaardem. To takie Settlersy XXI wieku!
Adam Zechenter
HISTORY EDITION
Przy okazji powrotu marki Ubisoft wydał serię Settlers w specjalnej edycji historycznej. „Dwójka” doczekała się przy tym pewnych drobnych usprawnień, takich jak automatyczne save’y czy obsługa pada w trybie podzielonego ekranu. W ten sposób ulepszona gra dostępna jest na Uplayu za niecałe 20 zł. Można też kupić siedem części serii w ramach kolekcji historycznej, ale trzeba pamiętać, że późniejsze Settlersy nie miały za wiele wspólnego z unikatową „jedynką” i „dwójką”. Oryginał jest dostępny także na GOG-u w wersji Gold, czyli z dodatkiem. Tam też znajdziecie remake przygotowany z okazji 10-lecia.
Kiedy już się wydawało, że „ogarnęliśmy” ekonomię, nasze państewko trafiało na sąsiada i zaczynała się wojna. Żołnierzy posyłać mogliśmy wyłącznie w jednym celu – by przejąć strażnicę wroga (dostępne w czterech rozmiarach). Co ważne, do walki mogliśmy oddelegować tylko tych wojaków, którzy stacjonowali blisko granicy. Żeby było trudniej, wojowników można było awansować, dając im złoto. Cały system sprawiał, że o wiele ważniejsze od samej walki okazywało się to, jak się do niej przygotowaliśmy.
Jeśli nie mieliśmy mennicy, nasi żołnierze byli słabi, ale jeśli nie mieliśmy kopalni, mennica nie działała, a kopalnie nie funkcjonowały bez jedzenia, którego nie było, jeśli nie posiadaliśmy gospodarstw, rzeźni, młynów, których nie dało się zbudować bez drewna i kamienia. Szczerze polecamy, bo gra bawi do dziś.
Dlaczego wracamy?
- Bo można jednym okiem grać, a drugim pisać teksty dla GOL-a.
- Bo ta gra nadal wygląda ślicznie.
- Bo aż do dziś nie wydano żadnych lepszych Settlersów.
- Bo to gra, w której potrzeba całej beczki piwa, żeby zrekrutować jednego żołnierza!