40. Neverwinter Nights. Top 100 gier RPG wszech czasów - najlepsze RPG-i, które trzeba znać
Spis treści
40. Neverwinter Nights
A tu mamy winowajcę, który zepchnął Icewind Dale II poza pierwszą pięćdziesiątkę – zastosowanie w Neverwinter Nights w 2002 roku grafiki w trzech wymiarach sprawiło, że gracze nie chcieli już więcej przeżywać przygód w Zapomnianych Krainach w rzucie izometrycznym. Jednak to nie grafika ani znakomity scenariusz czy sprawne przełożenie zasad trzeciej edycji D&D na cyfrowy grunt zadecydowały o wiekopomności tego dzieła BioWare. Jest to przede wszystkim zasługa niesamowitych możliwości, jakie dawało połączenie edytora i trybu multiplayer. Dla wielu graczy NWN to pierwsza gra, która pozwoliła rozgrywać sesje RPG z prawdziwego zdarzenia na ekranie monitora.
39. Pokemon (seria)
Gier powstałych na bazie „kieszonkowych potworów” jest tyle, że można byłoby napisać o nich książkę – albo przynajmniej sążnisty artykuł. Dlatego tutaj skupimy się przede wszystkim na odsłonach Gold i Silver, wydanych na Game Boy Color w 1999 roku. Co prawda, wszystkie główne gry serii polegają z grubsza na tym samym – kolekcjonowaniu potworów i toczeniu przy ich użyciu turowych walk na drodze po tytuł mistrza trenerów – jednak to właśnie czas wydania Pokemonów na GBC uznaje się za moment, w którym marka przypieczętowała swoją pozycję na rynku. 23 miliony sprzedanych egzemplarzy – to robi wrażenie.
38. Icewind Dale
Zastanawiacie się może, co Icewind Dale robi tak wysoko, skoro kilka stron temu opisywałem jego kontynuację jako „więcej i lepiej”. Cóż, Icewind Dale II dopadło coś, co można nazwać dziejowym niefartem – gra nie trafiła w swoją epokę, przez co w pamięci została nam jako produkt nieco przestarzały, nie dotrzymujący kroku postępowemu Neverwinter Nights. A „jedynka”? Wspomnienia i nostalgia na całego! Wprowadzeni do Doliny Lodowego Wichru po raz pierwszy, nie myśleliśmy o tym, ile było hack’n’slasha w tym cRPG-u i czy było go za dużo. Po prostu szliśmy przed siebie, chłonąc klimat i raz po raz otrząsając się z urojonego zimna. Na marginesie, Brian Fargo w jednym z wywiadów przyznał, że to właśnie Icewind Dale jest jego ulubioną grą ze złotej epoki Interplay!
37. The Bard’s Tale (trylogia)
Powyższy tytuł jest nieco problematyczny, więc wyjaśnijmy sobie sprawę – mowa tu jest nie o izometrycznym RPG akcji z 2004 roku (który to, choć zabawny i sympatyczny, do top 100 nijak nie przystaje), lecz przodku tejże produkcji... a nawet trzech jej przodkach, stworzonych przez sławne Interplay (z nie mniej sławnym Brianem Fargo na czele) w drugiej połowie lat 80. W odróżnieniu od marnotrawnego potomka, „seniorzy” serii stanowili gry inspirowane cyklem Wizardry, czyli drużynowe cRPG z widokiem FPP, klasycznym światem fantasy i turowym systemem walki. „Opowieści Barda” w swoim czasie zachwycały grafiką... i wszystkim innym, czym gry fabularne mogły zachwycać.
36. Final Fantasy VII
Abstrahując od jakości tej gry, Final Fantasy VII należy się miejsce w annałach choćby za to, w ilu kategoriach była pierwszym tytułem z serii – pierwszym wydanym oficjalnie w Europie, pierwszym przeniesionym na pecety i pierwszym, w którym zastosowano grafikę trójwymiarową. Nic dziwnego, że to właśnie „siódemka” jest często (ale nie zawsze, jak przekonacie się na następnej stronie) najcieplej wspominaną odsłoną Final Fantasy przez graczy starszej daty w naszych stronach. A o tym, jak wspaniałym jest dziełem, niech świadczy choćby to, że nie znajdziecie rankingu najbardziej łzawych momentów w grach bez obrazka przedstawiającego śmierć Aeris. Tyle lat po premierze to już chyba nie spoiler…
35. Ni no Kuni
Ni no Kuni to w zasadzie dwie gry z jednym tytułem – mamy bowiem wersję na DS-a z 2010 roku i na PS3 z 2013 roku. Biorąc pod uwagę, że pierwsze z tych wydań nie trafiło poza Japonię, interesująca powinna być dla nas przede wszystkim edycja na konsolę Sony, opatrzona podtytułem Wrath of the White Witch - jakkolwiek obie wersje różnią się przede wszystkim grafiką i sterowaniem, a pozostałe cechy (z fabułą na czele) mają z grubsza wspólne. Wielkość Ni no Kuni tkwi w sentymentalnej podróży, jaką ta gra nam funduje – opowieść rodem z dzieciństwa, lecz podaną w dość „dorosłej” formie... No i okraszoną wspaniałymi animacjami legendarnego studia Ghibli.
34. Ultima Underworld: The Stygian Abyss
Gdyby nie Ultima Underworld, dziś nie byłoby Dooma, serii The Elder Scrolls ani wielu innych gier. No dobra, takie stwierdzenie to może przesada, ale możemy być niemal pewni, że bez dzieła Paula Neuratha produkcje te wyglądałyby inaczej. Wydana w 1992 roku Ultima Underworld jest bowiem jedną z pierwszych gier, które zaoferowały grafikę 3D z prawdziwego zdarzenia – w połączeniu ze świetnym klimatem i nieliniową konstrukcją świata dało to niespotykane dotąd poczucie immersji. Wystarczy zresztą przypomnieć, że zachwycony prototypem Richard Garriott zaproponował Neurathowi osadzenie gry w świecie Ultimy, by zrozumieć, że mamy do czynienia z grą nie byle jakiej klasy.
33. Akalabeth: World of Doom
Wychwaliliśmy już w tym rankingu rozmaite klasyki, ale czas najwyższy oddać honor grze, bez której nie byłoby wielu z nich – z serią Ultima na czele. Mowa jest tu bowiem o pierwszym, samodzielnym dziele Richarda Garriotta, stworzonym w 1979 roku, kiedy to Lord British był jeszcze nastolatkiem. Z tego względu Akalabeth nie należy do najbardziej imponujących gier, jeżeli chodzi o fabułę czy dopracowanie rozgrywki, jednak jako dzieło jednego człowieka może budzić szacunek. No i jest to pierwsza gra, w której zastosowano widok FPP! Dlatego to właśnie „Świat Zagłady”, a nie popularniejsze u progu lat 80. Wizardry, otrzymuje nasze wyróżnienie.
32. Dark Souls
Pot, krew, łzy i jeden wielki koszmar – to pierwsze, co przychodzi mi na myśl, kiedy przywołuje się Dark Souls. Wygląda na to, że Japończycy z From Software w 2011 roku stworzyli dzieło, które będzie wywierało silny wpływ na naszą kulturę jeszcze przez długi czas, nawet jeśli deweloperzy skończą z serią Souls po zaledwie dwóch odsłonach, by skupić się na Bloodborne i innych markach. Omawiane RPG akcji zafundowało nam silny „mózgotrzep” – zwłaszcza pecetowcom, zważywszy na jakość portu – byśmy byli w stanie łatwo zapomnieć o tym, co przeżyliśmy w Anor Londo, The Duke’s Archives czy Blighttown... Zwłaszcza w Blighttown.
31. Arcanum: Przypowieść o Maszynach i Magyi
Kiedy ktoś stwierdza, że Planescape: Torment jest za mocno odjechany, a Baldur’s Gate mu nie podchodzi, bo ma świat przesiąknięty magią „jak Kucyki Pony”, zwykle słyszy od swoich znajomych poradę: zagraj, brachu, w Arcanum, to steampunk, technologia, prawie żadnych cudów na kiju. I faktycznie, izometryczny cRPG studia Troika Games z 2001 roku jest dla dzieł Interplay znakomitą alternatywą – ale nie tylko z uwagi na pierwszorzędny technomagiczny klimat. To również odbijający się na fabule dualistyczny system rozwoju postaci oraz – przede wszystkim – historia i zadania cechujące się jedną z najbardziej otwartych, nieliniowych konstrukcji w dziejach gatunku.