90. Dragon Age: Inkwizycja. Top 100 gier RPG wszech czasów - najlepsze RPG-i, które trzeba znać
Spis treści
90. Dragon Age: Inkwizycja
Tak, najnowsze dzieło kanadyjskiego BioWare może i zgarnęło redakcyjne wyróżnienie dla gry roku, ale jeszcze potrzeba kilku lat, aby z perspektywy ocenić, jak Inkwizycja radzi sobie na tle legend gatunku. Tak czy inaczej, bez wątpienia mamy do czynienia ze świetną grą – to nasze (a raczej Kwiściowe) stwierdzenie o „prawdziwym arcydziele” nie jest wcale bardzo przesadzone. Owszem, Kanadyjczycy nie ustrzegli się potknięć, wypada im też przetrącić ucho za parę obietnic bez pokrycia, ale jednocześnie pokazali, że potrafią uczyć się na błędach i iść z duchem czasu, nie wyrzekając się przy tym własnego stylu.
89. Summoner
Summoner pokazuje, jak mógłby wyglądać Dragon Age: Początek, gdyby BioWare wypuściło go nie pod koniec, a na początku pierwszej dekady XXI wieku. Oto mamy realia fantasy, trójwymiarową grafikę, drużynę bohaterów oraz sprawny system walki, który łączy podział na tury z dynamicznymi (w miarę) animacjami, a do tego stosuje prostą mechanikę kombosów. Na to wszystko nakładamy rozbudowane opcje przywoływania różnych istot (tytuł zobowiązuje) oraz wciągającą fabułę ze zmieniającym świat wybrańcem w roli głównej. I pomyśleć, że Summonera zrobiło studio, które dziś słynie z gier akcji o prezydentach z supermocami...
88. South Park: Kijek Prawdy
Mając opisać pokrótce Kijek Prawdy, człowiek najchętniej dałby sobie spokój z nudnymi formalnościami – czyli że to gra cRPG z turowym systemem walki i dwuwymiarową grafiką, oparta na znanym serialu animowanym itd. itp. – i od razu przeszedł do meritum, czyli kontrowersji. Bo to przecież South Park – mało tego, South Park zrobiony przez twórców serialu, nagrany przez aktorów znanych z serialu i wyglądający kubek w kubek jak serial. No i oczywiście tak samo jak serial kontrowersyjny. Żyd jako grywalna klasa postaci? Misje polegające na dokonywaniu aborcji? Zdolność specjalna przywołująca Jezusa strzelającego z dwóch karabinów M16? Takie rzeczy tylko w South Park.
Wyciągnięte z forum
Nie no gra jest po prostu nieziemska! Normalnie klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Humor na najwyższym poziomie, świetne walki i genialny soundtrack. Więcej takich gier! South Park wymiata! – voltek18
87. Silver
Wydany w 1999 roku na PC Silver to kolejny obok Anachronox efekt zapatrzenia się Zachodu w Japonię – tym razem jednak inspiracje widać nie tylko w mechanice. Mamy tu zręcznościowy system walki i szczątkowy rozwój postaci a’la Zelda oraz zmienne, statyczne umiejscowienie kamery (ni to TPP, ni to rzut izometryczny). A fabuła? Ot, opowiastka o złym bogu i trzymającym z nim sztamę równie złym czarnoksiężniku, którym przeciwstawia się przypadkowy bohater, zaczynający przygodę jako prosty knecht. Trudno tu mówić o grze absolutnie wybitnej, jednak miała w sobie to „coś”, co sprawiło, że nie zatarła się nam w pamięci przez półtorej dekady.
86. Monster Hunter Tri
A na miejscu osiemdziesiątym szóstym ląduje gra o zabójcach potworów i obrońcach ludzkości... Nie, nie, to nie Wiedźmin, nasz dumny eksportowy cRPG nie uległ aż takiej dewaluacji na przestrzeni lat. Mowa tu o serii Monster Hunter – jednym z niewielu „rolplejowych” cyklów rodem z Japonii, który zdołał rozkochać w sobie także niejednego Polaka. Szkoda tylko, że dla wielu to platoniczna miłość – widać to chociażby po omawianej tutaj Tri z 2009 roku, którą wielu uważa za najlepszą odsłonę serii i w którą niejeden z nas chętnie by pograł, gdyby tylko gra nie wyszła jedynie na Wii i 3DS-a. A każdy wie, że Rzeczpospolita bastionem Nintendo raczej nie jest.
85. Final Fantasy XII
A skoro już mowa o jRPG-ach, które znalazły drogę do naszych polskich serc, czas na pierwsze wystąpienie „Ostatniej Fantazji” w tym rankingu – i definitywnie nie (nomen omen) ostatnie, możecie być pewni. Wydaną w 2006 roku na PS2 „dwunastkę” zapamiętaliśmy przede wszystkim za to, że potrafiła wprowadzić sporo innowacji (chociażby w systemie walki, pozbawionym sztucznych pól bitew, na które gracze przenoszą się z mapy eksploracji i z powrotem), robiąc to w sposób nie kalający tradycji. No i za to, że godnie pożegnała PlayStation 2, żyłując kultową „czarnulkę” do granic jej możliwości. Oczywiście, nie była grą bez wad, ale miała ich na szczęście znikomą ilość.
84. Two Worlds
Two Worlds wychodziło w trudnym okresie, w którym na świat miały przyjść także Gothic 3, Oblivion i Neverwinter Nights 2, ale deweloperzy z rodzimego Reality Pump tańczyli między tymi znakomitymi rywalami bez lęku, rzucając na lewo i prawo obietnice, że ich dzieło nie będzie wcale od konkurentów gorsze. Oczywiście, fantazja nieco poniosła Polaków w tych buńczucznych zapowiedziach, ale nie oznacza to, że dostaliśmy złą grę. „Dwa Światy” obroniły się jako soczysty kawałek dynamicznego erpegowego mięsa w sosie „zachodniego” fantasy, nęcący aromatycznym zapachem otwartego świata i ładnej grafiki. Dzięki temu gra uniknęła przyćmienia nawet przez gwiazdę Wiedźmina.
83. Valkyrie Profile 2: Silmeria
A oto jeszcze jeden tytuł, który uświetnił zmierzch PlayStation 2. Oczywiście też z Japonii, też wydany w roku 2006 i też przez Square Enix. Tym razem kreatywni mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni wzięli na warsztat mitologię nordycką, podając ją w typowym dla siebie stylu. Jeszcze ciekawsza jest rozgrywka; mimo że gra korzysta z typowego dla jRPG rozdziału między mapę eksploracji i turowymi bitwami,, przemierzanie świata zrealizowano jak w platformówkach 2.5D, natomiast starcia toczą się w trzech wymiarach i korzystają z systemu zręcznościowo-taktycznego, w którym czas płynie tylko wtedy, gdy się poruszamy... No i ta grafika!
82. Siege of Avalon
Wbrew temu, co może sugerować nazwa, wcale nie mamy tu do czynienia z „rolplejem” opartym na legendzie króla Artura. Tytułowy Avalon to twierdza na pograniczu siedmiu sprzymierzonych królestw, a obecnie oblężony przez hordę fanatycznych nomadów ostatni bastion starego porządku, w którym toczy się przygoda. A czym jest sama gra? Wydanym w 2000 roku klasycznym izometrycznym cRPG-iem, plasującym się gdzieś między Diablo a Baldur’s Gate. Niemniej, o tym, że twórcy chcieli zrobić coś więcej niż prostą rąbaninę – a wyszło im to naprawdę nieźle – niech świadczy stare hasło reklamowe gry: „Grałeś ostatnio w jakąś dobrą książkę?”.
81. Shadow Hearts: Covenant
Tym razem mówimy o tytule z 2004 roku, w którym Japończycy zrobili coś, co w naszych stronach paradoksalnie zdarza się rzadko. Mianowicie wzięli pod lupę I wojnę światową – i podali ją we właściwym sobie stylu. Co to znaczy? Ano tyle, że niemieccy oficerowie muszą tutaj odbijać francuskie miasteczka z rąk demonów, a do najskuteczniejszych broni na froncie należą dzierżone przez osiłków dwumetrowe stalowe szafki. A wiedzieliście, że Rasputin próbował w tamtym czasie opanować Rosję z pomocą sił ciemności? Shadow Hearts: Covenant zapadł nam w pamięć właśnie dzięki takim historycznym kuriozom, uzupełnianym przez dobrą fabułę i dobrze skonstruowaną rozgrywkę. Na GameRankings gra dobiła do średniej ocen na poziomie niemal 86 procent!