70. Gears of War 2. 100 najlepszych soundtracków z gier
Spis treści
70. Gears of War 2
Druga część przygód Marcusa Fenixa i spółki okazała się bardziej rozbudowana od pierwowzoru pod każdym względem, zaś do pracy nad oprawą audio zatrudniono Steve'a Jablonsky'ego, zapewne ze względu na jego doświadczenie w produkcjach, w których przeróżni nieszczęśnicy giną za sprawą pił mechanicznych (współtworzył on remake Teksańskiej masakry...). Ścieżka dźwiękowa do Gears of War II jest orkiestralna, złowieszczo brzmiąca i urozmaicona instrumentalnie. Sam Jablonsky stwierdził, że oprawa audio w tym tytule wydaje się poważniejsza oraz bardziej filmowa – a fani najwidoczniej przyznali mu rację, bowiem do teraz to właśnie „dwójka” uznawana jest za najlepszą grę z serii, także pod względem soundtracku.
69. Final Fantasy IX
Spośród trzech odsłon serii Final Fantasy, jakie znalazły się na tej liście, to właśnie „dziewiątka” zajmuje najniższe miejsce. To jednak nadal bardzo interesujący miks gatunków – poszczególne utwory trafią w gusta fanów elektroniki, ambientu, muzyki klasycznej oraz orkiestry. To ostatnia ścieżka dźwiękowa, jaką samodzielnie napisał i wyprodukował Nobuo Uematsu aż do czasu czternastej odsłony w 2010 roku i trzeba przyznać, że pożegnał się on z serią w wielkim stylu – album zawierający wszystkie kompozycje, które słyszymy w trakcie rozgrywki, trwa niemal pięć godzin, a niektóre z jego dzieł (z Melodies of Life na czele) przewyższyły swą popularnością samą grę. Dość powiedzieć, że ze wszystkich utworów powstałych podczas prac nad Final Fantasy IX firma Square Enix ostatecznie stworzyła cztery płyty...
68. Fahrenheit
Według samego Davida Cage'a, pomysłodawcy Fahrenheita (lub Indigo Prophecy, jak nazwano grę w Ameryce Północnej), znalezienie odpowiedniego kompozytora do tego projektu było prawdziwym wyzwaniem. Po kilku próbach z różnymi artystami do współpracy zaproszono Angelo Badalamentiego, znanego głównie z wielu filmów Davida Lyncha. Jego zadaniem było stworzenie ścieżki dźwiękowej, która odstawałaby od generycznych, orkiestralnych soundtracków. W Fahrenheicie dominują więc instrumenty smyczkowe w różnych odsłonach – są tu utwory przejmująco smutne, jeżące włos na głowie i budujące napięcie. Sam Cage stwierdził, że muzyka nadała grze nową jakość, której studio nie było w stanie zrealizować oprawą wizualną.
67. Divinity II: Ego Draconis
Ścieżka dźwiękowa do Ego Draconis ma bardzo charakterystyczne brzmienie: niektóre utwory sprawiają wrażenie wyjętych z baśni. Spokojne, optymistyczne melodie, ćwierkanie ptaków... Kirył Pokrovsky chętnie sięgał także po ludzki element – kobiece i męskie śpiewy, chóry czy pogwizdywanie. Jego zamierzeniem było dzieło, które nie próbowałoby się wybić na pierwszy plan, a jedynie stanowiło dobre tło. To znacznie mniej monumentalny soundtrack niż w wielu innych przedstawicielach gatunku: zamiast zabijać potwory, chce się przy nim po prostu rozkoszować naturą. Niestety, jego autor zmarł w czerwcu tego roku i w nadchodzącym Divinity: Original Sin II usłyszymy dzieła innego kompozytora.
66. Diablo
Soundtrack do pierwszego Diablo jest zdecydowanie jedną z najkrótszych propozycji, jakie znajdziecie na tej liście. Przesłuchanie kilku kawałków, przypisanych do poszczególnych lokacji, zajmie Wam ledwie nieco ponad pół godziny. Te trzydzieści parę minut jest jednak po brzegi wypełnione muzyką, która definiuje na nowo słowo „atmosferyczny”. Od spokojnego, gitarowego Town, przez posępne Dungeon, aż po marszowe i pełne mrożących krew w żyłach płaczów Hell – całe Diablo ma w sobie mnóstwo niepokojących, dziwacznych dźwięków, które sprawiają, że wycieczka do piekła potrafi zrobić się naprawdę nieprzyjemna.