Into the Breach. Gry 2018 roku – lista najlepszych gier tego roku
Spis treści
Into the Breach
- Premiera: 27 lutego
- Platforma: PC
- Nasza ocena: 9/10
Długo, oj długo czekaliśmy na kolejną produkcję studia Subset Games, które w 2012 roku zadebiutowało wyśmienitym FTL: Faster Than Light. Cierpliwość graczy została jednak wynagrodzona, bo w Into the Breach jest tyle samo, jeśli nie więcej, tej wysokiej jakości, która uczyniła pierwszy projekt zespołu niezależnym hitem. To pozycja, która nie przyciąga ogromem zawartości ani fenomenalną oprawą wizualną, ale nie dajcie się zwieść temu początkowemu wrażeniu. Za fasadą pozornie nieskomplikowanej strategii na małą skalę kryje się bowiem tytuł, który – jeśli nie zachowacie ostrożności – skradnie Wam z życia naprawdę wiele godzin.
Starcia mechów z gigantycznymi, przypominającymi insekty kosmitami, będące główną atrakcją w Into the Breach, toczymy w turach na niewielkich planszach. Niby nic, czego byśmy jeszcze w interaktywnej rozrywce nie widzieli – ale za sprawą kapitalnie pomyślanej mechaniki walk o ostatecznym wyniku każdej potyczki przesądza nie siła naszych maszyn czy łut szczęścia, ale logiczne myślenie i umiejętność planowania na kilka ruchów naprzód.
Non stop musimy kalkulować, jakie posunięcie pozwoli zniweczyć atak wroga, ochronić cenny budynek czy uratować bezcennego mecha. A że poziom trudności jest tu wysoki, sztuczna inteligencja bezlitośnie wykorzystuje popełniane przez nas błędy. Mimo to w Into the Breach gra się bez frustracji. Zamiast tego cały czas uczymy się, jak zmniejszyć do minimum nasze straty i robić jak najlepszy użytek z atutów. I choć dotarcie do napisów końcowych zajmuje zaledwie kilka godzin – do dzieła Subset Games chce się wracać raz po raz.
Northgard
- Premiera: 7 marca
- Platforma: PC
- Nasza ocena: 8,5/10
Studio Shiro Games przy tworzeniu swojej strategii czasu rzeczywistego poszło w stronę skromniejszych bitew, niewielkich map, niezbyt licznych armii, krótszych rozgrywek i prostych zasad. Na szczęście ilość nie zawsze jest równa jakości, a Northgard tylko zyskuje na swojej mniejszej skali. To tytuł, w którym jedna sesja rzadko zajmie Wam cały wieczór, drzewek rozwoju, specjalnych umiejętności i surowców nie ma zbyt wiele, a i tereny do eksploracji szybko się kończą. A mimo to przy tej produkcji co chwilę chce się rozpoczynać następne podejście.
Duża w tym zasługa całkiem wysokiego poziomu trudności, zależnego zresztą od wielu czynników. W Northgardzie największym problemem początkowo nie jest wcale pokonanie wrogów czy ekonomiczna dominacja, a po prostu przetrwanie. Cały czas trzeba mieć baczenie nie tylko na sytuację obecną, ale i na przyszłość – inaczej obudzimy się pewnego dnia z trzaskającym mrozem za szybą, pustą spiżarnią i umierającymi z głodu mieszkańcami. Gra nie daje taryfy ulgowej i bez wahania rzuca przeciwko nam srogą zimę, plagę szczurów czy różne kataklizmy.
Z tego też powodu, choć opcji nie ma tu aż tak wiele, każda rozgrywka w trwającej kilka godzin kampanii serwuje jakieś nowe przeżycia. A Northgard ma do zaoferowania sporo więcej, bo oprócz zabawy w pojedynkę możemy też spróbować rywalizacji z innymi graczami w sieci. Dzieło Shiro Games może nie posiada wyjątkowo rozbudowanych mechanik, ale to, czym dysponuje, w zupełności wystarczy, by zapewnić doświadczenie, do którego chce się wracać.