Black & White. Wspomnień czar – wspominamy zapomniane strategie
Spis treści
Black & White
BLACK & WHITE W SKRÓCIE
- Data premiery: 28 marca 2001
- Producent: LionHead Studios
- Ocena czytelników: 8,2
- Dostępność w sprzedaży: brak
Pamiętacie ten moment, kiedy Petera Molyneux traktowano poważnie, mimo że już nadano mu ksywę „Złotousty”? Black & White pochodzi właśnie z tamtych czasów. Molyneux był wtedy jednym z bogów gamingu, miał na koncie Populousa, Theme Hospital, Dungeon Keepera, Syndicate’a i właśnie szykował się do wypuszczenia pierwszej gry z nową ekipą – Lionhead Studios.
Wydane w 2001 roku Black & White jest symulatorem boga. Wcielamy się w zrodzoną z modlitw istotę, która przybywa na pomoc ludziom w ostatniej chwili. Po chwalebnym początku przygody już tylko od nas zależy, czy staniemy się miłosiernym idolem poddanych, czy też koszmarem, na samą myśl o którym nawet Sauron budziłby się z krzykiem.
To nietuzinkowa gra strategiczna z ciekawym, intuicyjnym sterowaniem (odpowiednimi gestami myszką rzucamy czary i czynimy cuda) oraz nietypową ekonomią. Jako bóstwo musimy dbać o potrzeby naszego ludu, zapewniając mu dostęp do jedzenia i domów, a jednocześnie pilnując, żeby wierni się nie lenili.
Creme de la creme stanowią jednak chowańce – olbrzymi zwierzęcy posłannicy, którymi opiekujemy się od szczenięcia, by dorosły na nasz obraz i podobieństwo. Możemy sprawić, że staną się puchatymi pieszczochami lub krwiożerczymi bestiami (albo czymś pomiędzy). Innymi słowy – służą naszej sprawie i mają ciekawą osobowość, napędzaną całkiem niezłą SI. W ich wychowaniu wspieramy się też wspomnianymi gestami wykonywanymi myszką. Można nią pogłaskać albo skarcić naszego stwora, co pomaga mu przyswajać przydatne umiejętności.
Po pierwszym zachłyśnięciu okazało się, że produkcja ma swoje wady, z czasem zaczyna brakować jej także tej początkowej głębi, ale Black and White zdążyło już narobić szumu i wprowadzić kilka innowacyjnych rozwiązań.
Black & White, których nie było
Peter Molyneux miał bardzo ambitny plan na pięcioczęściowy cykl. Ostatnia jego odsłona miałaby według obietnic wgnieść nas w ziemię. Nigdy się o tym nie przekonamy, bo plan nie dotarł nawet do połowy, poprzestano na części drugiej i dodatku do niej, ale już tam widać było pewne usprawnienia. Cóż, możliwe więc, że gdyby Molyneux miał czas i pieniądze – zamknięcie serii rzeczywiście by pozamiatało. Zajął się jednak Fables i niesławnym Godusem...