Seven Kingdoms: Ancient Adversaries. Wspomnień czar – wspominamy zapomniane strategie
Spis treści
Seven Kingdoms: Ancient Adversaries
SEVEN KINGDOMS: ANCIENT ADVERSARIES W SKRÓCIE
- Data premiery: 20 grudnia 1997
- Producent: Enlight Software
- Ocena czytelników: 8,8
- Dostępność w sprzedaży: Steam, GOG
W cieniu StarCrafta, Warcrafta i Age of Empires można znaleźć sporo naprawdę ciekawych, często bardziej złożonych produkcji. Taką grą jest Seven Kingdoms: Ancient Adversaries – RTS Enlight Software. Choć pozostawał w cieniu gigantów, zapoczątkował obiecujący cykl, który przepadł w mrokach dziejów wraz z fatalną częścią trzecią, zatytułowaną Seven Kingdoms: Conquest.
Ale pierwsze, udane Seven Kingdoms to zupełnie inna historia. Gra pozwala stanąć na czele jednej z siedmiu tytułowych kultur. Do wyboru mamy Majów, Japończyków, Persów, Chińczyków, Normanów i Greków oraz oczywiście wikingów (w dodatku dostajemy także Egipcjan, Zulusów i Mongołów). W grze pojawiają się również mitologiczne stwory. Choć akcja ma miejsce w czasie rzeczywistym, sporo rozwiązań przywodzi na myśl strategię turową. Musimy uciekać się do zagrywek handlowych i dyplomatycznych, a nawet do skrytobójstwa. A jak to wszystko nie pomoże, zostaje jeszcze stare, dobre rozwiązanie z użyciem sił zbrojnych.
Twórcy oryginalnie podeszli także do rozbudowy naszego imperium. Niczym w strategiach pokroju Total War należy dbać o lojalność mieszkańców, inaczej trzeba liczyć się z buntem. Ekonomia z kolei opiera się na kopalniach, w których wydobywamy surowce, i fabrykach, gdzie są one przetwarzane. Walka okazuje się mniej oryginalna. Toczymy ją tak, jak bogowie RTS-ów przykazali – werbujemy jednostki, a potem posyłamy je hurmą do bitwy.
Seven Kingdoms to taka trochę zapomniana gałąź ewolucji gatunku pokazująca, w którą stronę mógłby on podążyć. A prawdziwa zabawa zaczynała się w trybie dla wielu graczy...