Afterfall: InSanity. Polskie krapy – o tych grach lepiej zapomnieć
Spis treści
Afterfall: InSanity
O Afterfallu mówiło się w kontekście całego postapokaliptycznego uniwersum. Jeśli jednak miałoby ono prezentować poziom InSanity, może lepiej, że plany jego stworzenia nigdy nie zostały zrealizowane.
- Data premiery: 25 listopada 2011
- Producent: Nicolas Games
2011 rok polska branża gamingowa może wspominać z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony Bulletstorm, drugi Wiedźmin, kasowy sukces Dead Island, z drugiej takie kwiatki jak Afterfall: InSanity. Początki tego projektu sięgają jeszcze 2006 roku, kiedy to miał być on postapokaliptyczną grą RPG. Ostatecznie przeistoczył się w survival horror, pochłaniając przy okazji kilkanaście milionów złotych. I jakimś cudem, pomimo poświęconego mu czasu i wysiłku oraz władowanych w ten tytuł funduszy, przedsięwzięcie to zakończyło się spektakularną katastrofą.
InSanity to przede wszystkim gra kompletnie niespójna pod względem mechaniki rozgrywki i jej odpowiedniej kompozycji. Co tu dużo mówić – przez większość zabawy ekran emituje takie dawki nudy, że ich skala nie mieści się na żadnym liczniku Geigera. Wszystko przez okropną schematyczność: w ciągu kilku pierwszych godzin łazimy po korytarzach, jeździmy windami, co chwilę poddajemy się irytującej weryfikacji tożsamości i bijemy z rzadka napotykanymi przeciwnikami.
Cytat z recenzji autorstwa Amadeusza „ElMundo” Cyganka
Jeszcze przed premierą Afterfalla: InSanity twórcy gry mieli wielkie ambicje stworzenia własnego postapokaliptycznego uniwersum. W 2010 roku firma Nicolas Games (nie regulujcie odbiorników, to jej drugi występ z rzędu w tym zestawieniu) zapowiedziała grę, powiązaną z planowanym wówczas filmem Patryka Vegi Czarnobyl 2011. Projekt jednak nigdy nie został zrealizowany, a seria Afterfall skończyła się wraz z wydaną w 2015 roku kontynuacją pod tytułem Reconquest. Ta została przyjęta lepiej od oryginału, ale i tak przeszła bez echa, a parę miesięcy po jej premierze Nicolas Games ogłosiło upadłość.
Podstawowym problemem był stan techniczny tej produkcji w momencie premiery. Afterfall: InSanity miał bowiem parę plusów, takich jak ponura atmosfera i intrygujący scenariusz, ale wszystkie one zostały skrzętnie przykryte sporą dawką błędów i kiepskich decyzji dotyczących mechanizmów zabawy. Animacje, dźwięk, efekty specjalne – żaden z tych elementów nie został porządnie dopracowany, więc końcowym rezultatem jest horror, który straszy przede wszystkim niedociągnięciami.
Oprócz tego Nicolas Games ma też na sumieniu pozbawioną większego polotu rozgrywkę, w dużej mierze sprowadzającą się do zabijania kolejnych potworów. Walkę mógł nieco urozmaicić specjalny system, który aktywnie reagował na stan psychiczny głównego bohatera, ale... okazało się, że całość sprowadzono wyłącznie do dodatkowego filtru i paru efektów dźwiękowych. Afterfall: InSanity wygląda, jakby na każdym elemencie oprócz scenariusza próbowano zaoszczędzić, co nie robi dobrego wrażenia w przypadku gry, która w założeniu miała być wysokobudżetowym hitem.