Rezerwowe psy. Polskie krapy – o tych grach lepiej zapomnieć
Spis treści
Rezerwowe psy
- Data premiery: 25 października 1999
- Producent: Nekrosoft
Polska branża gier wideo może się „poszczycić” paroma produkcjami, o sile przebicia których zadecydowały wyłącznie kontrowersje – wystarczy wspomnieć Hatred gliwickiego Destructive Creations. Owianą złą sławą grę Rezerwowe psy należy uznać za pioniera tego nurtu. Tytuł ten w mało wybredny sposób wyśmiewał właściwie wszystkich aktorów ówczesnej sceny politycznej, media, celebrytów, innych deweloperów... Czerpał przy tym garściami z polskiej popkultury, wykorzystując ją zazwyczaj jako pożywkę dla wyjątkowo niskich lotów żarty lub powód, by puścić oczko do odbiorcy. Poza tym bohaterowie na każdym kroku rzucają tu mięsem, nadużywają narkotyków i alkoholu, w trakcie misji zabijają cywili, a zdobyte pieniądze wydają na wizyty w domach publicznych.
Trochę nas denerwowała polityczna poprawność – obłudna zresztą tak naprawdę – którą widać w większości gier komputerowych. Poprawność polegająca właśnie na tym, że zabija się tysiącami – większość gier FPP na tym po prostu polega – a do tego jest jakaś tam obłudna historyjka, że na przykład zbawia się przez to świat, ratuje się coś tam, coś tam i w związku z tym już jest dobry cel i wszystko jest w porządku.
Rafał Walczowski, jeden z twórców Rezerwowych psów
Rezerwowe psy stworzyło małe studio Nekrosoft – grupka zapaleńców bez większego doświadczenia w branży. Większość z nich nie zrobiła oszałamiających karier, ale nad tą kontrowersyjną produkcją pracował między innymi Michał Madej. Skąd znacie to nazwisko? Cóż, to projektant takich hitów jak Wiedźmin, Call of Juarez czy Dead Island, który po przygodzie z Ubisoftem i serią Far Cry wrócił na chwilę do CD Projektu RED, a niedawno przeszedł do Activision.
Pod tą jakże poważną otoczką kryje się produkcja, której walory są co najwyżej wątpliwe. To turowa strategia, zapożyczająca rozwiązania z popularnej wówczas nad Wisłą serii UFO, ale nie dorastająca klasyce MicroProse do pięt pod względem grywalności i złożoności. Możliwości dowodzonego przez nas oddziału zbirów nie zachwycały, rozwoju ich umiejętności praktycznie nie było, ale na szczęście z pomocą przychodziła katastrofalnie głupia sztuczna inteligencja. Ale i z nią ukończenie poszczególnych etapów nie było łatwym zadaniem. Nie żeby Rezerwowe psy oferowały jakiś sensowny poziom wyzwań – po prostu trudno sobie wyobrazić na tyle zawziętych graczy, którzy przebijaliby się przez skrajnie nieintuicyjny interfejs i zwyczajnie brzydką oprawę graficzną. Kogoś dziwi, że planowana kontynuacja nie wypaliła?