Strange Brigade. Przegapione gry 2018 roku, które trzeba znać

Strange Brigade

Studio odpowiadające za serię Sniper Elite po czwartej odsłonie tego cyklu postanowiło spróbować czegoś nowego. Tym razem przeniosło gracza do Egiptu z lat 30., pozwalając mu pokierować bandą awanturników. Z giwerami w ręku przebijamy się przez hordy mumii, skorpionów i innych monstrów, żywcem wyjętych z klasycznego przygodowego kina lat 30. Bawić możemy się sami lub z trójką znajomych. Do kooperacji zachęcają zresztą projekty plansz (wykorzystywanie otoczenia ma znaczenie) oraz odmienne umiejętności poszczególnych bohaterów.

Poziomy są zróżnicowane wizualnie, a bezpardonową sieczkę urozmaicają zagadki logiczne w rodzaju klasycznego odbijania promieni lustrem czy łączenia rur w taki sposób, by przepłynęła przez nie woda. W walce posługujemy się zaś nie tylko historycznym arsenałem, ale i np. magicznymi amuletami. Czuć, że autorzy bawią się wybraną konwencją, dzięki czemu gra relaksuje świetną, swobodną atmosferą.

Guacamelee! 2

Twórcy niezwykle udanej metroidvanii utrzymanej w meksykańskiej stylistyce podczas tworzenia sequela poszli jedyną słuszną drogą. Sprawili, że każdy aspekt pierwszej części w Guacamelee! 2 został odpowiednio podkręcony, rozwinięty lub poprawiony. Jest to więc powtórka z rozrywki, ale w najlepszym możliwym wydaniu. Idealna kontynuacja.

Ponownie wcielamy się w luchadora Juana i przemierzamy doskonale zaprojektowane poziomy, ciesząc się absurdalnym humorem, licznymi nawiązaniami do popkultury i meksykańskim folklorem. Jeszcze raz gimnastykujemy palce podczas – tym razem trochę trudniejszych – etapów platformowych i delektujemy się rozbudowanym systemem walki. Poza tym gra wprowadza kooperację dla maksymalnie czterech osób, zwariowaną przygodę można więc przeżywać ze znajomymi.