autor: Patryk Fijałkowski
Reigns: Game of Thrones. Przegapione gry 2018 roku, które trzeba znać
Spis treści
Reigns: Game of Thrones
- Platforma: PC, iOS, Android
- Gatunek: miks bardzo prostej gry strategicznej i roguelike’a w uniwersum Gry o tron
- Pozytywne recenzje na Steamie: 83%
- Średnia ocen w serwisie Metacritic: 84/100 (iOS)
Trudno o lepszą krzyżówkę dwóch różnych marek. W końcu seria gier Reigns opowiada o zarządzaniu królestwem, dworskich intrygach i umieraniu. Oj tak, dużo tam umierania na najróżniejsze, najbardziej zwariowane sposoby, bo nikt nie mówił, że władanie jest łatwe. A jaka inna saga serwuje dużo – często fantazyjnego – umierania, dworskich intryg i wątków związanych z rządzeniem królestwem? No właśnie.
Powstanie Reigns: Game of Thrones wydaje się zatem zupełnie logiczne. Stylistyka Gry o tron idealnie pasuje do formuły tego cyklu gier. Tym razem nie zasiadamy na jakimś tam tronie, a na samym Żelaznym Tronie, próbując jak najlepiej zarządzać King’s Landing. Rozgrywka opiera się na bardzo prostej mechanice – nieustannie wybieramy między dwiema opcjami przedstawionymi za pomocą kart, próbując zachować w równowadze cztery znaczniki i nie stracić głowy. W ramach nowości doszło kilka minigier.
Wcielamy się przy tym w postacie znane z książek. Możemy więc sobie pofantazjować, jakby to było, gdyby Tyrion czy Jon Snow zostali władcami. W grze zawarto wiele interesujących nawiązań do świata stworzonego przez R. R. Martina. Ciekawie jest też żyć (jakkolwiek krótko nie żyłoby się w Reigns) w tym charakterystycznym uniwersum.
Return of the Obra Dinn
- Platforma: PC
- Gatunek: surrealistyczna gra detektywistyczna, której akcja toczy się na statku widmie w 1807 roku
- Pozytywne recenzje na Steamie: 97%
- Średnia ocen w serwisie Metacritic: 88/100
A oto nowa gra Lucasa Pope’a, twórcy Papers, Please. W 1802 roku tytułowy statek Obra Dinn wypływa z Londynu, kierując się na wschód w celach handlowych. Mija sześć miesięcy i statek nie pojawia się w zaplanowanym miejscu na Przylądku Dobrej Nadziei. Zostaje uznany za zaginiony na morzu. Po pięciu latach, w 1807 roku, wpływa do portu w Falmouth z uszkodzonymi żaglami i bez śladu marynarzy. Jako inspektor ubezpieczeniowy wchodzimy na pokład, by ocenić straty i spróbować odkryć, co przydarzyło się załodze.
Z perspektywy rozgrywki ważne jest szczególnie to drugie. Na pokładzie Obra Dinn obecnych było sześćdziesiąt osób. Imię, narodowość i funkcję każdej z nich mamy zapisane w notesie, łącznie z trasą, jaką miał pokonać statek. Naszym zadaniem jest poznanie losów wszystkich tych ludzi. W tym momencie do akcji wkraczają elementy paranormalne, bo odnajdując dowolny szkielet, możemy usłyszeć, co działo się w ostatnich sekundach życia tej osoby i zobaczyć stop-klatkę z chwili tuż przed jej śmiercią. Oglądamy więc dziesiątki takich scen, często bez jakiegokolwiek kontekstu, i z podrzucanych tropów próbujemy wydedukować, kto jest kim, czy został zabity, jeśli tak, to przez kogo lub przez co, a jeśli przeżył, to co się z nim stało.
Historia Obra Dinn staje się fascynującą układanką, którą sami musimy poskładać w całość. Gra nie prowadzi nas przy tym za rączkę, tylko wymaga umiejętnego łączenia faktów. Tutaj naprawdę można poczuć się jak detektyw.
Nie sposób nie wspomnieć też o oprawie wizualnej. Pope zdecydował się na perspektywę pierwszej osoby i monochromatyczną grafikę, która wzmacnia atmosferę tajemnicy. Każda wspomniana stop-klatka z ostatniej chwili życia jest też w pełni trójwymiarowa, możemy więc rozejrzeć się nie tylko po samym miejscu zgonu, ale i zajrzeć gdzieś dalej, na przykład pod podkład, by zobaczyć, co w tym momencie historii robili inni członkowie załogi. Niesamowita, zajmująca zagadka.