9. War Thunder. TOP 100 najlepszych gier free-to-play
Spis treści
9. War Thunder
War Thunder to kolejny dowód na to, jak dużo dobrego dla niszowych tematyk jest w stanie zrobić model free-to-play. Symulatory lotu swoje złote lata przeżywały w latach 80. i 90. ubiegłego wieku, a potem stały się gatunkiem uwielbianym tylko przez małą, choć bardzo oddaną, grupę fanów. Nie dotyczyło to tylko hardkorowych gier, wymagających czytania kilkusetstronicowych podręczników użytkownika. Nawet produkcje nieco bardziej zręcznościowe miały problemy z przebiciem się na rynku. Dokładnie taki los spotykał rosyjskie studio Gaijin Entertainment, które pomimo wypuszczenia serii bardzo dobrych dzieł tego drugiego typu, takich jak Wings of Prey czy Apache: Air Assault, nie potrafiło stworzyć przeboju. Ratunkiem okazał się zwrot ku modelowi free-to-play.
Pod względem mechanizmów rozgrywki War Thunder został zrealizowany w stylu poprzednich gier studia. Dostaliśmy więc produkcję, która może nie była najbardziej realistycznym przedstawicielem gatunku symulatorów, ale zdecydowanie do niego należała, a do tego zadbano także o lżejsze tryby dla osób poszukujących bardziej strzelankowych doznań. Wszystko to potem przepięknie oprawiono graficznie i podlano sosem MMO, dodającym dodatkowego smaczku i kontekstu, zachęcającego do dalszej zabawy. Natomiast postawienie na model free-to-play sprawiło, że produkcję wypróbowały masy graczy i duży ich odsetek pozostał z nią na dłużej.
Już w dniu premiery War Thunder był bardzo dobrą pozycją, a kolejne lata tylko dodały mu uroku. Poprawiono niedoróbki, lepiej zbalansowano model free-to-play i dołożono masę nowych maszyn. Największą zmianą okazało się jednak pojawienie się pojazdów lądowych, w tym przede wszystkim czołgów. Dzięki temu gra zrobiła duży krok w kierunku przeobrażenia się w prawdziwą sieciową symulację wojny. Był to zresztą dopiero pierwszy krok, gdyż trwają już prace nad wprowadzeniem statków morskich. Przyszłość tytułu maluje się więc w jasnych barwach.
Zdaniem redakcji:
Grałem w kilka sieciowych pozycji z samolotami w rolach głównych, a zaczynałem jeszcze z... WarBirds z końca lat 90. Żadna jednak nie wciągnęła mnie tak bardzo jak War Thunder, oferujący połączenie symulacji, rywalizacji i grindowania. Tego ostatniego może ciut za wiele, ale przyjemności z latania amerykańskimi odrzutowcami mi to nie zepsuło.
Adam Zechenter