2. God of War. Najlepsze gry 2018 roku – wybór redakcji
Spis treści
2. God of War
Umarł bóg wojny, niech żyje bóg wojny. Kratos znany z poprzednich części – powodowany wyłącznie gniewem berserk, siejący chaos i zniszczenie gdziekolwiek się pojawił – w nowym God of War zmienił się nie do poznania. Krew w jego żyłach nadal jest piekielnie gorąca, a on sam bynajmniej nie stał się nagle duszą towarzystwa, teraz to jednak protagonista pełną gębą. Taki, którego wahania i wątpliwości rozumiemy, do którego czujemy pewną sympatię, który nie jest już przede wszystkim żądnym trupów bogiem wojny, ale poszukującym odkupienia mężem i niepotrafiącym odnaleźć się w swej roli ojcem.
Nowy Kratos to postać przedstawiona w sposób dojrzalszy oraz wielowymiarowy i to właśnie on – w duecie ze swoim równie zagubionym synem Atreusem – jest motorem napędowym tej szalenie angażującej, pełnej niezapomnianych momentów historii.
Zespół deweloperski pod wodzą Cory’ego Barloga zrezygnował z ogromnej skali poprzednich części, zamiast tego serwując bardziej kameralną, osobistą opowieść. To oczywiście nie oznacza, że całe God of War jest stonowane – co to, to nie. Kratos może i nabrał nieco życiowej rozwagi, ale gdy rzucić przeciwko niemu draugry, trolle, a nawet nordyckich bogów, odzywa się w nim stary Duch Sparty. Walki z przeciwnikami są tu ciężkie, brutalne i szalenie satysfakcjonujące, a w dodatku wraz z odblokowywaniem nowych kombinacji ciosów da się poczuć, jak protagonista rośnie w coraz bardziej niepowstrzymaną potęgę.
To również pierwsza część w serii, która zaproponowała eksplorację otwartego świata. Na szczęście element ten nie wybija się na pierwszy plan – fakt, możemy zawsze skoczyć w bok, by zaliczyć dodatkowe zadanie, ale poboczne aktywności nigdy nie przysłaniają najważniejszego celu. God of War jest przy tym nie lada gratką dla miłośników staroskandynawskich wierzeń, bo co rusz pojawiają się tu bohaterowie dobrze znanych mitów... choć w nieco mniej szlachetnych wersjach. To produkcja, która w stu procentach realizuje swoją artystyczną wizję, dostarczając nie tylko mnóstwa niezwykle soczystej akcji, ale i autentycznych emocji.
OKIEM REDAKCJI – DLACZEGO MUSISZ ZAGRAĆ W GOD OF WAR
Grałem we wszystkie części God of War od początku serii i muszę wyznać, że w ostatnie już bardziej z przyzwyczajenia niż dla przyjemności – zwłaszcza Ascension dobitnie pokazywało, że cykl potrzebuje gruntownych zmian. Dlatego drastyczną reformę wprowadzoną w nowej odsłonie przywitałem z otwartymi ramionami. Zwłaszcza że – choć zdecydowanie nowatorski – GoW Anno Domini 2018 nie zapomina o swoich tradycjach i skrywa liczne smaczki dla wiernych fanów.
Nie one są tu jednak największą atrakcją. Sercem gry, o dziwo, nie jest także dawniejsze danie główne, czyli walka – choć tę zrealizowano bardzo solidnie. God of War zachwyca... fabułą. Ciekawą opowieścią o podróży przez niezwykłe krainy, która zyskuje na atrakcyjności dzięki fenomenalnie nakreślonej więzi między krnąbrnym synem a uczącym się „tacierzyństwa” i opanowania zabijaką. To świetna, satysfakcjonująca epopeja, która przy okazji jest też bardzo dobrą produkcją pod względem mechaniki, na dodatek z zabójczą oprawą wizualną.
OKIEM REDAKCJI – DLACZEGO MUSISZ ZAGRAĆ W GOD OF WAR
Jeśli ktoś kiedyś będzie omawiać motyw podróży w kulturze i zechce zestawić największe dzieła o tej tematyce, to obok Odysei czy Władcy Pierścieni koniecznie będzie musiał umieścić najnowsze God of War. Wędrówka Kratosa i Atreusa na najwyższy szczyt świata to jedno z najbardziej emocjonujących – i najlepiej wyreżyserowanych – przeżyć, jakie ma do zaoferowania nasza branża.
Co zaś najważniejsze, twórcy nie zapomnieli, że to „przeżycie” wciąż ma być grą – i God of War przy wszystkich swoich walorach narracyjnych pozostaje piekielnie grywalnym kawałkiem kodu i soczyście mięsistym slasherem. Jednym słowem: miazga!