Najlepsze gry dekady - ranking redakcji GRYOnline.pl. Część 1. (100-51)

W ciągu ostatnich dziesięciu lat branża znacznie się rozrosła i obecnie co roku mamy do czynienia z debiutami wręcz tysięcy tytułów. Wiele z tych gier to gnioty niewarte wspomnienia, ale znajdziemy wśród nich również zatrzęsienie pozycji co najmniej przyzwoitych i dobrych. Produkcji bardzo dobrych i wybitnych jest już nieco mniej, choć tych także każdego roku bez większego problemu wskażemy kilkadziesiąt, co w skali dekady daje przynajmniej kilkaset dowodów na to, że granie to wciąż fajna rzecz. Postanowiliśmy wspólnymi redakcyjnymi siłami wytypować sto najlepszych dzieł – gier, które w ciągu ostatnich 10 lat najbardziej zapadły nam w pamięć, wywołały największe emocje, zachwyciły.

Ranking powstał w wyniku głosowania redaktorów oraz współpracowników serwisu GRYOnline.pl i siłą rzeczy nie znajdziecie w nim wszystkich świetnych gier, jakie wyszły w ostatnich latach, gdyż było ich zwyczajnie zbyt wiele. Walka o każde miejsce toczyła się krwawa, zaciekła, pełna ofiar i poświęcenia. Jeśli jednak brakuje Wam tu jakiejś ważnej Waszym zdaniem produkcji, uznajcie, że zajmuje ona pozycję 101. Albo sami ją wybierzcie – już wkrótce wystartujemy z wielkim plebiscytem, w którym to Wy, nasi czytelnicy, będziecie mogli wskazać najlepsze dzieła minionej dekady.

Rimworld – miejsce nr 100

Usługa Early Access nie cieszy się dużym zaufaniem graczy, ale – jak przekonacie się, czytając nasze zestawienie – nie jest to wyłącznie wylęgarnia gniotów i niejedni twórcy zaoferowali za jej pośrednictwem faktycznie interesujące produkcje. RimWorld przez kilka lat pozostawania we wczesnym dostępie wyrósł na przykład na niezwykle rozbudowaną hybrydę strategii i symulatora przetrwania, w którym poszczególne systemy mocno doszlifowano, a wysoka losowość rozgrywki sprawia, że tytuł ten potrafi naprawdę długo bawić.

W RimWorldzie trafiamy na obcą planetę i budujemy osadę dla trzech różniących się od siebie cechami i umiejętnościami osadników. Na początku musimy zaspokajać ich podstawowe potrzeby, ale te stale rosną, a w miarę rozwoju osady pojawiają się w niej kolejni mieszkańcy. Żeby było jeszcze ciekawiej, nad każdą rozgrywką czuwa specjalna sztuczna inteligencja, czyniąca zabawę bardziej urozmaiconą (czy też dramatyczną) – zsyłając plagi, gdy radzimy sobie zbyt dobrze, i wspierając pozytywnymi zdarzeniami w razie problemów. To właśnie ta sztuczna inteligencja, zwana tu nie bez przesady Reżyserem, czyni RimWorlda tytułem naprawdę wyjątkowym i sprawia, że wciąga on na dziesiątki godzin.

1. Więcej o grze RimWorld
2. Recenzja gry RimWorld – największa wada? Wciąga jak bagno!

Tomb Raider (2013) – miejsce nr 99

Lara Croft, pierwsza dama gier komputerowych, nie ma lekko. Choć Tomb Raiderom nie można odmówić rozpoznawalności, cykl ten i tak co rusz wpada w najróżniejsze tarapaty i domaga się rebootowania. Najnowsze jak dotąd nowe rozdanie miało miejsce w 2013 roku, przynosząc Larę znacznie bardziej ludzką, niedoświadczoną i zapatrzoną w rozwiązania z serii Uncharted.

I takie podejście chwyciło. Tomb Raider nie był szczególnie nowatorską produkcją, ale bardzo sprawnie wykorzystywał motywy z innych gier (przede wszystkim ze wspomnianego cyklu Naughty Dog), doprawiając je świetną grafiką, zapadającym w pamięć naturalizmem niektórych scen i obietnicą pokazania narodzin najsłynniejszej archeolog popkultury (częściowo tylko zresztą spełnioną w tej odsłonie). Gra z dumą zniosła porównania z Uncharted, a do tego nie zamykała się na platformy inne niż te należące do Sony, więc osoby pozbawione PlayStation 3 czy 4 mogły dzięki niej w końcu spróbować tego typu zabawy na porównywalnym poziomie.

1. Więcej o grze Tomb Raider
2. Recenzja gry Tomb Raider – Lara Croft w jednej z najlepszych gier akcji ostatnich lat

Night in the Woods – miejsce nr 98

W zeszłym roku o Night in the Woods było bardzo głośno z bardzo przykrego powodu. Wokół współtwórcy tego tytułu, Aleca Holowki, rozpętała się wielka burza medialna, która miała tragiczny finał. Ze względu na te wydarzenia Night in the Woods już zawsze będzie kojarzone z tą sytuacją, która odbiła się szerokim echem w całej branży gier.

Pozycja ta zasługuje jednak, by być zapamiętaną ze względu na swoją jakość. To cechująca się melancholijnym klimatem hybryda narracyjnej gry przygodowej i platformówki, w której eksplorujemy niezwykłą amerykańską mieścinę, rozmawiamy z jej zwierzęcymi mieszkańcami i chłoniemy dojrzałą opowieść, poruszającą takie kwestie jak bieda, samotność czy odrzucenie. Pozornie kreskówkowa oprawa w rzeczywistości skrywa silne inspiracje twórczością Davida Lyncha, co daje nietuzinkowy efekt.

1. Więcej o grze Night in the Woods
2. Recenzja gry Night in the Woods – Twin Peaks spotyka Cartoon Network

Śródziemie: Cień wojny – miejsce nr 97

Wykreowany przez J. R. R. Tolkiena świat doczekał się już kilku gier reprezentujących dość różnorodne gatunki, ale niewiele z nich zdołało zapisać się złotymi głoskami w historii gier komputerowych. Chlubnym wyjątkiem okazało się Śródziemie: Cień Mordoru, które dzięki kapitalnemu systemowi Nemezis i świetnemu systemowi walki zasłużyło na miano jednej z lepszych gier akcji swoich czasów. Cień wojny natomiast skutecznie rozwinął udane pomysły poprzednika i zaoferował więcej zawartości.

Gra pozwala wcielić się w jednego ze Strażników Północy, Taliona, oraz towarzyszącego mu elfiego upiora, Celebrimbora. Para bohaterów wyznaczyła sobie nie lada cel stworzenia własnego Pierścienia Władzy, mającego dać im potęgę wystarczającą do obalenia Saurona. Próbujemy to osiągnąć, eksplorując pokaźnej wielkości wycinek Śródziemia, biorąc udział w bitwach o imponującej skali i krok po kroku osłabiając siły Mordoru. Dzięki świetnemu systemowi walki i dbającemu o różnorodność wrogów systemowi Nemezis zabawa naprawdę wciąga, a osadzenie całości w najbardziej kultowym uniwersum fantasy jedynie dodaje wszystkiemu smaczku.

1. Więcej o grze Śródziemie: Cień wojny
2. Recenzja gry Śródziemie: Cień wojny – w Mordorze rządzi powtarzalność

Assassin’s Creed IV: Black Flag – miejsce nr 96

Choć Assassin’s Creed III nie spotkało się z równie ciepłym przyjęciem przez graczy jak kultowa „dwójka”, niemal wszystkim spodobały się wprowadzone w nim poboczne bitwy morskie. Ubisoft postanowił więc mocno rozbudować je w „czwórce” i na pływaniu statkiem po wodach oprzeć całą grę. Tak powstało Assassin’s Creed IV: Black Flag – jedna z najmniej „asasyńskich” odsłon cyklu i zarazem najlepsza gra o piratach, jakiej się doczekaliśmy.

Trafiamy tu na kolorowe Karaiby, gdzie poznajemy losy Edwarda Kenwaya. Protagonisty tyleż charyzmatycznego, co nietypowego, bo tytułowym „asasynem” zostaje on w zasadzie z przypadku i przez większość czasu niespecjalnie obchodzi go cały ten pompatyczny konflikt z templariuszami. O ile szkielet rozgrywki „lądowej” w ACIV tradycyjnie opierał się na rozwiązaniach wypracowanych w poprzednich odsłonach cyklu, tak sekwencje rozgrywające się na wodzie stanowiły swoisty powiew świeżości. Do dziś to właśnie ta odsłona okupuje czołówki rankingów dotyczących najlepszych części sagi.

1. Więcej o grze Assassin’s Creed IV: Black Flag
2. Recenzja gry Assassin’s Creed IV: Black Flag – piracki sandbox na szerokich wodach
3. Najlepsze gry z serii Assassin’s Creed – top 9 odsłon kultowego cyklu