6. Lara Croft: Tomb Raider (2001). 28 najbardziej dochodowych filmów na bazie gier
Spis treści
6. Lara Croft: Tomb Raider (2001)
W SKRÓCIE:
- Data premiery: 2001
- Łączny dochód filmu na świecie: 274 miliony dolarów
- Dochód w Polsce: 1 milion dolarów
- Szacowany budżet: 115 milionów dolarów
Docieramy do filmu, który stanowi kwintesencję sformułowania „mieszane uczucia”. Jeśli ktoś spodziewał się po tym obrazie sensu chociażby na poziomie Indiany Jonesa – to się mocno przejedzie. Jeśli jednak chcieliście nacieszyć oczy przesadzonymi akcjami kaskaderskimi, obdarzoną nieprzeciętnymi wdziękami i całkiem charyzmatyczną Angeliną Jolie w kwiecie wieku i ładnymi, egzotycznymi widoczkami, to witamy w domu. Bo tym właśnie Lara Croft: Tomb Rider jest. Ślicznie udekorowanym przygodowym esem-floresem, gdzie ani jedna linijka dialogu nie została skalana polotem, logiką lub czymś podobnym. To radosny, kiczowaty wybryk kina, który na swój sposób dał radę – a przynajmniej zwrócił się z lekką nawiązką. Może to magia postaci, do której wzdychała rzesza graczy, a może coś więcej.
Czy warto zobaczyć?
W dniu premiery film srogo oberwał od krytyków, bo i było za co, ale czasem warto sięgnąć po rozrywkę równie ambitną co Król Skorpion czy wspomniane wcześniej Mortal Kombat.
5. Resident Evil: Afterlife (2010)
W SKRÓCIE:
- Data premiery: 2010
- Łączny dochód filmu na świecie: 296 milionów dolarów
- Dochód w Polsce: 1,6 miliona dolarów
- Szacowany budżet: 60 milionów dolarów
Czwarta część filmowego Resident Evil już niemal zupełnie zrezygnowała z opowiadania składnej historii, podporządkowując wszystko serwowaniu kolejnych scen krwawej łaźni, w których biedne, poszkodowane zombie likwidowane są tysiącami. Była to zarazem odsłona, która w przyjemny sposób kompletnie nie traktowała siebie poważnie, a każdy aktor, który mógł – z radością odstawiał parodię swoich co bardziej znanych ról. Taka pełna dystansu postawa okazała się dla serii – oraz dla księgowych liczących zyski – wyjątkowo ożywcza.
Czy warto zobaczyć?
Jasne, to taki filmowy krwisty stek podany w lokalu o niezbyt wysokim standardzie, ale na tyle strawny i nienadpsuty, że można go przyswoić z pewną przyjemnością.