filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy

Stray Filmy i seriale

Filmy i seriale 23 stycznia 2025, 16:05

Nominowany do Oscara i wychwalany przez Hideo Kojimę - Flow to opowieść o potopie, która spodoba się fanom Stray

Na wielkie ekrany trafi niedługo produkcja, która powinna zainteresować każdego kociarza i fana gry Stray. Łotewska animacja, której protagonistą jest właśnie stereotypowy, chodzący własnymi ścieżkami, czarny jak noc kot.

Flow to, podobnie jak Stray, pozycja o lekko postapokaliptycznym zabarwieniu – choć w tym przypadku postapo nie występuje pod postacią wszystkożernego robactwa i pozostawionej na pastwę losu społeczności robotów. Ja sam zainteresowałem się Flow właśnie przez skojarzenie z tą grą, bo choć jestem osobą, która w loterii genetycznej wylosowała alergię i musi unikać kotów jak ognia, cieszę się z każdej okazji do obcowania z tymi wspaniałymi stworzeniami bez konieczności faszerowania się lekami i wydrapywania sobie oczu, jeśli akurat o lekach zapomnę. A taką właśnie sposobność dało mi ostatnimi czasy Flow.

Flow, reż. Gints Zilbalodis, Łotwa, 2024.

Zwierzęcy protagonista w świecie filmu animowanego nie jest niczym nowym. Rzadko kiedy zdarza się jednak, aby zwierzęta te nie były, choć do pewnego stopnia, poddane antropomorfizacji. Twórcy Flow postanowili jednak narzucić sobie to ograniczenie, w związku z czym w filmie nie usłyszymy ani słowa. No chyba że za słowa uznamy miauczenie, szczekanie oraz dźwięki wydawane przez lemury i kapibary. W związku z taką, a nie inną decyzją nie poznajemy nigdy imienia żadnej z występujących tu postaci, w tym kociego głównego bohatera.

Pierwsze koty za płoty

Rzeczony kot wiedzie dość sielankowe życie, zamieszkując opuszczony dom w środku lasu. Mieszka tam samotnie, ślady ludzi, choć widoczne – ktoś w końcu musiał ten dom postawić – są mocno zatarte. Nasz bohater jednak nie potrzebuje do szczęścia jakichś podrzędnych istot, doskonale radzi sobie bowiem sam, w razie potrzeby wybierając się do lasu. Lasu, który jednak bywa pełen zagrożeń dla małego, futrzastego stworzenia. I właśnie w trakcie jednej z takich eskapad kot natrafia na sforę psów, które ruszają za nim w pogoń. Kiedy już wydaje się, że naszemu czworonożnemu bohaterowi udało się wywinąć, staje on w obliczu jeszcze większego zagrożenia – gigantycznej powodzi, która zalewa całą okolicę. Sielanka kończy się bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. Żywioł wchodzi z butami w kocie życie, a cały świat bohatera w jednej chwili po prostu znika. On sam natomiast, żeby przetrwać, zmuszony jest do porzucenia żywota samotnika po tym, jak trafia na łódź, która z czasem coraz bardziej zapełnia się innymi zwierzętami.

Flow, reż. Gints Zilbalodis, Łotwa, 2024.

I jest to naprawdę ciekawy trop, wielokrotnie w popkulturze mieliśmy już bowiem do czynienia z sytuacją, w której człowiek staje naprzeciw żywiołu, i to nawet tego konkretnego – żywiołu wody. Można by w tym miejscu przywołać przykład Waterworlda, gdzie mamy do czynienia z postapokaliptyczną wizją świata, który zniknął pod wodą, albo nieco bardziej przyziemny polski serial Wielka woda, bardzo ponuro kojarzący się z wydarzeniami, jakich w zeszłym roku mieliśmy nieszczęście doświadczyć w niektórych częściach naszego kraju. Rzadko kiedy zdarza się jednak, aby naprzeciw żywiołu postawić zwierzę i pokazać, jak tego typu kataklizm wygląda z jego perspektywy. I to dosłownie, bo sposób, w jaki kamera porusza się śladem protagonisty, sprawia, że naprawdę można wejść w jego skórę i poczuć się, jakby się samemu walczyło z napierającym żywiołem.

Jeśli widzieliście już Flow i poszukujecie innych produkcji pokazujących świat z perspektywy zwierząt, mogę Wam polecić Królika po berlińsku. Polski dokument, stylizowany na film przyrodniczy, który głosem Krystyny Czubówny opowiada historię upadku muru berlińskiego z perspektywy królików mieszkających na polu minowym między murami. Perspektywa ta dodaje naprawdę dużo świeżości tematowi, o którym – mogłoby się wydawać – powiedziano i napisano już wszystko.

Nie brakuje w tym filmie mniej lub bardziej subtelnych nawiązań do rozmaitych tekstów kultury, chociażby odwzorowania jednej z kluczowych scen Króla lwa. Motyw samotności, w połączeniu z brakiem dialogów i apokaliptyczną tematyką, przywodzi mi też na myśl film Wall-e. Podejrzewam, że podobne analogie, które mi umknęły, można by jeszcze mnożyć. To bowiem film drogi, a motyw wędrówki (czy też tułaczki) jest przecież popularny od wieków, o czym najlepiej świadczy Odyseja (pozdrawiam Krzysztofa Nolana). Jednak tym najbardziej wyrazistym w kontekście Flow nawiązaniem jest historia biblijnego potopu.

Arka (bez) Noego

Mamy tu nawet odpowiednik arki Noego, choć bez Noego, za to z gromadą różnych zwierząt – niekoniecznie dobranych w pary – na które nasz koci towarzysz natrafia w trakcie swojej podróży. I właśnie na interakcjach między tymi zwierzakami w ogromnej mierze bazuje humor filmu. Bo choć mamy do czynienia z sytuacją na swój sposób tragiczną, nie można o tej historii powiedzieć, że jest humoru pozbawiona. Film gra przede wszystkim na pewnych stereotypowych zwierzęcych zachowaniach. W przypadku kotów będzie to na przykład zrzucanie rzeczy z krawędzi czy pogoń za odbitym przez lustro światełkiem, w przypadku psów konsternacja na widok zająca. I nawet mimo faktu, że nie pada tu ani jedno słowo, można odczuć, iż każde z tych stworzeń ma wyraźny rys charakterologiczny i że nie zawsze te charaktery są ze sobą kompatybilne – co bywa zarzewiem konfliktów. Konfliktów, które wybuchają tym częściej, im bardziej zapełnia się niewielka przestrzeń naszej „arki Noego”. I choć nie są to może konflikty tak pełne dramaturgii jak w analogicznej sytuacji z Życia Pi, mamy tu w pewnym momencie do czynienia z walką o dominację. Każdy z bohaterów przechodzi też jakąś drogę i uczy się czegoś w trakcie tych kilkudziesięciu minut seansu, co przy braku dialogów mogło stanowić dla ekipy filmowej pewne wyzwanie. Nie sposób powiedzieć o tej historii, że jest pesymistyczna, chociażby ze względu na paletę kolorów, na jaką zdecydowali się twórcy, czy też muzykę dobraną do poszczególnych scen. Nie oznacza to jednak, że pewne kluczowe sekwencje pozbawione są stawki, bo pojawiają się takie momenty, kiedy naprawdę drżymy o los naszych bohaterów.

Flow, reż. Gints Zilbalodis, Łotwa, 2024.

Znakomicie wygląda ta animacja, a w szczególności to, jak przedstawiono w niej wodę i odbicia w jej tafli. Flow ma w sobie pewną lekkość, a niszczycielskie siły przyrody, choć zabójcze, są tu również piękne. Pojawiające się tu i ówdzie ślady dawnej obecności człowieka przywodzą na myśl obcowanie z pozostałościami jakiejś minionej cywilizacji. Oglądając ten film, wielokrotnie przyłapałem się na tym, że wracałem myślami do Straya, który ma z tą produkcją naprawdę wiele wspólnego. Począwszy od najbardziej oczywistego elementu, jakim jest kot jako protagonista, po motyw postapo, w którym mamy zwierzę przemierzające opuszczony świat i natrafiające tu i tam na ślady działalności człowieka. Obie te produkcje łączy też humor oparty na typowo kocich zachowaniach, znakomita kreska i podobny klimat osamotnienia.

Flow, reż. Gints Zilbalodis, Łotwa, 2024.

Tak samo jak w przypadku Straya, tak i we Flow momentami można poczuć się jak w skórze kota. Tak jakbyśmy faktycznie byli jednym ze zwierząt uwięzionych na łódce, zdanych na łaskę i niełaskę kapryśnej natury. Mimo że w żadnej z tych produkcji nie uświadczymy gadających stworzeń, nie można też jednak powiedzieć, żeby twórcy zupełnie unikali antropomorfizacji bohaterów, którzy w razie potrzeby potrafią całkiem skutecznie jak na zwierzęta korzystać np. z narzędzi. Jest też w tym filmie jakiś element eksploracji. Każda lokacja okazuje się odmienna od poprzedniej i ma jakiś wyróżniający ją szczegół. Jeśli więc, drogi czytelniku, jesteś fanem Straya, Flow zdecydowanie powinno przypaść Ci do gustu.

Mniej znaczy więcej?

Z jednej strony można by ten film zarekomendować najmłodszym, bo to naprawdę wartościowa produkcja. Z drugiej zastanawiam się jednak, czy dla współczesnego przebodźcowanego przez social media młodego człowieka ta animacja nie będzie za dużym wyzwaniem, skoro nawet ja miałem momentami problem z utrzymaniem uwagi. I to mimo dość krótkiego, bo zaledwie 85-minutowego, metrażu. Zdarzają się tu bowiem momenty przestoju, kiedy nie do końca wiadomo, do czego fabuła prowadzi. Zastanawiam się tylko, czy jest to bardziej problem filmu, czy współczesnego widza i jego nawyków. Bo mimo wszystko wydaje się, że był to celowy zabieg i trochę trudno się z tego powodu na Flow gniewać. Twórcom ewidentnie chodziło o to, żeby stanąć nieco w kontrze do krzykliwości i tempa współczesnych filmów animowanych. I ma to absolutnie swój urok, zwłaszcza na tle tak pełnych bodźców produkcji jak chociażby Beyond the Spider-Verse, które kocham całym sercem, choć było dla mnie momentami przytłaczające. Flow zdecydowanie należy do przedstawicieli filmowego minimalizmu, a jego twórcy do wyznawców zasady, że „mniej znaczy więcej” – zapewne nie każdemu tego typu kino przypadnie do gustu. Dlatego też w ogóle nie dziwi mnie, iż wielkim fanem tego dzieła jest Hideo Kojima, którego grze Death Stranding również można było przecież zarzucić pewną monotonię. Uważam także, iż twórcy trochę nie wiedzieli, jak tę historię domknąć, w związku z czym dostajemy dość przeciętny finał. Całościowo Flow wypada jednak pozytywnie, a wszelkie braki nadrabia swoją wyjątkowością, niewiele jest bowiem współcześnie podobnych produkcji.

Flow, reż. Gints Zilbalodis, Łotwa, 2024.

Znakomicie w związku z tym zapowiada się tegoroczna walka o Oscara dla najlepszego filmu animowanego. Flow zmierzy się ze świetnie przyjętym sequelem Inside Out i Dzikim robotem, który zdaniem wielu jest najlepszą animacją stworzoną przez DreamWorks od czasów Shreka. I Łotysze wcale nie znajdują się w tym starciu na przegranej pozycji, czego najlepszym świadectwem jest zdobycie pierwszego w historii tego kraju Złotego Globu. Czas pokaże, czy scenariusz ten powtórzy się na rozdaniu Oscarów, pewne jest jednak, że już teraz mamy do czynienia z jednym z najbardziej spektakularnych sukcesów łotewskiej kinematografii.

Oskar Wadowski

Oskar Wadowski

Dawniej redaktor portalu apynews.pl i Magazynu Filmowego Cinerama. Absolwent Wiedzy o Filmie i Kulturze Audiowizualnej na Uniwersytecie Gdańskim, aktualnie student Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej na Uniwersytecie Śląskim. Redaktor tvfilmy od marca 2020 roku, autor wpisów encyklopedycznych na portalu Filmomaniak. Miłośnik polskiego kina, zarówno tego współczesnego, jak i klasyków okresu PRL-u. Filmowiec pasjonata, który uwielbia pracę na planie zdjęciowym. Fotograf amator. Fan wszelkiego rodzaju gier planszowych. Prawdopodobnie prędzej zrobi licencję na sterowanie dronem niż prawo jazdy.

więcej

Stray

Stray

6 zwierząt, których potrzebujesz w świecie postapo i 3, które lepiej zjeść
6 zwierząt, których potrzebujesz w świecie postapo i 3, które lepiej zjeść

W świecie po apokalipsie człowiekowi będzie smutno samemu. Warto mieć ze sobą jakieś zwierzę – jeśli nie po to, żeby skorzystać z jego wsparcia w trudnej chwili albo mieć z kim pogadać, to chociaż przyda się jako posiłek.