autor: Redakcja GRYOnline.pl
Opowieść GRY-OnLine
Wciągająca opowieść osadzona w krainie fantasy „Fearunie”, w której stali bywalcy naszego forum, m. in. zdradziecki „Niewolnik”, piękna choć śmiertelnie niebezpieczna „Queen of Hearts” oraz tajemniczy „le Diable Blanc” ukazują swój potencjał literacki..
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Odstawiając słoiczek korniszonów skupił swoje spojrzenie na Gambicie.
- Jestem Matchaus. Przybyła postać zatrzymała swe spojrzenie na Gambicie. Gambit przez moment wytrzymał spojrzenie, po czym spuścił wzrok.
- Spodziewaliśmy się Ich, co moja uczennico? Matchaus wyraźnie się uśmiechał, patrząc cały czas na Gambita.
- Ciebie spodziewaliśmy się szczególnie! Tu Matchaus podniósł glos i było już jasne, ze profesją jego jest magia. Jego palce otoczyła poświata, oczy zwężyły się, twarz przybrała upiorny wyraz.
- Nie myśl, ze to co powiedziałeś ma dla mnie jakieś znaczenie. Znam Cię i Twe zamiary. Wiedz jednak, ze siły z jakimi się sprzymierzyłeś nie są już pod Twoja kontrola...
czerwone oczy Gambita rozbłysnęły upiornym światłem i ognista aura otoczyła jego postać.
- Głupcy, nie zdajecie sobie sprawy z zagrożenia, jakie będzie waszym udziałem...ale wkrótce się okaże kto miał rację.....wcześniej czy później nasze drogi się spotkają...
To mówiąc Gambit zaczął nakreślać swą szponiastą ręką dziwny znak. Wnętrze chaty wypełniły nagle okrutne dymy, ściany zaczęły drgać tak, iż zebrani w niej wędrowcy pewni byli, iż wkrótce się rozleci i pogrzebie ich w swych zgliszczach...
- Żegnajcie...upiornym głosem zawył Gambit i zniknął wśród kupy dymu i ognia...
- Na Bachusa! Jak żyję nie widziałem takiej mocy - wysapał przerażony Adamus, którego spodnie dziwnie osunęły się na wykrzywione artretyzmem kolanka.
- Fok mi- zaklął w dialekcie elfów krasnolud Kiowas, niespokojny czy zdoła odnaleźć wołowinę dla umierającego elfa.
Magini ze strachu użyła swego gara z ciuchami jako hełmu i wyglądała dość niespotykanie, kuląc się za postacią Matchausa wraz ze swą bestią.
Leo, jak to miał w zwyczaju, zemdlał ze strachu oczywiście...i tylko łowca MarCamper odezwał się spokojnym głosem:
- to na niego polowałem od tylu dni.
Matchaus przemówił do zebranych:
- Skoro już wszyscy dotarliście w to miejsce mogę wyjawić Wam prawdziwe powody naszego spotkania. To nie przypadek. Wezwałem Was tu używając swych czarów by oznajmić Wam tę oto wiadomość...Droga uczennico, zanim jednak zacznę, bądź tak dobra i zdejmij z głowy garnek z praniem, bo nie przystoi młodej kobiecie paradować w takiej kreacji...
Magini pomruczała trochę i posyłając pod adresem Matchausa cichutkie przekleństwa oddaliła się w kat izby.
Matchaus podjął przerwaną rozmowę....
Musicie wiedzieć moi drodzy - zaczął Matchaus, ale przerwał mu Adamus:
- Poczekaj chwilkę bo mnie znów to pieprzone lumbago chwyciło, ale zaraz sobie poradzę. Pomruczał cos pod nosem i znów mógł się wyprostować i przenieść ciężar ciała z kostura na mocne nogi. - Mam też jeszcze jedna sprawę do wyjaśnienia - powiedział powoli cedząc słowa przez zaciśnięte zęby i patrząc ciężkim wzrokiem w stronę drżącego Leo.
- Jest tu jedna pyskata istota która zaraz bardzo polubi zapaszek i smak odchodów, niech no tylko znajdę ten zwój.
Leo zbladł jeszcze bardziej i wargi mu zadrgały:
- Nie rób tego, proszę zrobię co tylko każesz i obiecuje że już będę grzeczny. Nic już w życiu więcej nie ukradnę i złego słowa nie powiem na temat kapłanów Bachusa.
- Zaraz, zaraz panowie spokój - zawołał Matchaus - Adamus nie denerwuj się to nie była wina Leo, on tylko robił to co musiał żebyśmy mogli się tu wszyscy spotkać. Zresztą sam musiał uciekać z miasta, mało mu laczki nie pospadały tak zasuwał. Musicie wiedzieć że zostaliśmy wybrani dla wykonania bardzo ważnego zadania. Od tego czy nam się powiedzie zależy przyszłość całego Gronlaynu.
Kiowas podrapał się gęstwinę włosów i zerkając jednym okiem na Matchausa a drugim w stronę bukłaka przywieszone u pasa Adamusa powiedział:
- No dobra wal śmiało. W końcu taki wojownik jak ja niczego się nie boi, a ten stary elf będzie musiał zaczekać. Elfy żyją tyle lat że tydzień w tą, albo miesiąc w tamta nie ma dla nich większego znaczenia.
- Tak, tak śmiało mów co wiesz i co mamy zrobić ja też jestem gotowy - powiedział MarCamper.
- Nie myślcie, że ja zrezygnuje z tak ciekawie zapowiadającej się wyprawy - zawołała Magini puszczając przy tym oko do Adamusa i patrząc z politowaniem na przerażonego Leo który wcisnął się pod stół i udawał że go nie ma.
- A ty, Leo? Czy masz zamiar przyłączyć się do naszej wyprawy? - zapytał Matchaus.
- Ja? Dlaczego ja? Płaczliwie zaczął Leo, ale patrząc na Magini zmienił ton - No jasne że ja tez idę, w końcu mogą się wam przydać moje złodziejskie umiejętności i potrafię nieźle wywijać mieczem, zwłaszcza jak nie mam gdzie uciec.
- No dobrze to w takim razie posłuchajcie - jeszcze raz zaczął Matchaus...
- ehh...co tu gadać z takimi pokrakami jak Wy...bogowie, dlaczego ja właśnie zostałem wyznaczony na przywódcę tych gaduł. Wolałbym wsuwać swoje korniszonki w piwnicy, oglądając tancerki w swej szklanej kuli, i grzać się w ciepełku kominka....ale, skoro taka Wasza wola....