autor: Redakcja GRYOnline.pl
Opowieść GRY-OnLine
Wciągająca opowieść osadzona w krainie fantasy „Fearunie”, w której stali bywalcy naszego forum, m. in. zdradziecki „Niewolnik”, piękna choć śmiertelnie niebezpieczna „Queen of Hearts” oraz tajemniczy „le Diable Blanc” ukazują swój potencjał literacki..
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Nagle z ciemności, ładnie sobie pogwizdując wyłonił się Kiowas.
- Co się tak gapicie, jakby wam gały z orbit wylazły??? -
- Gdzie byłeś?? - spytała się Magini
- To już krasnolud odsikać się nie może??? Toż to haniebne...-
- A o jaką bestyje wam chodzi??- zapytał Pietrus aby rozładować napięcie
Wtem odezwał się MarCamper i powolnym, nieszczęśliwym i posępnym głosem oznajmił:
- O bestyje piekielną, która moją rodzimą wioskę zniszczyła, poczem pożarła moja dziewoje -
- Jak to, nie może być przecie wioskę jak leciałem widziałem, i wyglądała na dość żywą -
- Tak ale ja, wiel.... - wtem, odezwał się ryk nieprzemierny, jakoby worek pełny budyniu zmieszanego z opiłkami żelaza o mur wyrył, przy czym mur byłby z marmuru. I oczom grupy okazała się postać bestyji, jeszcze większa i jeszcze potężniejsza niż ostatnio.
- Może to jego matka - zaśmiał się Adamus, ale wcale nie było do śmiechu bo na grzbiecie, potwora strasznego siedział nie kto inny jak sam Leo. Zdziwienie na twarzach bohaterów było tak wielkie, ze moje dłonie nie potrafią go opisać, tylko jedna postać nie była zdziwiona: KIOWAS.
Jednym zręcznym susem wleciał na grzbiet Bestyji.
- Widzę, Leo ze zastosowałeś się do moich porad, nie jesteś taki tępy na jakiego wygadasz mój chłopcze -
Mar popatrzył na szczątki swej ukochanej, nad która stal.
- Pomszczę cię powiedział, wszystko jedno czy zginę czy nie, ale cię pomszczę - poczym rzucił się w stronę bestii ze łzami w oczach.
- NIE !!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknęła reszta, ale było już za późno, bestia wielkimi kłami wyrzuciła MarCampera wysoko w powietrze.
- Obloku Kintooo - krzyknął Pietrus i już był w powietrzu tylko po to aby po kilku sekundach znaleźć się na ziemi razem z Marem w rękach.
MarCamper mógł mówić o dużym szczęściu, jednak stanąwszy na ziemi musiał szybko przygotować się wraz z innymi do obrony. Stanęli ramię w ramię, MarCamper, Magini, Adamus, Pietrus, Majin, Sathorn Black oraz Crom, który stał o dziwo jak wmurowany.
Pierwszy zaatakował MarCamper z Sathornem, wysyłając strzałę za strzałą w kierunku oczu bestii. Wszystkie chybiły celu, bestia spodziewając się ataku, a może bardziej sterowana przez Leo lub Kiowasa nie dała się zaskoczyć. Fireball rzucony naprędce przez Maginię, a poparty przez Adamusowy zatruty deszcz, również nie spowodował żadnych widocznych obrażeń. Bestia zdawała się niezniszczalna. Pietrus świadomy swojego niedawnego triumfu wzniósł się w powietrze chcąc zaatakować z góry jednak Kiowas wykonał tylko gest i chmurka która nigdy nie zawiodła Pietrusa rozpłynęła się jak mgła w południe. Uderzenie było solidne i dla przyzwyczajonego do wygodnej chmurki Pietrusa upadek skończył się nieprzyjemna utrata przytomności. Majin wybrał najlepszą technikę - gdy Black wysyłał fale dźwiękowe w kierunku bestii (bardziej dla zwrócenia uwagi niż wyrządzenia jakiejkolwiek krzywdy) biegnąc po zwężającej się w kierunku bestii spirali nadbiegł z tyłu i boku bestii. Jego oczy zalśniły kiedy wzniósł ręce ze swoim mieczem trzymanym oburącz gotując się do zadania potwornego ciosu. Jednak myliłby się ktoś tak sprytnie zamarkowanym uderzeniem. Leo zobaczył Majina w ostatniej sekundzie, szarpnął bestie do tylu za pysk , ta stanęła nad Majinem gotowa go zmiażdżyć - ten przeturlawszy się po ziemi zadał cios nie z góry jak markował ale z dołu tam gdzie pancerz bestii był najsłabszy. Bestia zawyła stając dęba z bólu i przerażenia zrzucając Kiowasa, Leo utrzymał się lecz....
W tym momencie kilka wydarzeń potoczyło się równocześnie. Leo próbował utrzymać się na bestii lub przynajmniej zmusić ja do zdeptania Majina, Kiowas zerwał się z ziemi wyciągnął ręce by wykonać jakiś magiczny gest ale strzała z kołczanu Sathorna przybiła mu obydwie ręce do pnia drzewa. Leo zrozumiał że nie teraz wszystko się rozstrzygnie i wyciągając swój amulet przyzwania otworzył portal w którym szybko zniknął. Crom szykował się do wykończenia Kiowasa, Magini chcąc go ubiec w tym zbożnym zamiarze, rzuciła w kierunku Kiowasa kule ognia, jednak ta trafiła upadającą bestie już nie chronioną żadną mocą. Ta w ostatnim odruchu obronnym obróciła się przeciw swemu ostatniemu prześladowcy, Magini nie spodziewając się trafić bestii nie przygotowała się na atak z tej strony. Jej szanse na przeżycie spotkania z kłami i pazurami bestii były żadne. Majin i MarCamper byli zbyt daleko, Black w ogóle tego nie zauważył, zaś mina Adamusa wyrażała tylko rozpacz - to działo się zbyt szybko.
Jak w zwolnionym tempie oczy wszystkich skierowały się na szpony bestii zbliżające się do delikatnej szyi Magini. Jej oczy wyrażały pustkę, wiedziała że umrze, nie miała na sobie nawet najgłupszej osłony, żadnej duchowej zbroi czy korowej skory, nic po prostu zaufała wojownikom - a może walka rozpoczęła się zbyt szybko, aby mogła się przygotować?