Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 20 sierpnia 2017, 11:30

SpellForce – hit z kiosku. Kultowe gry Polaków, które powstały za granicą

Spis treści

SpellForce – hit z kiosku

Oprawa graficzna SpellForce mocno się, niestety, postarzała. - 2017-08-20
Oprawa graficzna SpellForce mocno się, niestety, postarzała.
W SKRÓCIE:
  1. Producent: Phenomic
  2. Gatunek: RTS/RPG
  3. Data premiery: 24 czerwca 2004

To nie mogło się udać. Gra stanowiła połączenie RTS-a z RPG wzorowane na Warcrafcie i stworzone przez nikomu nieznane studio Phenomic (za którym stał jednak nie kto inny jak Volker Wertich, pan któremu zawdzięczamy serię Settlers). A jednak się udało! Choć pierwsza część, The Order of Dawn, zebrała raczej średnie lub dobre recenzje, SpellForce zdobyło w Polsce oddaną grupę fanów.

Trójwymiarowa strategia RPG prezentowała się efektownie, a patenty z gry Blizzarda zostały tu rozwinięte i usprawnione. O ile jednak w przygodach Arthasa i Thralla elementy RPG były zaledwie dodatkiem, tak w SpellForce ten aspekt okazał się tak samo istotny jak strategiczny charakter produkcji. Sami więc na początku rozgrywki tworzyliśmy bohatera, wybierając dla niego płeć, specjalizację w używanej broni czy szkole magii. Protagonista posiadał też pełnoprawny ekwipunek, w którym zalegać mogły tony znalezionego żelastwa.

SpellForce na polskim rynku rozpowszechniane było przede wszystkim za pośrednictwem kiosków. Łatwość dostępu w całym kraju – w tym także na wsiach czy w małych miasteczkach – niewątpliwie zwiększyła skalę fenomenu gry. Późniejsze odsłony trafiały również na płytkach do prasy, a fakt, że Blizzard porzucił swojego RTS-a dla MMO spowodował, że cykl ten był chyba jedynym tak udanym połączeniem gatunków na rynku.

W przeciwieństwie do wielu omawianych w tym artykule pozycji seria SpellForce przetrwała do dziś. Druga część ukazała się 2006 roku i miała dobre recenzje, jednak zmianie uległ model dystrybucji i sequel musieliśmy kupować już w sklepach za ponad 100 zł. Trzeciej części planowo doczekamy się jeszcze w tym roku. Premiera już 7 grudnia, a szerzej o grze przeczytacie w naszej zapowiedzi.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej

Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji
Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji

Wracacie czasem do staroci? Powrót do starej gry może być ciekawym doświadczeniem. Zapytaliśmy członków redakcji, do których dawnych, około dwudziestoletnich gier wracają w przerwach między premierami.

Nieoszlifowana klasyka. Gry pełne błędów, które pokochali gracze
Nieoszlifowana klasyka. Gry pełne błędów, które pokochali gracze

Nie każda klasyka interaktywnej rozrywki trafia na sklepowe półki w idealnym stanie technologicznym. Czasami to właśnie produkcje najmniej dopracowane zdobywają serca graczy swoją historią i klimatem, potrafiącym odwrócić uwagę od wszechobecnych błędów.

Wspominamy gry MMORPG, które podbiły serca polskich graczy
Wspominamy gry MMORPG, które podbiły serca polskich graczy

Nie tylko Twierdza czy Gothic są popularne w kraju nad Wisłą. Polskę udało się również podbić kilku tytułom sieciowym, które cieszą się u nas ogromną popularnością, a niekoniecznie są tak chwalone w innych zakątkach globu – i nie chodzi tylko o Tibię!