NiOh. 30 najgorętszych tytułów 2017 roku
Spis treści
NiOh
9 lutego 2017 r.
- Deweloper: Team Ninja
- Wydawca: Tecmo
- Gatunek: RPG akcji
- Platformy sprzętowe: PS4
From Software może i skończyło (na razie) z serią Souls, ale seria Souls nie skończyła jeszcze z graczami – a przynajmniej jej duch. Wystarczy jeden rzut oka, by dostrzec, skąd studio Team Ninja czerpało inspiracje. Ale nie ma w tym nic złego – „soulsklonów” nie jest jeszcze tak wiele, by zdążyły nam się przejeść, zwłaszcza gdy są to pozycje tak smakowite jak NiOh. Zachęcająco działa w tym przypadku nie tylko renoma dewelopera (mającego na koncie kultową serię Ninja Gaiden), również kilka rund alfa- i beta-testów dało do zrozumienia, że jest na co czekać.
Spodziewamy się więc soczystej akcji, wyciskającej siódme poty z nas i naszych konsol PlayStation 4. A wiemy już, że będzie pierońsko trudno – zdaje się, że nawet bardziej niż w Dark Souls. Przy tym wszystkim NiOh kusi bogatym arsenałem środków zagłady (broni i magii), a także całkiem interesującymi realiami, wprowadzającymi do historycznej, samurajskiej Japonii elementy mitów i legend. No i nie bez znaczenia jest ten główny bohater, tak zupełnie (nie)przypadkowo kojarzący się z naszym kochanym Geraltem... ;-)
For Honor
14 lutego 2017 r.
- Deweloper: Ubisoft Montreal
- Wydawca: Ubisoft
- Gatunek: gra akcji TPP (slasher?)
- Platformy sprzętowe: PC, PS4, XOne
Czyż może być lepszy niż walentynki czas na rąbanie się mieczami i toporami i ogólnie bycie człowiekowi wilkiem? Ubisoftowi niekiedy trudno odmówić poczucia humoru. Jak również pomysłowości i kunsztu. Jasne, For Honor to na pierwszy, drugi i nawet trzeci rzut oka taka trzecioosobowa kalka Chivalry: Medieval Warfare, ale połączenie idei wieloosobowych średniowiecznych bitew z rozmachem i budżetem na miarę klasy AAA sprawia, że całość nabiera całkiem nowego, nieodpartego uroku. No i w sumie sama koncepcja spotkania się w boju rycerzy, samurajów i wikingów nie jest wcale taka znowu wyświechtana.
Podobnie jak w przypadku NiOh, tu również mamy już za sobą nieco testów i pokazów – i wiemy, że jest na co czekać. Może kampania solowa nie będzie tak „pełnym doświadczeniem”, jak próbuje przekonać nas deweloper, ale nawet bez niej For Honor pozostaje łakomym kąskiem. I mówi to osoba, która zdecydowanie przedkłada w grach opowieść nad mierzenie się z innymi graczami. Dopracowany system walki, efektowna „młócka” i quasi-historyczny klimat wystarczają, by patrzeć na dzieło Ubisoftu jak na potencjalnego czarnego konia w biegu po tytuł najlepszej gry przyszłego roku.