Dying Light. Gry, w które graliśmy przynajmniej 100 godzin
Spis treści
Dying Light
INFORMACJE
- Gatunek: gra akcji
- Platformy: PC, PS4, XOne
- Średnia czasu spędzonego w grze przez jednego gracza (dane z HowLongToBeat.com): 30 godzin
Mógłbym tu wymienić różne gry, zaczynając od paru części serii Total War po Cities Skylines czy Dark Souls, o którym pisałem parę stron wyżej. Dying Light to jednak produkcja, o miłości do której staram się mówić przy każdej okazji, żeby wydobyć ten tytuł z cienia Wiedźmina. Podobał mi się ciekawy, turecki klimat świata gry, bardzo ładna jak na 2015 rok grafika, ale przede wszystkim na jakieś 180–190 godzin pochłonęła mnie mechanika rozgrywki.
Zarówno wspinaczka, bieganie, jak i walka były po prostu bardzo satysfakcjonujące. Czuć było, że to my musimy wybrać krawędź, której się złapiemy, wycelować, uderzyć właściwy przycisk we właściwym momencie. To samo w walce – odpowiednio celując i używając określonych ruchów, dało się osiągać rezultaty lepsze, niż wynikało to z możliwości naszej postaci. Razem ze zdobywaniem lepszego sprzętu i nabijaniem punktów doświadczenia dawało to pętlę rozgrywki, która wciągnęła mnie na wieczność. Przy czym w kooperacji grałem może kilka godzin. Dla mnie było to jednak samotnicze doświadczenie.
Uwielbiam ten tytuł także za to, że dostajemy tu w zasadzie dwie różne gry. W ciągu dnia Dying Light jest jak RPG akcji. Rozwijamy postać, zabijamy wrogów, ogarniamy questy, cieszymy się z nowej broni. W nocy tytuł ten zmienia się w survival horror. Znałem ludzi, którzy wprost mówili, że w nocy nawet nie próbują wystawiać nosa z kryjówki, bo gra ich przeraża. Niech żałują, w nocy zdobywa się więcej expa.
Marcin Strzyżewski
Miło znów zobaczyć polską grę (tym razem nie autorstwa CD Projektu RED) goszczącą w redakcyjnym zestawie tytułów, którym oddaliśmy nasze serce na te symboliczne 100 godzin. Wydaje się jednak, że Marcin i tak mocno odbiega od średniej z HowLongToBeat, bijąc ją aż... sześciokrotnie. A nie mówimy tu ani o obszernym RPG, ani o oferującym wiele możliwości zabawy sandboksie. To po prostu gra akcji w otwartym świecie, skupiona na parkourze i przyjemnym ciachaniu zombiaków. Tylko i aż tyle. Miła odmiana dowodząca, że i tego typu produkcje potrafią bez reszty pochłonąć. Tylko kiedy ta druga część, hmm?