Bubble Bobble. Gry, w które graliśmy przynajmniej 100 godzin
Spis treści
Bubble Bobble
INFORMACJE
- Gatunek: platformówka zręcznościowa
- Platformy: kiedyś automaty do gier, dziś PC
- Średnia czasu spędzonego w grze przez jednego gracza (dane z HowLongToBeat.com): 3 godziny
Nie mam zwyczaju maksowania gier, więc rzadko spędzam z jakąś produkcją bardzo dużo czasu. Wyjątkiem był tytuł, który pojawił się na rynku, gdy o osiągnięciach i platynach nikt jeszcze nie słyszał. Ponad 20 lat temu, gdy miałem komputer, który niezbyt dobrze radził sobie z najnowszymi pozycjami, w moje ręce trafiła pecetowa wersja stareńkiej gry z automatów – Bubble Bobble.
Dwa smoki łapią przeciwników w bańki powietrza i przerabiają na owoce. Zasady banalnie proste, ale gra wciągnęła mnie niemiłosiernie. Jak to się stało, że spędziłem z nią tyle czasu? W grze było 100 etapów i jednocześnie brak możliwości zapisu. Po stracie wszystkich żyć trzeba było zaczynać od początku! Nie miało więc znaczenia, że do perfekcji opanowaliśmy 75 pierwszych poziomów. Jeżeli 76 sprawiał nam problemy, to żeby go przećwiczyć za każdym razem musieliśmy powtarzać wszystkie poprzednie plansze.
Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać okropnym rozwiązaniem, ale wtedy zupełnie się tym nie przejmowałem. Gra stawiała przede mną zadanie, a ja musiałem je wykonać. Niestety, ostatecznie nigdy mi się to nie udało. Hmm, ale może to i dobrze? Wiele lat później przeczytałem, że tytuł ten dało się przejść w pojedynkę, ale tylko w dwie osoby odblokowywało się dobre zakończenie. Takie to kiedyś były gry.
Kwiść
Porównując skromne trzy godziny, potrzebne na przejście wspomnianej gierki, podane na HowLongToBeat z ponad stugodzinnymi katuszami Kwiścia, można sobie zapewne zadać pytanie: „Jak to możliwe?”. I jasne, podane wyżej wytłumaczenie, związane z brakiem możliwości zapisu, ma jak najbardziej sens, ale warto też zwrócić uwagę na inny ważny fakt dotyczący wszelkich zręcznościówek pokroju Bubble Bobble dołączanych do starych magazynów growych albo płatków śniadaniowych.
Bo jak wyglądała gra na komputerze za dzieciaka, kiedy nie miało się najlepszego sprzętu, a braki techniczne uzupełniała wyobraźnia? No właśnie odpalało się tego typu płytki z aplikacjami freeware i potrafiło przechodzić każdą z nich po kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt razy, zapamiętując mechaniki i projekty poziomów. Nie wierzycie, że to możliwe? W takim razie spytajcie samych siebie bądź kumpli ze swojego otoczenia, ile razy zaliczyli kilkanaście lat temu Kangurka Kao czy Kapitana Pazura. Odpowiedź może być szokująca.