Taktyczna, zmuszająca do myślenia walka. 14 rzeczy, za które pokochałem gry BioShock
Spis treści
Taktyczna, zmuszająca do myślenia walka
Jednym z elementów wynikających z tego, że seria BioShock bazuje na gatunku immersive simów, jest zorientowany na taktykę i wymagający odrobiny pomyślunku – na wyższych poziomach trudności nieco więcej – model walki. Najwięcej planować trzeba było w „jedynce”, najmniej w BioShocku Infinite, który – nie licząc drugiej części dodatku Burial at Sea – okazał się w zasadzie pełnoprawną strzelanką.
W trzeciej odsłonie serii dało się co prawda eliminować nieświadomych naszej obecności wrogów po cichu, lecz musieliśmy pozbyć się danego oponenta nie tylko niezauważenie, ale również jednym strzałem/ciosem – w przeciwnym razie automatycznie alarmował on swoich kolegów. W praktyce było to więc nieopłacalne. Co innego w pierwszym BioShocku – tam skradanie się stanowiło niezwykle ważny element gameplayu. Gry nie dało się wprawdzie ukończyć bez wykrycia, niemniej wielu „zwykłych” wrogów można było załatwiać za pomocą nad wyraz potężnego klucza francuskiego przed rozpoczęciem właściwego starcia z wykorzystaniem broni palnej.
Zostało jeszcze 64% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie