Max Payne 2: The Fall of Max Payne – „nie pozwala odejść nawet na siusiu”. 10 najlepszych gier 2003 roku
Spis treści
Max Payne 2: The Fall of Max Payne – „nie pozwala odejść nawet na siusiu”
Data premiery: 15 października
Producent: Remedy Entertainment
Gatunek: strzelanka TPP
Platformy: PlayStation 2, Xbox, PC Windows
Klimat jest wielki – gra nic nie straciła ze swego uroku, wciąga po same uszy i nie pozwala odejść nawet na siusiu. Fabuła, mimo że zupełnie odmienna niż poprzednio, zachęca do zabawy. A że gra jest sama w sobie wspaniałą rozrywką, to te 3 rozdziały wciąga się jedną dziurką. Klimat potęguje świetna ścieżka dźwiękowa. [...] gra jest naprawdę pierwszoligowa i dostarcza wielkich emocji [...]. Nie wiem, co jeszcze mogę napisać, żeby cię zachęcić. Może to, że to pierwsza gra od wielu miesięcy, której oddałem się naprawdę bez reszty? Czekam na część trzecią. Będzie.
Recenzja gry Max Payne 2: The Fall of Max Payne, „Click!” nr 12/03, ocena: 5,5/6
Motyw gliniarza załamanego po stracie rodziny może się wydawać oklepany w filmach, ale w grach już niekoniecznie. W dodatku Max Payne studia Remedy „ubrał” go w tak efektowną i widowiskową rozgrywkę, że nie można było się oderwać od monitora. Efekt kamery „bullet time” przy strzelaniu, wyjęty wprost z Matrixa, był nie do znudzenia. W parze z nim szły jeszcze wciągająca fabuła, wspaniała muzyka i cały klimat. Wydany dwa lata później sequel ulepszał wszystkie te elementy, ponownie zyskując tytuł jednej z najlepszych gier wszech czasów!
W „dwójce” poprawiono m.in. bullet time, grafikę, fizykę rag-dolla padających wrogów. W recenzjach chwalono podkreślenie złożonej osobowości głównego bohatera. Do fabuły w stylu noir, która ponownie wciągała bez reszty, zgrabnie wpleciono elementy mitologii nordyckiej. Czyli ogólnie – hit roku? Nie do końca... Max Payne 2 zaliczył fatalną sprzedaż albo raczej „znacznie poniżej oczekiwań” wydawcy i zmusił firmę Take-Two do zmiany budżetu na kolejny rok.
Wspomina Kuba Paluszek:

W czasach, gdy mój komputer mocno pocił się przy próbie odtworzenia tej gry w najwyższych detalach, czułem już, że gram w coś dla mnie wyjątkowego. Do dziś fascynuje mnie, jak z jednej strony sztampowa fabuła i postacie żywcem wyjęte z księgi archetypów tak genialnie tworzyły ujmującą historię, trafiającą w samo sedno motywu noir, a jednocześnie tak mocno wchodziły z nim w polemikę. Fantastyczny i zbrodniczo niedoceniony soundtrack towarzyszy mi nieodłącznie od wielu lat, wisielcze poczucie humoru kontrastuje z nadzwyczaj mroczną atmosferą, a model rozgrywki do dziś jest w stanie zapewnić mi wiele satysfakcji dzięki przepięknej fizyce.
Łyknięcie prochów na odnowienie zdrówka, aktywacja słynnego bullet time’u, stukający o szyby deszcz i rzut do przodu z dwoma trzymanymi w rękach ingramami prosto do pokoju pełnego bandziorów. Po wypruciu 64 pestek efektowne przeładowanie, szczęk metalu, ciała dosłownie fruwające pod sufitem i na koniec Maksymilian w skórzanym płaszczu rzucający tekstem jak z generatora powiedzeń noirowych detektywów: „Miasto miało puls, ale biło jak serce starego pijaka – nierówno i bez nadziei”. Wspaniała gra!