3. Hazardowy skandal w Counter-Strike’u: Global Offensive. Rok wtop, czyli 15 wpadek 2016 roku
Spis treści
3. Hazardowy skandal w Counter-Strike’u: Global Offensive
W 2016 roku branża doczekała się pierwszej naprawdę poważnej, wyhodowanej na własnym podwórku afery hazardowej. Odkąd w Counter-Strike’u: Global Offensive pojawiły się skórki zmieniające wygląd noszonej broni, gra nigdy nie była już taka sama: szybko stały się one dobrem luksusowym, a szczególnie rzadkie egzemplarze okazywały się warte kilkanaście tysięcy dolarów. Valve, wydawca tytułu, może miało złudną nadzieję, że uda się ograniczyć handel wirtualnymi dobrami wyłącznie do transakcji przez Steama – ale wkrótce musiało się jej pozbyć. Skórki szybko wypłynęły poza popularną cyfrową platformę, a przedsiębiorczy gracze błyskawicznie znaleźli sposób, jak dodatkowo na nich zarobić, zakładając serwisy, na których można było jak w ruletce wylosować skiny innych grających.
Jedną z takich witryn było CSGOLotto, które mimo szemranej natury całego przedsięwzięcia przyciągało ogromne rzesze fanów Counter-Strike’a. Nie bez przyczyny: na YouTubie co chwilę pojawiały się filmiki, w których popularni streamerzy w ułamku sekundy wygrywali tysiące dolarów w wirtualnych przedmiotach, a młodym widzom wizja szybkiego zarobku musiała wydawać się kusząca. Hazard zapewne trwałby w najlepsze, gdyby nie interwencja mało znanego youtubera o pseudonimie HonorTheCall, który odkrył, że osoby reklamujące w swoich materiałach CSGOLotto były jednocześnie właścicielami serwisu – o czym oczywiście nie wspomniały swojej widowni. Najpierw wpadli streamerzy TmarTn, ProSyndicate oraz JoshOG, nieco później do grona oszustów dołączył także były e-sportowiec m0e, związany z innym portalem, CSGODiamonds, który w zamian za promocję otrzymywał informacje o wynikach losowań.
Hazardowy skandal w dużym stopniu nadszarpnął zaufanie widzów do popularnych streamerów.
Próby zatarcia śladów spełzły na niczym – choć internetowi celebryci próbowali się wykręcić, twierdząc, że adnotacje o powiązaniach ze stronami hazardowymi zostały dodane na długo przed wybuchem afery, dowodów oszustwa było zwyczajnie zbyt wiele. Widząc skalę przekrętów, Valve postanowiło podjąć stanowcze kroki – odcięło się od działalności stron hazardowych, zaczęło blokować linki do nich oraz uniemożliwiło wykorzystywanie infrastruktury Steama przy ich tworzeniu. Niemniej fakt, że pomimo wątpliwej legalności takich serwisów pozwolono im funkcjonować, uderza w samych wydawców Global Offensive. Bo choć to streamerzy oszukiwali swoich często niepełnoletnich fanów, Valve stworzyło po temu doskonałe warunki.