Bastion – przebój indie. 10 ciekawych gier postapokaliptycznych
Spis treści
Bastion – przebój indie
Czasem dojrzałą historię można przedstawić bez sięgania po ponury sztafaż zrujnowanych Stanów Zjednoczonych czy Rosji. W końcu nikt nie powiedział, że apokalipsa zawsze musi być utrzymana w barwach rdzy i popiołu.
Takim podejściem wykazali się twórcy z niezależnego studia Supergiant Games, którzy zadebiutowali jednym z największych „indyczych” przebojów ostatnich lat – Bastionem. Stworzyli wdzięczną wariację na temat postapokaliptycznego hack’n’slasha, gdzie proste i sympatyczne mechanizmy zespawano w jedną całość z przyjemną dla oka i ucha estetyką oraz paroma świeżymi patentami.
Budzimy się na zgliszczach świata jako nastoletni Kidd, chłopiec o białych włosach, i ruszamy przed siebie, by zrozumieć, co się właściwie stało. Pod naszymi stopami odbudowują się uliczki i pozostałości miasta dotknięte kataklizmem zwanym Calamity. Szybko docieramy do tytułowego Bastionu, naszego nowego domu i bazy wypadowej. To tutaj gromadzimy rozbitków oraz artefakty z przeszłości, które znajdujemy na swej drodze.
Tym, co wyróżnia grę spośród innych podobnych produkcji, jest komentujący nasze poczynania narrator. Nie tylko w nastrojowy, kojarzący się z Dzikim Zachodem sposób opowiada o postępach w rozwijaniu historii, ale też komentuje nasze poczynania i co bardziej spektakularne posunięcia. Daje to wrażenie, że współtworzymy opowieść wraz z bohaterami.
Na naszej drodze stają rozmaite stworki, roboty i zwierzęta, które zaadoptowały się do nowych warunków. Po drodze zbieramy sentymentalne artefakty oraz przedmioty pozwalające rozwijać Bastion – a wraz z nim zdolności Kidda.
Tytuł przyciąga już od pierwszych chwil ciepłą kolorystyką, przyjemnymi projektami graficznymi i fenomenalną, nostalgiczną muzyką gitarową. Całość doprawiono zębatkami oraz maszynami parowymi i w efekcie otrzymano przygodowy miks steampunku, westernu i fantasy w pięknym bajkowym wydaniu.
CIEKAWOSTKA
Szczerze polecam przejść grę przynajmniej dwa razy z opcją New Game+. Dopiero wtedy, przy wybraniu zakończeń w odpowiedniej kolejności (sugeruję bardziej zachowawcze jako pierwsze), odkryjemy pełne przesłanie zawarte w historii.