autor: Luc
Postapokalipsa niczyja - jak Bethesda kupiła za bezcen markę Fallout
12 lipca 2004 roku, czyli dokładnie jedenaście lat temu, Bethesda poinformowała świat, że to ona stworzy długo oczekiwaną grę Fallout 3. Twórcy serii The Elder Scrolls uzyskali niezbędną do tego celu licencję, ale marzył im się cały pakiet.
Spis treści
„Jesteśmy niezwykle podekscytowani możliwościami oraz tym, co faktycznie to oznacza – zarówno dla Bethesdy, jak i fanów Fallouta na całym świecie. To w końcu jedna z najwspanialszych serii RPG w historii, która sprzedała się w milionach egzemplarzy. Fani z niecierpliwością wyczekują Fallouta 3 i jesteśmy pewnie, że my, czyli Bethesda – jako bardzo doświadczone studio, z mnóstwem sukcesów na koncie i przełomową serią The Elder Scrolls – będziemy w stanie stworzyć tytuł godny tej wspaniałej marki.” Takimi właśnie słowami dokładnie 11 lat temu zapowiedziano początek prac nad trzecią częścią Fallouta – odsłoną, która do dziś dzieli graczy na całym świecie. Za jej powstanie odpowiadał całkowicie inny deweloper niż w przypadku dwóch pierwszych części i choć przejęcia marek w branży gier wideo nie są niczym niezwykłym, historia w tym przypadku jest o wiele bardziej skomplikowana. Jak to w ogóle się stało, że Interplay po wydaniu dwóch fantastycznie przyjętych częściach, praktycznie za bezcen oddał prawa do dalszych tytułów?
Równia pochyła
Problemy Briana Fargo i reszty zespołu zaczęły się niedługo po wydaniu Fallouta 2. Choć studio notowało bardzo przyzwoite zyski ze sprzedaży (i to nie tylko w przypadku postapokaliptycznej serii), nie były one w stanie zrównoważyć długów, które zaciągnięto kilka lat wcześniej na rozwój całego przedsięwzięcia. Kredyty spłacić kiedyś w końcu było trzeba, a że Interplay nie dysponował równie znaczącymi kwotami od ręki, zdecydowano się na jedyny sensowny w tej sytuacji krok – wejście na giełdę. Akcje spółki na NASDAQ sprzedawały się bardzo dobrze, potrzebne fundusze się znalazły i wszystko wskazywało na to, że studio wyszło szybko na prostą. Okazało się niestety, że jest wręcz przeciwnie – a wszystko za sprawą tragicznego zarządzania finansami przedsiębiorstwa, którego skutki wróciły ze zdwojoną siłą już 3 lata później.
To, w jak fatalnej sytuacji był pod tym względem Interplay najlepiej udowadnia chyba fakt, iż w międzyczasie wydano dwa rewelacyjnie sprzedające się tytuły – Planescape: Torment oraz Baldur’s Gate II – a mimo to, studio nie potrafiło związać końca z końcem. Ilość opcji zaczęła się Brianowi Fargo z wolna kończyć, a to poskutkowało sprzedażą całego interesu obcemu kapitałowi. Kontrolny pakiet akcji wart 35 milionów dolarów trafił w ręce firmy Titus Software, która błyskawicznie wywróciła całą strukturę przedsiębiorstwa do góry nogami. Biorąc pod uwagę wyniki finansowe osiągane przez Interplay za rządów Fargo (spadek wartości akcji o 90%, tylko jeden kwartał na plus w ciągu dwunastu okresów), trudno im się zresztą dziwić. Zmiany doprowadziły ostatecznie do odejścia samego Briana, którego zastąpił Herve Caen. Aby ratować firmę, nowy CEO szybko zdecydował się na sprzedaż kilku, mniej eksploatowanych marek oraz zwolnienie wszystkich pracowników zespołu należącego do Black Isle. Mimo drastycznych cięć i kroków, Interplay został ostatecznie wycofany z NASDAQ i stanął na krawędzi całkowitego bankructwa. Co zazwyczaj robi się w takich chwilach? Sprzedaje to, co najcenniejsze. I tak też zrobiono w tym przypadku.
Postapo na sprzedaż
Licytację przeprowadzono w czerwcu 2004 roku. Jednym z najgorętszych „towarów” była możliwość zrobienia trzech tytułów rozgrywających się w uniwersum Fallouta. Chętnych wbrew pozorom nie było przesadnie wiele i ostatecznie zwycięzcą została… Bethesda. Świeży sukces The Elder Scrolls III: Morrowind i zdecydowane „bycie na fali” postanowiono wykorzystać do poszerzenia swoich wpływów i już w kilkanaście dni po zamknięciu formalności ogłoszono, że Fallout 3 wyjdzie właśnie spod ich ręki. Podpisane wówczas Exclusive License Agreement (ELA), dawało im prawo do stworzenia także kolejnych dwóch tytułów, choć Interplay wciąż jako jedyny dysponował marką jako taką. Ci drudzy niewiele na tym jednak skorzystali, bo pomimo kolejnego zastrzyku gotówki, chwilę później zdecydowano się na zawieszenie działalności, a pod koniec roku 2006 rozpoczęto procedurę upadłościową.