Ogniem i mieczem. Polskie filmy historyczne, które trzeba znać
Spis treści
Ogniem i mieczem
- O czym to? O powstaniu kozaków zaporoskich w latach 1648–1651
- Reżyser: Jerzy Hoffman
- Rok premiery: 1999
Mówcie sobie, co chcecie – na przykład, że Ogniem i mieczem jako film jest gorsze od Potopu i Pana Wołodyjowskiego. Że klimatu tu jakby mniej, że Skrzetuski to jednowymiarowa postać, mimo wysiłków Michała „Geralta” Żebrowskiego. Że Zbigniew Zamachowski nie jest Wołodyjowskim na miarę Tadeusza Łomnickiego. Że Krzysztof Kowalewski to już nie ten Zagłoba, co kiedyś...
...A i tak Ogniem i mieczem Hoffmana bardzo dobrze się ogląda. Bo sentyment do poprzedniej obsady to jedno, a tu dostajemy po prostu przyjemne dla oka, klimatyczne – może odrobinę za czyste jak na wojenną historię – widowisko z sympatycznymi awanturnikami (oraz jednym szlacheckim mesjaszem) na pokładzie. A jaki był szał na tę premierę, gdy okazało się, że Izabela Scorupco, gwiazda Golden Eye grająca u boku Pierce’a Brosnana, wystąpi w naszej superprodukcji. Dołączył do niej Aleksander Domagarov, za którym wzdychała żeńska część widowni.
Pełno tu akcji, pościgów, całkiem widowiskowych batalii i pojedynków. Stroje przygotowano wzorowo, dekoracje też – Hoffman i jego ekipa wycisnęli z budżetu, ile tylko się dało. Nie do końca historyczne, ale imponujące skrzydła husarii łomoczą podczas szarży. Wszystko się zgadza – poza może prawdą na temat tamtych zdarzeń, ale przygody tej kompanii zwyczajnie przyjemnie się ogląda, a kiedy odrzucimy sentyment do starej gwardii aktorskiej, to okazuje się, że Kowalewski czy Zamachowski dają radę, a Zborowski w postać Podbipięty tchnął sporo naiwnego uroku.
Pewnie, Ogniem i mieczem nie pokazuje prawdy o powstaniu Chmielnickiego – choć tu i tam próbuje – starając się krzepić te nasze nieszczęsne serca. Jednak teraz, w czasach kiedy od pokrzepienia bardziej potrzebna jest nam stała praca, to po prostu fajna opowiastka awanturnicza, w której echa narodowych pretensji można spokojnie zignorować.