autor: Michał Pajda
Slender: The Arrival i Darkwood. 23 horrory, od których włos jeży się na głowie
Spis treści
Slender: The Arrival i Darkwood
Slender Man, wysoka postać bez twarzy, to element legendy miejskiej, która zaczęła zdobywać popularność w pierwszej dekadzie XXI wieku. Gracze poznali ją w 2012 roku, kiedy w sieci pojawiła się darmowa pozycja Slender: The Eight Pages. Rozgrywka była prosta, a nawet wręcz prymitywna, co nie przeszkodziło temu tytułowi stać się swego rodzaju fenomenem. Zainteresowanie nią nakręcali youtuberzy, tacy jak PewDiePie. Jego wideo z The Eight Pages obejrzano ponad 14 milionów razy.
Rok później na rynku pojawiła się pozycja Slender: The Arrival, za powstanie której odpowiadał twórca oryginału, Mark Hadley, wspierany przez deweloperów z Blue Isle Studios (nie mylić z Black Isle). O ile The Eight Pages było pozbawionym fabuły doświadczeniem na kilkanaście minut, The Arrival okazało się już pełnoprawną grą, oferującą około dwóch, trzech godzin zabawy.
W produkcji tej musimy eksplorować świat, szukając potrzebnych przedmiotów i jednocześnie unikając ciągle podążającego za nami tytułowego potwora. Nasze jedyne wyposażenie stanowi latarka, a samo spojrzenie na „chudego człowieka” może przyprawić bohatera o obłęd.
Skąd wziął się Slender Man? Odpowiedź jest dość banalna, wymyślił go Eric „Victor Surge” Knudson, który pierwsze wzmianki o tej postaci umieścił na forum Something Awful. Co ciekawe, Mark Hadley zaprosił go do współpracy i Knudson napisał scenariusz do gry Slender: The Arrival.
Darkwood
Ten survival horror indie, w którym poczynania bohatera obserwujemy z lotu ptaka, to dzieło warszawskiego studia Acid Wizard. To pierwsza gra tego zespołu, a mimo to okazała się dużym sukcesem. Tytuł ten ma prawie 95% pozytywnych ocen na Steamie i jest wymieniany w wielu zachodnich zestawieniach najlepszych horrorów ostatnich lat.
Rozgrywka opiera się na systemie dnia i nocy. Gdy jest jasno, gracz eksploruje proceduralnie generowany las. Znajduje tam przydatne przedmioty i spotyka przeróżne postacie (fani surrealizmu mają tu używanie, ponieważ większość bohaterów niezależnych to nie są zwykli ludzie). Nocą natomiast trzeba zamknąć się w swojej kryjówce i bronić przed zagrożeniami aż do świtu. Zabawy wystarcza przy tym na 20–30 godzin, co jest bardzo dobrym wynikiem jak na skromnego „indyka”.
A jeśli wydaje się Wam, że akcja pokazana z takiej perspektywy nie może być specjalnie przerażająca, powinniście sięgnąć po Darkwooda i przekonać się, że mało wiecie o cyfrowym strachu.
LUDZIE ZNIKĄD
Bardzo często za udanymi projektami niezależnymi stoją ludzie, którzy zdobywali doświadczenie przy dużych i głośnych produkcjach. W przypadku Darkwooda mamy jednak do czynienia z ekipą prawdziwych nowicjuszy. A skoro bez doświadczenia udało im się stworzyć tak dobrą grę, to można było mieć naprawdę duże nadzieje co do ich kolejnych projektów... Niestety wiele wskazuje na to, że takich nie będzie – w sierpniu 2023 roku deweloperzy ogłosili, że zawieszają działalność na czas nieokreślony, jako powód podając niemożność pogodzenia pracy w dotychczasowym modelu z zadbaniem o własne zdrowie i życie prywatne. Szanujemy i współczujemy.