autor: Michał Pajda
Five Nights at Freddy’s i F.E.A.R.. 23 horrory, od których włos jeży się na głowie
Spis treści
Five Nights at Freddy’s i F.E.A.R.
Bardzo ciężko jednogłośnie stwierdzić, który z cyfrowych horrorów jest najbardziej przerażający. Jakbyśmy tego jednak nie oceniali, Five Nights at Freddy’s zasługuje na miejsce przynajmniej w top 5 wszech czasów. Ta gra jest po prostu zła – w dobrym dla horrorów rozumieniu tego słowa. Mechanika zabawy nie została przesadnie skomplikowana – gracz wciela się w stróża nocnego, którego zadaniem jest pilnowanie porządku w pizzerii. Problemu nie stanowią jednak włamywacze, a animatroniczne zabawki będące za dnia atrakcją dla klientów. W nocy z przesympatycznych robozwierzątek zmieniają się w mordercze maszyny chcące ukatrupić protagonistę.
Cel zabawy jest więc prosty – wystarczy dożyć do godziny szóstej nad ranem. Rozgrywka obejmuje kilka dni roboczych, w trakcie których należy sprawdzać sytuację w przeróżnych pomieszczeniach – w razie niebezpieczeństwa zamykając drzwi awaryjne stróżówki. To jednak zużywa ograniczone zapasy energii elektrycznej, bez której nie będą działać systemy bezpieczeństwa, a nawet światło. I wtedy robi się już bardzo nieciekawie.
F.E.A.R.
Można się kłócić, czy F.E.A.R. to już horror, czy jeszcze zwykła strzelanka. Teoretycznie w tej grze mamy dostęp do sporych rozmiarów arsenału, a całość wygląda jak zwyczajny FPS. Czy należy czuć się bezbronnym i zaszczutym, gdy trzymamy w rękach karabin szturmowy? W F.E.A.R.-ze tak.
Tytułowy akronim to skrót nazwy elitarnej jednostki First Encounter Assault Recon – grupy do walki z działalnością terrorystyczną z użyciem zarówno konwencjonalnego uzbrojenia, jak i umiejętności paranormalnych (w tym growej klasyki, czyli spowolnienia czasu).
Jako członek tego oddziału gracz zostaje wciągnięty w sam środek trudnych do wyjaśnienia wydarzeń. Trup więc ściele się gęsto, a klimatu grozy nie podtrzymują wyłącznie dziwne wizje (np. pojawiająca się w pewnych miejscach przerażająca dziewczynka z okładki gry), ale i zgromadzone w trakcie fabularnego postępu wiadomości głosowe oraz rozsądnie dawkowane jump scare’y. W efekcie Monolith Productions stworzyło jedną z lepszych produkcji 2005 roku, w którą bez wstydu można pograć i dziś. Warto dodać, że sukcesu „jedynki” starczyło na dwa sequele.