autor: Michał Pajda
Resident Evil 4 Remake i Resident Evil VII: Biohazard. 23 horrory, od których włos jeży się na głowie
Spis treści
Resident Evil 4 Remake i Resident Evil VII: Biohazard
Japoński Capcom ma na koncie jedną z najbardziej popularnych serii horrorów w świecie gier wideo. Resident Evil to kultowy tytuł, a czwarta część uznawana jest za jedną z najlepszych w cyklu. Jeśli jej nie znacie, to powinno Was ucieszyć, że gra doczekała się remake’u w 2023 roku.
Na modę odnawianie gier można psioczyć – zamiast skupić się na dostarczeniu czegoś całkowicie nowego, twórcy odgrzewają kotleta. W przypadku odświeżonych wersji gier z serii Resident Evil są to jednak zazwyczaj bardzo smaczne kawałki mięsa. Po znakomitym RE2 i średnim RE3 Capcom ponownie sięgnął wyżyn i przygotował świetną nową wersję kultowej „czwórki”. Aż zazdroszczę graczom, którzy do tej pory nie poznali historii byłego policjanta Leona, który jest też jednym z grywalnych bohaterów „dwójki” i zaznajomią się z nią, sięgając po najbardziej współczesną, a co za tym idzie najładniejszą edycję kultowego horroru.
Jak na survival horror przystało, w dużej mierze strach wiążę się tu z obawą o utratę życia. Adrenalina jest pompowana szczególnie mocno w początkowej wiosce po brzegi wypełnionej zarażonymi. Wydaje się, że w remake'u wieśniaków jest więcej niż w oryginale, a do tego są gąbkami na naboje. Sprawia to, że poziom trudności pierwszych etapów wyraźnie wzrósł, co zwiększyło poczucie zagrożenia, a o to przecież chodzi w grach tego typu.
Zmiany nie zostały ograniczone do przeniesienia tytułu na nowy silnik graficzny i bardzo dobrze, bo praktycznie wszystkie z nich wyszły grze na dobrze. Dzięki nowościom w rozgrywce oraz sposobie prowadzeniu fabuły remakiem powinny zainteresować się również osoby, które wielokrotnie ukończyły pierwowzór. Nie raz i nie dwa będę one zaskoczone i odkryją na nowo świetnie znaną historię.
Resident Evil VII: Biohazard
Druga pozycja z cyklu Resident Evil w zestawieniu? Oczywiście. Resident Evil VII: Biohazard to mocny i udany powrót do korzeni serii, która około „piątki” zrobiła zwrot w stronę gier akcji. „Siódemka” to horror, w którym także zdarza nam się postrzelać, ale znacznie większy nacisk położono tu na duszną atmosferę i poczucie zaszczucia.
Wszystko zaczyna się, gdy główny bohater, Ethan Winters, nieoczekiwanie dostaje wiadomość od zaginionej żony, którą dawno uznał za zmarłą, i natychmiast wyrusza do Dulvey w Luizjanie.
Kobietę odnajduje w domu rodziny Bakerów, w którym szybko staje się więźniem i jednocześnie świadkiem niewyobrażalnych okropieństw. Gęsty, obrzydliwy klimat niemal spływa po ścianach zatęchłych piwnic i zrujnowanych korytarzy, które przemierzamy, próbując zrozumieć, co się tu dzieje. I chociaż Capcom nie potrafił w dobrej formie dotrzeć do finału tej opowieści (gdzieś przy trzech czwartych fabuły tytuł ten staje się wręcz męczący i mocno naciągany), to miejsce w zestawieniu absolutnie się tej produkcji należy, szczególnie za pozytywne wrażenia po pamiętnym zawodzie, jakim była szósta część serii.
KOSZMAR W NOWYM WYMIARZE
Co ciekawe, Resident Evil 7 zrezygnował z tradycyjnej dla cyklu perspektywy trzecioosobowej na rzecz widoku FPP. Dzięki temu możliwe stało się dopasowanie gry do gogli PS VR i przeżywanie tego koszmaru w zupełnie nowy sposób.