autor: Michał Pajda
Blair Witch i Observer. 23 horrory, od których włos jeży się na głowie
Spis treści
Blair Witch i Observer
W ciągu kilku ostatnich lat krakowskie studio deweloperskie Bloober Team, odpowiedzialne za bardzo dobrze przyjęte Layers of Fear, wypracowało sobie własny styl artystyczny korespondujący z gatunkiem horroru w sposób, którego próżno szukać w innych produkcjach. Znakiem rozpoznawczym dzieł tej ekipy stała się rezygnacja z tanich jump scare’ów (tych występuje raptem kilka w trakcie całej gry) na rzecz przytłaczającej i gęstej atmosfery grozy oraz trudnej historii pokazującej niezbadane meandry ludzkiej psychiki.
Nie inaczej jest w przypadku Blair Witch, w którym poznajemy byłego gliniarza, Ellisa, nieumiejącego poradzić sobie z własną trudną przeszłością. Mężczyzna udaje się do nawiedzonego lasu, by odnaleźć zaginionego chłopca, w poszukiwaniach którego bierze też udział miejscowa policja. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim najlepsze odwzorowanie lasu w historii elektronicznej rozrywki (jest gęsty i bardzo mroczny, a co za tym idzie – łatwo można się w nim zgubić) oraz szereg ciekawych rozwiązań gameplayowych.
Kapitalna okazuje się chociażby mechanika psiego towarzysza, który – poza sygnalizowaniem czającego się w gęstwinie zagrożenia – potrafi wyszukiwać właściwą drogę i znajduje potrzebne przedmioty. W poszukiwaniach przydatna jest także kamera (posiada ona funkcje o wiele ciekawsze niż handycam z Outlasta) oraz telefon komórkowy (służy do dzwonienia, odbierania SMS-ów, a nawet grania w gry!). Jest więc przy czym dobrze się bawić... i przy czym się bać. Permanentne poczucie zagrożenia w Blair Witch – gwarantowane!
Observer
Na całym świecie istnieją mroczne zakątki, w które zwyczajnie lepiej się nie zapuszczać. Do tej pory z niebezpieczeństwem kojarzyły się ulice Bagdadu, Mogadiszu czy Johannesburga. W wakacje 2017 roku okazało się jednak, że te miasta to nic w porównaniu z krakowskimi slumsami przyszłości, które stały się miejscem akcji produkcji Bloober Teamu.
Tytułowy observer to cybernetycznie zmodyfikowany detektyw, który udaje się do krakowskich dzielnic biedy, aby odnaleźć swojego syna. Po drodze – dzięki specjalnym wszczepom – wchodzi w umysły (najczęściej martwych) świadków oraz podejrzanych, aby poznać ich „zeznania” schowane głęboko w pamięci. I to właśnie w tym miejscu Observer staje się straszny. Dziwnie abstrakcyjne, symboliczne sceny, za którymi kryją się najczęściej lęki osoby przesłuchiwanej, budzą prawdziwy niepokój. Poza tym tytuł Bloober Teamu straszy drobnymi szczegółami – w jednym miejscu martwymi gołębiami spadającymi spod sufitu, w innym natomiast... gołębiami frunącymi prosto w ekran. Któryś z deweloperów ewidentnie boi się gołębi.