autor: Amadeusz Cyganek
Hugo (seria). Wspominamy kultowe gry dzieciństwa
Spis treści
Hugo (seria)
Dziś Hugo to postać odrobinę zapomniana. Kiedyś jednak ten sympatyczny troll gościł praktycznie w każdym polskim domu w niedzielne poranki – mogliśmy wtedy obserwować emitowane przez jedną ze stacji telewizyjnych zmagania młodych graczy w interaktywnych rozgrywkach toczonych za pośrednictwem telefonu. Zapewne niejeden z nas próbował dodzwonić się do tego kultowego programu (w tym i ja), ale nawet gdy się to nie udawało, emocje towarzyszące obserwowaniu potyczek w takich grach jak Liana czy Hugokopter i tak sprowadzały się do jednego tylko stwierdzenia – „ja na pewno zagrałbym lepiej!”.
W efekcie olbrzymiej popularności tej postaci już wkrótce półki sklepowe zapełniły się całym mnóstwem różnorodnych gier, pokazujących tego bohatera w szeregu naprawdę zróżnicowanych aktywności. Zdecydowana większość z nich stawiała na aspekt edukacyjny – Hugo stawał się nauczycielem matematyki, historii, podstaw przyrody, a nawet historii sztuki. Gracze jednak szczególnie miło wspominają te bardziej „poważne odnogi serii” – sporym wzięciem swego czasu cieszyły się proste wyścigi Hugo: Bukkazoom czy też urocza trójwymiarowa zręcznościówka Agent Hugo. Co tu jednak dużo mówić – gier z tym charyzmatycznym bohaterem pojawiło się bez liku i na pewno każdy z nas ma w pamięci choć jedną produkcję wykorzystującą kilkunastoletni okres chwały Hugo.
Kult Pegasusa – Contra, Tank 1990, Duck Hunt
Na świecie – NES, u nas – Pegasus. Jakkolwiek ta pamiętna konsola by się nie nazywała, nie da się ukryć, że na przełomie wieków trafiła do praktycznie każdego polskiego domu. I choć kłopotów z tym sprzętem było co niemiara (przedmuchiwanie kartridżów, notoryczne resetowanie konsolki), wspomnień w związku z tą maszynką dostępną na niemal każdym bazarze czy kiermaszu mamy multum. Wśród ogromu tytułów warto wyróżnić kilka tych, które szczególnie zapisały się w naszej pamięci.
Do takich produkcji z pewnością należą dwie gry, których ważnym elementem był kultowy „orzełek”. W przypadku Tanka 1990 naszym zadaniem była jego obrona, choć nierzadko równie wiele czasu co walka z przeciwnikiem zajmowało tworzenie plansz za pomocą generatora poziomów. Kultowe „Czołgi” nie mogą jednak równać się z Contrą – absolutnie przewspaniałą strzelaniną, w której fruwający „orzełek” oznaczał bardzo przydatne ulepszenie w postaci dodatkowego życia czy karabinu z dodatkowym kierunkiem ostrzału wrogów. A walki z bossami? Cóż, to trzeba przeżyć.
Nie sposób zapomnieć także o klasycznym Super Mario, które pojawiło się w wielu różnorodnych odsłonach na kartridżach „999 in 1”, czy o grze Duck Hunt, w której do rozgrywki wykorzystywaliśmy specjalny pistolet podpinany do konsoli. Choć zabawa była przednia, to pewnie wielu graczom do dziś po nocach śni się oryginalny śmiech psa pojawiający się w przypadku nieudanego ostrzału przelatującego ptactwa. Ja osobiście bardzo miło wspominam także kolejne odsłony japońskiej serii piłkarskiej Goal (piłka zmieniająca się w piranię – cudo!) oraz przygody Chipa i Dale’a, będące swego czasu naprawdę niebanalną platformówką.