autor: Amadeusz Cyganek
Deluxe Ski Jump (seria). Wspominamy kultowe gry dzieciństwa
Spis treści
Deluxe Ski Jump (seria)

Kto wie, czym dziś zajmowałby się fiński programista Jussi Koskela, gdyby nie sukcesy naszego mistrza Adama Małysza i cała masa polskich kibiców, którzy zapragnęli odtworzyć popisy skoczka z Wisły w wirtualnej rzeczywistości. I choć skoki narciarskie to z perspektywy całej branży tematyka wybitnie niszowa, dzięki serii Deluxe Ski Jump mogliśmy spędzić naprawdę długie godziny przed ekranem monitora, rywalizując z innymi zawodnikami na skoczniach całego świata.
I nieważne, że były to obiekty fikcyjne z przeróżnymi punktami konstrukcyjnymi, że oprawa muzyczna sprowadzała się do kilku prościutkich dźwięków, a grafika straszyła pikselami, na dodatek w niskiej rozdzielczości. Mimo wszechobecnej prostoty był to tytuł po prostu uzależniający – każda skocznia wymagała zastosowania zupełnie odmiennej taktyki, opartej albo na mocnym, trafionym w punkt wybiciu z progu, albo na właściwym ustawieniu zlepku pikseli (czytaj: zawodnika) pomiędzy nartami w celu złapania odpowiedniego noszenia. A satysfakcji z pobicia rekordu nie dało się porównać z niczym innym.
Choć kolejne odsłony DSJ cały czas powstają, a seria została przeniesiona w pełny trójwymiar, chyba żadna jej część nie pobije już sukcesu wersji 2.1, którą pieszczotliwie ochrzczono mianem „Małysza”. I pewnie niejeden z Was lubi zimową porą odpalić ten tytuł i przeżyć kilkunastosekundowy lot z australijskiego 240-metrowca.
Ace Ventura

Przygodówki ze zwariowanym humorem zawsze były w cenie i idealnie potwierdza to przykład Ace’a Ventury – gry, która oferowała wszystko, czym powinien wykazać się rasowy przedstawiciel tego gatunku. Mieliśmy tutaj nie tylko całkiem trudne zagadki, nie tylko świetnie zarysowane postacie, ale także – a może przede wszystkim – potężną dawkę kapitalnego humoru, doskonale współgrającego z wyrazistym klimatem filmowego pierwowzoru. Znakomitą robotę – podobnie jak w przypadku Hokus-pokus Różowa Pantera – odwalił tu rodzimy dystrybutor, firma CD Projekt, serwując rewelacyjny polski dubbing. Niewyszukane, często dość śmiałe żarty regularnie trafiały do naszych uszu, a zawadiacki charakter wypowiadanych kwestii idealnie uzupełniał momentami mocno groteskowy charakter całej produkcji.

Tak naprawdę trudno uwierzyć, że ledwie kilkanaście dni temu grze stuknęło już dwadzieścia lat – choć z dzisiejszej perspektywy zarówno oprawa wizualna, jak i animacja głównych bohaterów mocno się zestarzała, chyba nie ma gracza, który nie wspomina pamiętnej misji z układaniem totemu oraz kultowym tekstem „Wkurzyłeś bogów!”. Tak, to jedna z tych gier, do których śmiało można wracać nawet po dwóch dekadach.