Gry, w których dla jedzenia byłeś gotów zrobić wszystko
Mamy właśnie na stronie kulinarny konkurs FRoSTY, więc to świetna okazja, by porozmawiać o jedzeniu w grach. Po co umieszcza się w nich pożywienie? Co ciekawego można z nim zrobić? Oto przegląd kreatywnych przykładów.
Spis treści
Uwielbiam jeść. Ta konieczna czynność sprawia mi mnóstwo radości i zajmuje dużo czasu. Gdy znajdę się w restauracji, przeglądam kartę ze ściskiem żołądka. Przystawka przed zupą. Zupa konieczna (ale nie krem – krem to nie zupa, to zbrodnia). Potem drugie danie. Na końcu być może deser. A potem może jeszcze zupa.
W czasie gry myślę o milionie różnych rzeczy – nie zawsze tylko o samej grze. Zastanawiałem się na przykład wielokrotnie, jak potężna musi być kolacja Lary Croft, gdy wymęczona eksploracją antycznych grobowców wraca do swojej posiadłości. Albo co zjada Adam Jensen, gdy wejdzie do swojego ponurego i niezwykle klimatycznego mieszkania w Detroit?
Z jedzeniem w grach bywało różnie. Gry świetnie – od samego początku – oddawały niektóre podstawowe, fizjologiczne potrzeby, takie choćby jak potrzeba tlenu i podtrzymania organizmu przy życiu (nasze postaci tonęły i ginęły), ale jedzenie? Zbędne w rozgrywce. Niektóre, oczywiście, przypominały nam o tym, najczęściej wiążąc je z odnową życia. Dopiero w grach z gatunku survival jedzenie zaczęło być kluczową mechaniką. Ale czy tylko w nich? Akurat z powodu współpracy z firmą FRoSTA i konkursu, o którym przeczytacie poniżej, postanowiliśmy przyjrzeć się tej sprawie bliżej. Spróbujmy więc przejrzeć kilka przykładów, aby sprawdzić, jaką funkcję jedzenie może pełnić. Interesować nas będą takie gry, w których jedzenie pozwali nam przeżyć, uzdrowić się czy wzmocnić, co powoduje, że niejednokrotnie posiłki pełnią w nim bardzo ważną rolę. Przed wami więc jedzenie w grach, dla którego zrobicie wszystko.
KONKURS FRoSTY +20 HP
Przy okazji artykułu, po którym z pewnością zachce wam się jeść, przypominam, że GRYOnline S.A. wraz z firmą FRoSTA organizują konkurs. Aby wziąć udział i wygrać konsolę Playstation 5, Xbox Series X, Nintendo Switch lub kartę graficzną, wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie:
Jaki posiłek FRoSTA byłby idealny dla bohatera gry akcji i zagwarantowałby mu +20 HP? Odpowiedź uzasadnij.
Odpowiedź w dowolnej formie tekstowej nieprzekraczającej 1000 znaków (wiersz, piosenka, opowiadanie, esej i inne) wysyłajcie na adres: [email protected], w temacie wpiszcie Konkurs FRoSTY. Więcej informacji o konkursie, wraz z dokładną instrukcją, opisem nagród i regulaminem konkursu znajdziecie https://frosta.gry-online.pl/.
Wiedźmin 3: Dziki Gon – zjedz pierożka
- Funkcja jedzenia w grze: Regeneruje życie.
- Dlaczego to było ważne: Na wyższych poziomach trudności początkowo stanowi główny sposób uzupełniania życia w walce.
Prawdziwy wiedźmin dobrze wie, że jeśli wybierasz się na kikimorę, kuroliszka, biesa, leszego albo strzygę, musisz zabrać srebrny miecz, konkretny olej, mnóstwo eliksirów oraz kilogram pierożków. Nie, nie przewidzieliście się. Pierożków.
Pierożki bowiem to pokarm o niespotykanej sile – ich starosłowiańska magia w ułamku sekundy potrafi zasklepić rany, posklejać kości i wykaraskać nas z największej opresji. Pokąsały cię wilki? Zjedz pierożka. Poturbował troll? Zjedz pierożka. Strzyga wyrwała kręgosłup? Zjedz pierożka!
Wiedźmin 3 był dla wielu z was grą epokową – wciągał jak najpodlejsze bagno na wiele miesięcy. Gra, wypromowała markę do takiej skali, że o Geralcie równie gorąco pogadacie w Warszawie, jak i Kapsztadzie. Ale Wiedźmin 3 miał kilka zgoła zabawnych rozwiązań, których zazwyczaj nie zauważamy lub godzimy się na nie, przymykając oko. Jednym z nich była rola jedzenia.
W plecaku wiedźmina Geralta obok znoszonych buciorów, meteorytowej stali i mózgów utopców trzymaliśmy tony jedzenia, od wody i chleba, przez jajka i jabłka, po pierożki i kurczaki. Całe to jedzonko przydawało się w walce, bo Geralt mógł bez trudu w czasie wykonywania półpiruetów, młynków i parad, zajadać się nóżkami kurczaka, regenerując tym samy zdrowie. Realne? Nie, ale jakie fajne! Szczególnie na wyższych poziomach trudności – w których zdrowie nie regeneruje się początkowo samoczynnie – złapałem się, że przetrząsam wszelkie skrzynki, beczki i szafki w poszukiwaniu choćby kawałka suchego chleba, który pozwoli mi przeżyć następny atak alghula.