Zelda: Breath of the Wild – ostra papryczka na mróz. Gry, w których dla jedzenia zrobisz wszystko
Spis treści
Zelda: Breath of the Wild – ostra papryczka na mróz
- Funkcja jedzenia w grze: Uzupełnia życie i wzmacnia Linka.
- Dlaczego to było ważne: W określonych etapach (np. w niskich temperaturach) jedzenie ratowało życie.
Link ze sławnej odsłony Zeldy na konsolę Nintendo Switch zdecydowanie słuchał się mojej babci. Otóż moja babcia mawia, że jeśli idziesz na mróz, wcześniej zjedz ziemnioka. I jeszcze gołąbki. I naleśniczka, nie zjesz? Zupki ciepłej mam. No to ziemniaki zostaw, zjedz chociaż mięsko.
Breath of the Wild dla wielu fanów Nintendo i serii o przygodach ubranego w zielony kubraczek chłopca była jedną z najważniejszych gier ich życia. Fani – którzy bez końca rozpamiętywali uwielbiane Ocarina of Time na zamierzchłą platformę Nintendo 64, w końcu dostali coś, o czym będą opowiadali za kolejnych 20 lat. My jednak skupimy się na tym, po co się tu spotkaliśmy – czyli jedzeniu.
Rzeczywiście, Zelda: Breath of the Wild, w przeciwieństwie do wielu swoich poprzedniczek, posiada rozbudowany system gotowania. W czasie eksploracji po dużym i niebezpiecznym świecie Hyrule natkniemy się na rozmaite składniki, od jabłek, marchewek i leśnych grzybów, a na mięsie kończąc. Teraz wystarczy znaleźć porozrzucane po świecie kociołki i patelnie, aby móc rozpocząć gotowanie. Cały proces wygląda zabawnie. Szperamy po plecaku i dobieramy – nim nauczymy się na pamięć przepisów – rozmaite składniki. Przypomina to wszystko mnie gotującego rosół („o, trawa cytrynowa… nie wiem co to, ale pewnie się nada”). W końcu składniki wrzucamy do kociołka i oczekujemy rezultatów, które… bywają różne.
Oczywiście, podstawową funkcją jedzenia w Zeldzie jest po prostu przywracanie życia (uzupełnianie serduszek), ale pożywienie pełni tu również funkcje – jak w wielu wspomnianych wyżej grach – wzmacniającą. Jest to na tyle niezbędne, że przykładowo w wysokich górach temperatura drastycznie spada i Link zaczyna trząść się z zimna, co może skończyć się śmiercią. Wystarczy jednak trochę ostrych papryczek, jakieś mięso lub grzybek i voila – pyszne danie, które nas rozgrzeje i pozwoli eksplorować zaśnieżone wierzchołki z gołą klatą. Oprócz tego rozmaite przyrządzane smakowitości wzmocnią nasz atak, obronę, wytrzymałość czy obdarują nas chwilowo dodatkowymi serduszkami.
Wyróżnienie specjalne – Stardew Valley
To prawda, nie ma tu paska głodu, który po wyczerpaniu, spowoduje nasz zgon. Gra nie zmusza nas też do jedzenia (choć posiłki spowalniają utratę energii – zasobu, który musicie mieć na oku, jeśli chcecie na przykład eksplorować kopalnie). I choć gra opiera się na odrobinę innych, bardziej relaksujących założeniach, to jednak nie można nie docenić piękna uprawy swojej farmy i prowadzenia ekologicznej kuchni. Tak, tu nie trzeba biegać do żadnej kantyny ani restauracji – wszystko, co zjecie, wyhodujecie sobie sami. W przepisach znajdziecie mnóstwo ciekawych dań, od dyniowego ciasta i śliwkowego puddingu, a na curry i krewetkowym koktajlu kończąc. Dla kogoś, kto lubi tego rodzaju zabawę, Stardew Valley to murowany sposób na brak czasu na prawdziwe gotowanie.