Kingdom Hearts III. Najlepsze gry 2019 roku❗
Spis treści
Kingdom Hearts III
- Data premiery: 29 stycznia
- Platformy: PlayStation 4, Xbox One
- Nasza ocena: brak
Jedyną naprawdę dużą wadą kolejnej (nie dajcie się zwieść „trójce” w tytule, cykl ten obejmuje już ponad dziesięć gier!) odsłony Kingdom Hearts jest fakt, że każdemu, kto nie grał w poprzednie części, może zakręcić się w głowie od natłoku fabularnych komplikacji. Obecność Kaczora Donalda, Woody’ego z Toy Story czy kapitana Jacka Sparrowa wcale nie wyklucza pełnego zawiłości scenariusza, w którym bez trudu połapią się tylko ludzie fascynujące się tą serią już od dawna.
Osoby, które przez kilkanaście ostatnich lat nie śledziły fabuły kolejnych spin-offów cyklu Kingdom Hearts, mogą uznać, że scenariusz „trójki” w wielu momentach ociera się o bełkot. Dla najwierniejszych fanów cyklu będzie on natomiast pięknym listem miłosnym, długo oczekiwanym zwieńczeniem kilkunastoletniej przygody i obietnicą kolejnej. Nie jest to gra dla wszystkich, ale ci, do których trafi, zostaną oczarowani. Magią disnejowskich światów, świetnym, dynamicznym systemem walki, bajeczną oprawą wizualną i wywołującą burzę nostalgicznych wspomnień muzyką.
Michał „Czarny Wilk” Grygorcewicz
Nie oznacza to jednak, że pozostali gracze nie mają tu czego szukać. Kingdom Hearts III to bowiem więcej niż solidne RPG akcji, które oferuje masę możliwości w wielu aspektach rozgrywki. Chociażby walka, która na pierwszy rzut oka wygląda jak efektowny festiwal wciskania wszystkich klawiszy na chybił trafił. Wystarczy jednak zagłębić się w jej mechanizmy, by odkryć przeróżne opcje, jakie w przypadku poszczególnych rodzajów broni pojawiają się w połączeniu z zaklęciami, ciosami we współpracy z towarzyszami, ekwilibrystycznym poruszaniem się po otoczeniu czy naprawdę zwariowanymi atakami specjalnymi.
Oprócz tego trzecie Kingdom Hearts zachwyca różnorodnością. Każdy odwiedzany świat to kompletnie inna sceneria, zazwyczaj zapierająca dech w piersiach oprawą audiowizualną. Nie zmienia się tu jednak wyłącznie krajobraz, bo trafienie na nową mapę wprowadza też do rozgrywki specyficzną dla niej mechanikę, na przykład walkę mechami z perspektywy pierwszej osoby czy elementy gry rytmicznej. Ta produkcja na każdym kroku serwuje coś nowego i świeżego – a jeśli nawet nie wszystko okazuje się strzałem w dziesiątkę, już za same ambicje należą się brawa.
Apex Legends
- Premiera: 4 lutego
- Platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
- Nasza ocena: brak
Nikt nie spodziewał się chyba takiej zagrywki ze strony Electronic Arts – wydanie nowej gry studia Respawn Entertainment bez zapowiedzi, w darmowym modelu dystrybucji, to nie jest coś, o co podejrzewalibyśmy „Elektroników”. Ten zaskakujący ruch przyniósł jednak nadspodziewanie dobre efekty. Apex Legends bezpardonowo wdarło się na rynek produkcji battle royale, siejąc popłoch wśród konkurentów. Ba, pojawiły się nawet głosy, jakoby wypuszczony z nagła spin-off serii Titanfall miał zdetronizować dotychczasowego króla gatunku, czyli Fortnite’a. I choć na razie za wcześnie, by cokolwiek w tej kwestii wyrokować, trudno odmówić Respawn Entertainment spektakularnego sukcesu.
Źródła sukcesu Apex Legends należy upatrywać w świeżym spojrzeniu deweloperów z Respawn Entertainment na mechanizmy gier battle royale wyeksploatowane już do granic przyzwoitości. Współcześnie nie wystarczy przecież wrzucić do gry modułu BR (opartego na zasadach PUBG), jak zrobiono to z trybem Blackout w Call of Duty: Black Ops 4. Warto przy tym nadmienić, że Apex Legends nie spowodowało rewolucji w gatunku, natomiast jego twórcy zmyślnie wykorzystują sprawdzone patenty, odrzucając przy tym rozwiązania ułomne i implementując garstkę autorskich pomysłów. Mamy więc świetną responsywność bohaterów, ich różnorodne zdolności, wskrzeszanie ukatrupionych towarzyszy i bezbłędny system wewnątrzdrużynowej komunikacji bez mikrofonu. Nie dziwi nawet fakt, że część z tych pomysłów jest już żywcem kopiowana przez inne tytuły battle royale z Fortnite’em na czele.
Michał „Pajdos” Pajda
Sukcesu, dodajmy, w pełni zasłużonego. Apex Legends nie oferuje może znanych z Titanfalla tytanów czy wyśmienitego, dynamicznego systemu poruszania się charakterystycznego dla tamtej serii, ale nadrabia to świetną rozgrywką drużynową i doskonałymi rozwiązaniami, których kopii możemy się zapewne teraz spodziewać w każdym innym przedstawicielu gatunku. Włączenie do klasycznego battle royale elementów z bohaterskich strzelanek a la Overwatch okazało się strzałem w dziesiątkę, nadając tworzeniu zespołu bardziej taktyczne zabarwienie.
Poza tym Apex Legends wprowadziło możliwość wskrzeszania poległych towarzyszy, efektowne ciosy kończące oraz niezwykle prosty i intuicyjny system komunikacji, który całkowicie zrewolucjonizował rozgrywkę drużynową w przypadku graczy nieposiadających mikrofonu. To jedna z tych produkcji, do których może zasiąść nawet całkowity nowicjusz i czerpać z zabawy prawdziwą frajdę. Niedługo zobaczymy, czy twórcy mają koncepcję, jak ciekawie rozwinąć tę świetną formułę.