Ryzykowna przejażdżka w DayZ. 10 niesławnych zachowań w grach sieciowych
Spis treści
Ryzykowna przejażdżka w DayZ
Robert (lat 22), będąc fanem serialu The Walking Dead, uwielbiał zanurzać się w ponury świat słynnego moda DayZ. Ze swoją niezbyt rozwiniętą jeszcze postacią nie znał jednak wszystkich zasad obowiązujących podczas rozgrywki, a tym bardziej nie wiedział tego, że nieoficjalny tytuł DayZ brzmi „symulator griefingu”. Podobnie jak w telewizyjnym serialu to nie zombie byli tam zagrożeniem, a ludzie – czyli inni gracze. Kiedy – uciekając przed paroma zombiakami – Robert zobaczył nagle kogoś machającego przyjaźnie obok śmigłowca z włączonym silnikiem, nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Sam nie był jeszcze dostatecznie uzbrojony i wyposażony, by przetrwać w postapokaliptycznej Czarnorusi, więc taka pomoc wydawała się darem niebios.
Bezpieczny od zombie i zaciekawiony osobą ratownika Robert nie zauważył, że podróż śmigłowcem trochę się przedłuża. Nie miał pojęcia, jakie tak naprawdę są intencje pilota, który wcale nie zamierzał go ratować. Robert został zmuszony do wysiadki na owianej niesławą wyspie Schadenfreude – odległym skrawku lądu na pełnym morzu, skąd powrót był praktycznie niemożliwy. W tym miejscu twórcy nie udostępnili opcji zresetowania postaci i odrodzenia się w centrum wydarzeń, a ponowne logowanie na inny serwer i tak umieszczało gracza na ostatnio zapamiętanej Schadenfreude. Jedynym wyjściem było czekać tam na śmierć z głodu. A wystarczyło przestrzegać żelaznej zasady, której uczy się każde dziecko, by nie wsiadać do pojazdu z nieznajomym! Zasady, która – o dziwo – obowiązuje również w wirtualnym świecie gry komputerowej.