Każdy z nas czasem TO robi. Dziwne zwyczaje graczy
Przeładowywanie magazynków po jednej wystrzelonej kuli, chomikowanie absurdalnych ilości zapasów na czarną godzinę, która nigdy nie nadchodzi, zapisywanie gry co dwa kroki – to ledwie mała część nietypowych nawyków, których uczą nas gry.
Spis treści
Lata grania w gry nauczyły nas rzeczy, jakich osoby, którym obce jest owo hobby, mogą nam pozazdrościć. Na apokalipsę wszelkiego rodzaju jesteśmy przygotowani jak nikt. Refleksem dorównujemy nawet Jedi. Skrzynie ze skarbami, wybuchowe beczki i świecidełka walające się po ulicach wypatrzymy szybciej niż ktokolwiek inny. W małym palcu mamy też wiedzę dotyczącą prowadzenia wojen, zarządzania miastami czy pilotażu.
Nie wszystko jednak, co wynieśliśmy z gier, może być potencjalnie użyteczne. Wieloletnie oddawanie się elektronicznej rozrywce doprowadziło też do wykształcenia się u nas pewnych nawyków, które niekoniecznie służą czemukolwiek w samych grach, niemal na pewno nie pomogłyby w niczym w prawdziwym życiu, a do tego z perspektywy niewtajemniczonych są po prostu zwyczajnym dziwactwem. Oto co ciekawsze z nich.
GRY NAUCZYŁY CIĘ CZEGOŚ DZIWNEGO? NAPISZ O TYM W KOMENTARZU
W artykule opowiadam o swoich najbardziej bezsensownych nawykach, wspominam też o kilku najpowszechniejszych dziwnych zwyczajach ogółu graczy, a całość doprawiłem wybranymi przykładami, którymi podzielili się ze mną obserwujący mnie użytkownicy Twittera. Nie wszystko udało mi się tu zmieścić, nie o wszystkim też pewnie pamiętałem. Zachęcam więc Was do zdradzenia komentarzach swoich nawyków, które zrozumieć potrafią tylko towarzysze gracze.
Jeśli gry wideo czegoś mnie nauczyły, to tego, że jeśli spotykasz przeciwników, to znaczy, że idziesz we właściwą stronę.
Sacha Baron Cohen jako Ali G
Kompulsywnie wciskamy klawisz „R” w strzelankach
Właśnie przetrwaliśmy efektowną strzelaninę. Jak na twardzieli przystało – bez większego ubytku na zdrowiu. Otrzepujemy z siebie kurz, zbieramy walającą się po glebie amunicję i szykujemy do szturmu na kolejne pomieszczenie, niechybnie wypełnione kolejnymi niemilcami do wyeliminowania. STOP! Kątem oka zauważamy, że w naszym magazynku znajduje się tylko 29 nabojów na 30 możliwych. Tak nie może być! Trzeba koniecznie przeładować broń.
Kompulsywny reload to jeden z najpowszechniejszych i najbardziej bezsensownych nawyków, jakie cechują nas, graczy. Jeśli podliczyć wynik z wszelkich FPS-ów i TPS-ów, okaże się, że sumarycznie większość z nas zmarnowała prawdopodobnie kilka godzin życia na tę akcję, mimo pełnej świadomości, iż ten jeden (czy dwa) naboje, z powodu których przeładowujemy, tak naprawdę niemal na pewno nie będzie mieć większego wpływu na nasze losy. A jeśli już, to prędzej negatywny – ileż to razy zaczynaliśmy zbędną wymianę magazynka akurat wtedy, gdy ktoś nas niespodziewanie zaatakował, w efekcie czego przez bezcenne sekundy pozostawaliśmy wystawieni na ostrzał!
Deweloperzy niejako sami nas do tego przyzwyczaili, z reguły za to nie karząc – wymiana magazynka, inaczej niż w rzeczywistości, nie powoduje tego, że nieużyta amunicja przepada. Ale są od tego wyjątki. Chyba najbardziej charakterystyczny stanowi pierwsza Mafia, w której przy przeładowywaniu niewykorzystaną amunicję traciliśmy. Brutalnie, przy akompaniamencie przekleństw, zmuszało nas to do oduczenia się kompulsywnego zachowania. Przynajmniej na jakiś czas, bo potem siadaliśmy do innych gier i przyzwyczajenie wracało.